Sir Bobby Charlton, Denis Law, Bryan Robson, George Best, Eric Cantona, Mark Hughes, Paul Scholes, Peter Schmeichel, Roy Keane, Garry Neville – to tylko drobny fragment listy legendarnych piłkarzy, którzy biegali z czerwonym diabełkiem na piersi. Ale jest jeden, który przebija wszystkich. Ryan Giggs – "one-club man", który po 29 latach opuszcza Old Trafford.
Historię Ryana Giggsa w Manchesterze United można by opowiedzieć, wymieniając tylko listę jego osiągnięć: rekordzista pod względem występów w barwach Manchesteru United (963 mecze), najbardziej utytułowany brytyjski piłkarz w historii (m.in. 13-krotny mistrz Anglii, czterokrotny zdobywca Pucharu Anglii, czterokrotny zdobywca Pucharu Ligi Angielskiej, dwukrotny triumfator Ligi Mistrzów; w sumie zdobył 34 trofea), dwukrotny zdobywca tytułu najlepszego piłkarza młodego pokolenia w lidze angielskiej (1992, 1993), zdobywca nagrody dla najlepszego piłkarza ligi angielskiej sezonu 2008/2009, piłkarz wszech czasów Manchesteru United, jedyny piłkarz, który strzelał gole w 21 kolejnych sezonach Premier League, kawaler Orderu Imperium Brytyjskiego, kapitan piłkarskiej reprezentacji Wielkiej Brytanii na Igrzyskach Olimpijskich w 2012 r. A to i tak tylko te najważniejsze osiągnięcia.
Ryan sprawia, że wierzysz w istnienie piłkarskiego Boga
Ron Atkinson, były menadżer United
To jednak opis kariery Walijskiego Czarodzieja nudny, zbyt "techniczny" i zbyt "współczesny". Bo mówimy przecież o piłkarzu legendzie, rycerzu jednego zakonu, który na boisku robił wszystko dla swojej drużyny. O osobie, która jak mało kto nadawałaby się na personifikację hasła "Against Modern Football".
Rozpoczęcie opowieści o Giggsie od jego narodzin (29 listopad 1973 r. w Cardiff jako Ryan Wilson) byłoby zbyt banalne. Rozpoczęcie od sezonu 1990/1991, kiedy to podpisał zawodowy kontrakt (1 grudnia 1990 r.) i wystąpił po raz pierwszy w barwach Manchesteru United (2 marzec 1991 r.) w meczu z Evertonem – zbyt oczywiste.
Piłkarska historia legendy Czerwonych Diabłów zaczyna się 6 listopada 1986 r. W dniu, w którym stanowisko menadżera drużyny z Old Trafford, w miejsce wyrzuconego Rona Atkinsona, przejmuje Alex Ferguson. Bo panowanie sir Alexa i kariera piłkarska Giggsa są ze sobą nierozerwalnie połączone.
Niemal od początku kierowania ekipą Ferguson interesował się uzdolnionym Walijczykiem, o którym coraz głośniej było w Manchesterze. 13-letni Giggs grał wówczas dla lokalnej drużyny z Salford (hrabstwo Greater Manchester) – Deans FC i uczęszczał do młodzieżowej szkółki największego rywala United – Manchesteru City. Pierwszym przejawem zainteresowania nastoletnim skrzydłowym było zaproponowanie mu testów w grudniu 1986 r.
Przełom nastąpił w listopadzie 1987 r. W dniu, w którym Ryan obchodził czternaste urodziny, w jego domu w Salford zjawił się nie kto inny, jak sam Alex Ferguson. Zaoferował chłopcu i jego matce dwuletni kontrakt juniorski oraz możliwość podpisania profesjonalnego kontraktu po trzech latach. Zdecydować Giggsowi pomógł z pewnością fakt, że był fanem Czerwonych Diabłów, oraz to, że w niebieskiej części Manchesteru nie czuł się najlepiej. "Znalazłem się tam tylko dlatego, że mój trener z Deans, Dennis Schofield był skautem City i ich wielkim kibicem. Zorganizował mi treningi z klubem, ale choć wszyscy w City byli dla mnie mili i traktowali bardzo dobrze, wiedziałem, że nic z tego nie będzie. Podświadomie czułem, że coś tym miejscu mi nie odpowiada" – pisał w swojej autobiografii z 2011 r. Giggs.
Cantona to świetny zawodnik, ale nie jest tak dobry jak Ryan Giggs
Johan Cruyff, legenda Barcelony
Kiedy młody Ryan szkolił się w drużynie juniorskiej, Ferguson przeżywał wzloty i upadki. Najgorszy okazał się jednak sezon 89/90.
Sam sir Alex mówił o nim, że to był "najczarniejszy okres, jaki przeżył w karierze". Nie bez powodu. United spisywali się w lidze poniżej oczekiwań (sezon skończyli na 13. miejscu), a fani drużyny i dziennikarze zaczęli się domagać głowy menedżera. Wiele osób twierdzi, że wydarzeniem, które uratowało jego posadę, było zwycięstwo w finale FA Cup z Crystal Palace w 1990 r.
Magia zawitała na Old Trafford
Choć to oczywiście przypadek, forma Manchesteru zaczęła iść w górę w sezonie, w którym Giggs zadebiutował w pierwszej drużynie United (sezon 90/91). Miało to miejsce miejsce 2 marca 1991 r. podczas starcia z Evertonem. W tym spotkaniu Walijczyk zmienił legendarnego obrońcę United Denisa Irwina. Dwa dni później Giggs wybiegł w pierwszym składzie w derbowym pojedynku z Manchesterem City. United wygrało to spotkanie dzięki jego bramce. W lidze United zanotowali postęp (6. miejsce) i odnotowali sukces na arenie międzynarodowej, pokonując w finale Pucharu Zdobywców Pucharów Barcelonę 2:1. Giggs nie zagrał w tym meczu, przegrywając rywalizację ze starszym o dwa lata innym wychowankiem United, Lee Sharpe'em.
Jednym z największych problemów Fergusona na początku jego panowania w United było lewe skrzydło. Nadzieją Szkota byli więc klubowi wychowankowie: Sharpe i Giggs. Obydwaj swoją walkę o miejsce w pierwszym składzie na dobre rozpoczęli w sezonie 1991/1992 – sezonie, który zwiastował nadejście nowych porządków.
United skończyli go na drugiej pozycji, a 18-letni Giggs zaczął regularnie występować w pierwszym składzie (51 meczów w sezonie) oraz walnie przyczynił się do sukcesu piłkarzy akademii MU w finale FA Youth Cup w 1992 r., który stworzył legendę "Rocznika '92", czyli wychowanków akademii, którzy na długie lata stanowili o sile drużyny Fergusona.
Giggs jednak był wyjątkowy. Kiedy jego koledzy z akademii dopiero marzyli o regularnej grze w pierwszym składzie (większość z nich na stałe przedarła się do pierwszego składu w sezonie 94/95), Walijczyk czarował na lewym skrzydle. Czarował do tego stopnia, że stał się podstawowym skrzydłowym w historycznym sezonie 92/93.
Pierwszy sezon Premier League w historii skończył się wielkim sukcesem Fergusona. Drużyna z czerwonej części Manchesteru po raz pierwszy od 26 lat wygrała ligę, a Giggs był jednym z ośmiu graczy United, którzy rozegrali ponad 40 spotkań w sezonie i zdobył 11 goli (wyprzedził go tylko Mark Hughes z 16 trafieniami). Alex Ferguson wielokrotnie podkreślał, że nie byłoby sukcesów United, gdyby nie transfer na Old Trafford Erica Cantony z Leeds United. Jednak to samo można powiedzieć o pojawieniu się w pierwszej drużynie Walijczyka.
Brytyjska prasa również rozpływała się nad Giggsem, który otrzymał od Fergusona zakaz udzielania wywiadów, dopóki nie skończy 20 lat. Menedżer obawiał się, że sława może przewrócić w głowie młodemu skrzydłowemu. Choć prasa oszalała na punkcie młodej gwiazdy United, twierdząc m.in., że Walijczyk "jednoosobowo zrewolucjonizował wizerunek futbolu", o wodzie sodowej w przypadku Giggsa nie mogło być mowy.
Rozpoczęła się era dominacji Manchesteru United w Premier League. Co ciekawe, klub z Walijczykiem w składzie tylko raz znalazł się poza pierwszą trójką ligowych ekip: w sezonie 2013/2014, czyli ostatnim, w którym Giggs wybiegł na murawę.
Droga do nieśmiertelności
Walijczyk był na absolutnym szczycie w połowie lat 90. Młodszy o rok od niego gwiazdor Juventusu, Alessandro Del Piero mówił w 1995 r.: – To jest nieco zawstydzające, ale dwa razy w życiu płakałem, kiedy oglądałem grającego piłkarza. Pierwszym z nich był Diego Maradona (według niektórych źródeł Del Piero miał powiedzieć, że Roberto Baggio), drugim był Ryan Giggs.
Manchester pod wodzą Alexa Fergusona osiągał to, co dla poprzednich trenerów było jedynie marzeniem. Po pierwszym od 26 lat mistrzostwie przyszedł czas na kolejne rekordy. Już w sezonie 93/94 ekipa szkockiego menedżera sięgnęła po dublet – mistrzostwo kraju i FA Cup. Klub odnosił kolejne sukcesy, a apetyty rosły. W takich warunkach wykuwała się wielka drużyna, która na stałe zapisała się w historii piłki nożnej i w sercach kibiców.
W bramce Peter Schmeichel; w obronie Gary Neville, Denis Irwin, Jaap Stam, Ronny Johnsen; w pomocy David Beckham, Ryan Giggs, Roy Keane, Paul Scholes; w ataku Dwight Yorke i Andy Cole. W odwodzie Ole Gunnar Solskjaer, Teddy Sheringham, Jesper Blomqvist, Phil Neville, Nicky Butt, Henning Berg, Wes Brown – to skład, który każdy kibic Czerwonych Diabłów zna na pamięć.
Gra w sezonie 98/99 nie zaczęła się najlepiej. United rok kończyło na czwartym miejscu w lidze z bilansem dziewięciu zwycięstw, ośmiu remisów i trzech porażek.
Niepowodzenia na ligowych boiskach klub powetował sobie postawą w europejskich pucharach (piłkarze MUFC wyeliminowali w drugiej rundzie kwalifikacyjnej ŁKS Łódź, jedną z dwóch bramek w dwumeczu strzelił Giggs). United w fazie grupowej trafili na Bayern Monachium, FC Barcelonę i Brondby. Z grupy wyszli na drugim miejscu z dwoma zwycięstwami (obydwa z Brondby) i czterema remisami.
Na trzech frontach
Zwycięska kampania na trzech frontach – w lidze, w Lidze Mistrzów i w FA Cup – rozpoczęła się na dobre po Nowym Roku.
United w wiosennej kolejce nie przegrało żadnego meczu w lidze. Jednocześnie piłkarze Fergusona szli jak burza, eliminując w FA Cup rywali takich jak Liverpool, Chelsea czy Arsenal. Giggs zresztą był bohaterem powtórzonego meczu półfinałowego z The Gunners (pierwszy mecz zakończył się remisem 0-0). W 109. minucie spotkania, którego wagą był finał pucharu, przy stanie 1-1 Ryan Giggs przejął piłkę po niecelnym podaniu Particka Vieiry w środku pola, przebiegł całą połowę rywali, mijając trzech piłkarzy Arsenalu, i lewą nogą skierował piłkę prosto pod poprzeczkę bramki Davida Seamana.
To jest nieco zawstydzające, ale dwa razy w życiu płakałem, kiedy oglądałem grającego piłkarza. Pierwszym z nich był Diego Maradona, drugim był Ryan Giggs
Alessandro Del Piero, legenda Juventusu
W kwietniu United zapewnili sobie też awans do finału Ligi Mistrzów. Po tym, jak w ćwierćfinałach ekipie z Manchesteru uległ Inter, w półfinale czekała kolejna włoska drużyna – wielki Juventus kierowany przez Carlo Ancelottiego z takimi gwiazdami jak Edgar Davis, Zinedine Zidane, Didier Deschamps, Filippo Inzaghi, Thierry Henry czy Ciro Ferrara. W pierwszym meczu, rozgrywanym na Old Trafford, od 25. minuty prowadził Juventus. Ratunek przyszedł w 92. minucie, kiedy Giggs zdecydował się na rajd w pole karne. Efekt był podobny jak w przypadku meczu z Arsenalem: strzał lewą nogą pod poprzeczkę i szalona radość kibiców United.
The Treble
Rozgrywki ligowe piłkarze Fergusona zakończyli z przewagą jednego punktu nad drugim w tabeli Arsenalem. Później przyszedł triumf w FA Cup w meczu z Newcastle United (2-0). Nadszedł więc czas na to, na co piłkarze i kibice czekali cały sezon: wielki finał Ligi Mistrzów z Bayernem Monachium, który prowadzili Olivier Khan i Lothar Matthaus.
Cios United został zadany już w 6. minucie meczu. Ronny Johnsen tuż pod polem karnym swojej drużyny faulował napastnika Bayernu Carstena Janckera. W piłkę ustawioną tuż przed szesnastką uderzył Mario Basler i strzałem po ziemi skierował ją do bramki tuż przy dłuższym słupku. Stojący w bramce Schmeichel nawet nie drgnął. Gra United wyglądała nieźle, mimo iż braki w środku pomocy (Paul Scholes i Roy Keane nie mogli zagrać) Ferguson załatał Nickym Buttem i Davidem Beckhamem. Ryan Giggs w tym meczu biegał po prawym skrzydle.
Wszystko zmieniło się w 90. minucie, gdy piłkę z lewej strony dośrodkowywał Gary Neville, ale obrońcy wybili piłkę na rzut rożny. Z lewej strony boiska piłkę w szesnastkę posłał Beckham. Tam trącił ją Schmeichel, który wybrał się w pole karne przeciwnika. Główkował jeszcze Dwight Yorke, ale obrońcy Bayernu wybili piłkę przed pole karne. Tam stał Giggs, który uderzył z woleja prawą nogą. Skiksował, ale piłka minęła wszystkich obrońców i trafiła pod nogi stojącego na linii pola bramkowego Teddy'ego Sheringhama, który skierował ją do bramki. Była 36. sekunda doliczonego czasu gry. Było 1:1.
United szybo wywalczyli kolejny rzut rożny. Do narożnika znowu podszedł Beckham. Piłka po główce Sheringhama trafiła pod nogi Solskjaera, ten uderzył i trafił do bramki. Była 2. minuta i 17. sekunda doliczonego czasu gry. Było 2:1.
United zdobyło "The Treble" (potrójną koronę), a Alex Ferguson – niedługo już sir Alex Ferguson – krzyczał do dziennikarzy po meczu: – Nie mogę w to uwierzyć, nie mogę w to uwierzyć. Futbol, jasna cholera!
Każdy z piłkarzy United grający w tym meczu zapewnił sobie miejsce w historii. Również 26-letni wówczas Giggs.
Wieczna młodość
Kolejne lata Walijczyka w United to historia przekraczania kolejnych granic.
Kiedy Ryan biegł na innych zawodników, przyprawiał ich o ból głowy. Nie chcieli być już więcej obrońcami
sir Alex Ferguson
W 2005 r., kiedy wszyscy spodziewali się bliskiego końca kariery 32-letniego wówczas Giggsa, Walijczyk znów zaskoczył całe środowisko. Tym razem ludzie przecierali oczy ze zdumienia, widząc jak starszego już zawodnika przestają trapić kontuzje i odzyskuje dawną formę. Sam Giggs twierdzi, że swoją drugą młodość zawdzięcza jodze.
Biologia jednak robiła swoje i sir Alex spodziewał się, że rola Walijczyka będzie malała. Co nie znaczyło wcale, że "Giggsy", jak nazwali go fani i koledzy z drużyny, nie zapisze się już więcej na kartach historii drużyny z Manchesteru.
11 maja 2008 r. Ryan Giggs wybiegł na boisko w miejsce Park Ji-Sunga w meczu z Wigan Althletic. Wyrównał tym samym rekord sir Bobby'ego Charltona, reprezentując Czerwone Diabły po raz 758. Gol Walijczyka z 80. minuty przypieczętował tytuł mistrzowski dla United. Dziesiąty w karierze Giggsa.
10 dni później drużyna Fergusona w finale Ligi Mistrzów w Moskwie mierzyła się z prowadzoną przez Jose Mourinho Chelsea. Ekipa Manchesteru wyprzedziła londyński klub w lidze dwoma punktami. Zacięty mecz na stadionie Łużniki nie przyniósł rozstrzygnięcia – po 120 minutach było 1:1. Giggs rozpoczął to spotkanie na ławce rezerwowych, ale w 87. minucie zmienił swojego kolegę z akademii, Paula Scholesa.
W serii karnych lepsi okazali się United. Zwycięskiego gola na 6:5 strzelił nie kto inny, jak Ryan Giggs.
Drużyna z Manchesteru zdobyła drugi za panowania Fergusona puchar Ligi Mistrzów, a Giggs swoim występem przebił rekord sir Bobby'ego Charltona i został samodzielnym liderem klasyfikacji największej liczby występów w United. Dla niektórych byłby to idealny moment do zawieszenie butów na kołku. Jednak nie dla Giggsa.
"Długowieczny" Walijczyk ani myślał kończyć. Następny sezon, który zaowocował 11. tytułem mistrzowskim, przypieczętował pierwszą w karierze nagrodą Piłkarza Roku w Anglii przyznawaną przez Stowarzyszenie Zawodowych Piłkarzy (PFA). Choć trzeba przyznać, że to była nagroda bardziej za całokształt niż za ten konkretny sezon – mimo że był on bardzo dobry, to najzwyczajniej w świecie Giggs miewał już lepsze.
Ech, ta kadra…
Jedyną pustą kartą w karierze Walijskiego Czarodzieja jest ta przeznaczona na sukcesy reprezentacyjne, choć Giggs zadebiutował w kadrze swojego kraju już w październiku 1991 r. (na miesiąc przed swoimi osiemnastymi urodzinami). Reprezentacja występująca pod flagą z czerwonym smokiem walczyła wtedy o awans do Euro 1992. Porażka 4:1 z Niemcami pogrzebała jednak te nadzieje.
Gdyby Giggs był Francuzem, Pires albo ja siedzielibyśmy na ławce
Zinedine Zidane
W trakcie swojej kariery reprezentacyjnej, która trwała do 2008 r., Giggs zaliczył jedynie 64 występy. Głównym powodem tego było, że grał tylko w meczach o stawkę. Pierwszy mecz towarzyski w walijskiej drużynie narodowej rozegrał dopiero w 2000 r. – dziewięć lat po debiucie. Jak tłumaczył w swojej biografii, głównym powodem była troska Fergusona o swojego zawodnika.
Z kadrą, w której grał między innymi z takimi legendami jak Ian Rush, Craig Bellamy, Mark Hughes czy Garry Speed, nie osiągnął zupełnie nic. Dopiero teraz, po zmianie systemu awansu na Euro 2016, Walijczykom, których prowadzą Gareth Bale i Aaron Ramsey, udało się awansować na turniej. Co więcej, doszli aż do półfinału.
Jednak to nie sukcesy, lecz duma z walijskich barw napędzały Giggsa do gry w reprezentacji. Najlepszym tego dowodem są jego własne słowa. – Wolę przez całą karierę nie zakwalifikować się do dużego turnieju niż grać dla kraju, w którym się nie urodziłem – mówił w 2002 r.
Najwyraźniej pogodził się z brakiem sukcesów w kadrze. Dowodzi tego fantastyczna kampania reklamowa zrobiona przez wielką firmę obuwniczą w 2006 r. W jednym ze spotów Giggs rozgrywał mecz finałowy o Mistrzostwo Świata… w swoim ogródku. A jego przeciwnikami były sprzęty ogrodowe.
Epilog?
Sezon 2013/2014 był ostatnim, w którym Giggs występował w United w roli piłkarza. 19 maja 2014 r., w wieku 41 lat, ogłosił, że to już koniec. Licznik jego występów w United zatrzymał się na niewiarygodnej liczbie 963. Paolo Maldini, legendarny obrońca, który biegał w trykocie AC Milan przez 25 sezonów i również skończył karierę w wieku 41 lat, rozegrał "jedynie" 902 spotkania klubowe.
Giggs "przeżył" w United swojego boiskowego ojca. Sir Alex Ferguson, po kilku wcześniejszych zapowiedziach, ostatecznie opuścił ławkę trenerską United 8 maja 2013 r., po 26 latach prowadzenia drużyny z czerwonej części Manchesteru. Walijczyk w niej pozostał i w sezonie 2013/2014 pełnił funkcję grającego asystenta nowego menedżera Davida Moyesa. Pod koniec sezonu, kiedy cierpliwość właścicieli się wyczerpała, przejął na cztery mecze stery swojego klubu. Ostatni mecz sezonu, który Giggs kończył w roli menedżera, był jednocześnie ostatnim sezonem Walijczyka jako piłkarza United.
Choć przestał biegać po murawie, jego misja w United się nie skończyła. Następca Moyesa, Louis van Gaal również powierzył Giggsowi rolę swojego asystenta. Kariera na ławce szkoleniowej (bardzo krótka w porównaniu do tej boiskowej) nie okazał się jednak tak owocna. Przez trzy sezony ery postfergusonowskiej United zdołali wywalczyć jedynie FA Cup w 2016 r. Nie uratowało to posady van Gaala, z którym władze Czerwonych Diabłów rozwiązały kontrakt. Zresztą czarne chmury nad Holendrem wisiały od dłuższego czasu. Drużyna grała średnio, zajmując w pierwszym sezonie van Gaala czwarte, a w kolejnym piąte miejsce w lidze. To napędzało spekulacje na temat rychłej zmiany na stanowisku menedżera.
Może któregoś dnia ludzie powiedzą o mnie, że byłem drugim Ryanem Giggsem
George Best, legenda United
W grudniu 2015 r., kiedy wybuchła kolejna seria plotek na temat ściągnięcia Jose Mourinhio, dziennikarz Michał Okoński pisał, że zatrudnienie kontrowersyjnego Portugalczyka "będzie również informacją o tym, że czasy się zmieniają i że Manchester United ostatecznie stał się przedsiębiorstwem jak inne [kluby – red.]". Van Gaal wtedy zachował posadę, a Mourinho z nowym angażem musiał poczekać do końca sezonu. Po zwolnieniu Holendra wielu, w tym sam van Gaal, w roli nowego menedżera widziało legendarnego Walijczyka. Włodarze United zdecydowali inaczej i klub objął trener kontrowersyjny, który jednak gwarantuje sukcesy. Angaż Giggsa byłby wielką niewiadomą, na co właściciele klubu z Manchesteru po trzech latach bez sukcesów najwyraźniej nie chcieli się zgodzić.
Wychowanek, legenda… menadżer?
Jak słusznie wskazuje wielu dziennikarzy, Mourinho, a raczej jego dotychczasowe praktyki, nie pasują do tradycji i tożsamości United. Portugalczyk rzadko stawia na młodzież, przekłada wyniki nad piękną grę i często w klubach, z których odchodzi, zostawia spaloną ziemię. W dodatku to przez Mourinho z klubu po 29 latach odchodzi Giggs, człowiek, którego można bez wątpienia nazwać "Panem United". Jak donosiła prasa, Walijczyk postawił warunek, że pozostanie na Old Trafford tylko jeśli będzie pełnił funkcję asystenta. Jose wolał zatrudnić Ruiego Farię, z którym współpracuje od czasów FC Porto. Trudno o bardziej znaczące świadectwo końca pewnej epoki na Old Trafford. Najwspanialszej epoki w historii angielskiej piłki. Giggs był ostatnim łącznikiem pomiędzy współczesnością a United z przeszłości. Bo choć dyrektorami Czerwonych Diabłów pozostają sir Alex Ferguson i sir Bobby Charlton, to obydwaj – jak donosiły media – sprzeciwiali się angażowi Mourinho.
Oficjalną informację o odejściu Giggsa Manchester United podał na swojej stronie internetowej 2 lipca. Klub napisał, że odejście Walijczyka jest związane z jego "pragnieniem zostania menedżerem".
"Po 29 sezonach w Manchesterze United jako zawodnik i asystent menedżera wiem, że wygrywanie jest w DNA tego klubu. Także dawanie szans młodości oraz ofensywny i ekscytujący futbol. To zdrowe, mieć wysokie oczekiwania, to właściwe, oczekiwać zwycięstw. Manchester United oczekuje [tego – red.], nic więcej. Właśnie dlatego ważna decyzja o odejściu z klubu, który jest moim życiem od 14. roku życia, nie była lekka. Zabiorę tyle niezwykłych wspomnień, a także ogrom doświadczeń, które, mam nadzieję, posłużą mi dobrze w przyszłości" – napisał Giggs na stronie United. "I choć nie mam żadnych konkretnych planów zostania menedżerem, to miejsce, w którym znajduje się moja kariera, jest tym, w którym chcę być" – dodał Walijczyk. Na razie Giggs otrzymał angaż jako ekspert piłkarski w jednym z brytyjskich kanałów telewizyjnych.
Czy Ryan Giggs zdecyduje się na pracę samodzielnego menedżera w jakiś klubie, która zaprowadzi go znów na Old Trafford? Takie plany mieli Roy Keane, Ole Gunnar Solskjaer czy Garry Neville. Irlandczyk po początkowych sukcesach z Sunderlandem (awansował i utrzymał klub w Premier Leauge) okazał się zbyt despotycznym szefem. Do tego stopnia, że piłkarze podobno świętowali, gdy ogłosił rezygnację. Solskjaer radził sobie bardzo dobrze w norweskim Molde, ale jego przygoda w Cardiff City zakończyła się porażką – Norweg objął drużynę na początku roku i nie zdołał utrzymać jej w Premier Leauge. Karierę Neville'a w Valencii lepiej pominąć milczeniem.
Jednak Ryan Giggs zawsze był wyjątkowy. Może więc tak będzie i w tym przypadku.
Daniel Nowak