Pożeramy go na potęgę. A państwo liczy straty w miliardach. Tyle kosztuje leczenie chorób, które cukier powoduje. Ma to zmienić cukrowy podatek.
- Chyba żaden z rozsądnych polityków tego nie zakwestionuje. Podatek od cukru jest potrzebny. Tylko mi nie podoba się słowo "podatek". Bo tu nie chodzi o to, aby komuś coś zabierać. To ma być reforma świadomości. I to jest sprawa ponadpartyjna - mówi Magazynowi TVN24.pl Jarosław Pinkas, główny inspektor sanitarny.
Mówiąc w skrócie, chodzi o to, aby wyroby, zawierające dużą ilość cukru, kosztowały więcej. Dzięki temu mamy kupować mniej szkodliwych produktów.
Tymczasem przeciętny Polak je coraz więcej cukru. A lekarze są zgodni: człowiek nie jest przystosowany do jedzenia go w takich ilościach.
Cukier, którego nie widać
Zjadamy dziennie 28 łyżeczek cukru. To daje ponad 51 kilogramów rocznie na każdego obywatela Polski. To ilość, jakiej ludzki organizm nie jest w stanie przyjmować - niemal sześć razy więcej niż bezpieczna dzienna dawka zalecana przez Światową Organizację Zdrowia.
Cały problem polega na tym, że w większości to cukier, którego nie widzimy. Pokazuje to najnowszy raport Narodowego Funduszu Zdrowia, w którym porównano spożycie cukru w 2008 i w 2017 roku. Ilość cukru kryształu, pudru czy cukru w kostkach spada. Rośnie za to ilość cukru, który pochłaniamy, pijąc słodkie napoje czy jedząc słodycze. Litr napoju gazowanego typu cola to - w zależności od producenta - nawet 20-30 łyżeczek cukru.
Pijąc gazowany napój, wiemy, że nie jest zdrowy, jednak cukier ukryty jest także w produktach, w których niekoniecznie się go spodziewamy: wędlinach, pieczywie, gotowych daniach. - Moi studenci zawsze są w szoku, jak mamy zajęcia z suszów. Dowiadują się wtedy, że nawet połowa ze 100 gramów suszonej żurawiny, kupionej w sklepie, to czysty cukier. Kupujemy coś, co wydaje nam się zdrowe, i zjadamy przy okazji 10 łyżeczek cukru! - mówi prof. Katarzyna Janda z Zakładu Biochemii i Żywienia Człowieka Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie.
I wylicza produkty, które są największą cukrową pułapką:
- To przede wszystkim napoje, w tym tak modne ostatnio wody smakowe, to zabielacze do kawy, jogurty owocowe, keczupy, majonezy, sosy, marynaty, pieczywo - przede wszystkim to pakowane, z długim terminem ważności. Także wędliny, nawet te, które wydają nam się szlachetne - szynka czy dobry pasztet. Rzadko prosimy w sklepie o pokazanie ich składu. Cukier dodawany jest też do takich produktów, jak mrożonki typu warzywa na patelnię, mrożone paluszki rybne albo lubiane przez dzieci kulki ziemniaczane.
Profesor Janda sama przyznaje, że lubi słodycze, na przykład ciasteczka owsiane. - Ale mam zasady. Po pierwsze staram się jeść to, co sama upiekę, i mam kontrolę na tym, ile cukru dodaję. Robiąc zakupy, czytam etykiety. I nie kupuję niczego, co ma w składzie syrop glukozowo-fruktozowy, bo to cukry proste powodują, że szybciej tyjemy. Jeśli widzimy więc w składzie glukozę, fruktozę, ale też na przykład syrop kukurydziany, unikajmy takich produktów. To kwestia metabolizmu - robiono nawet badania na myszach. Jedne dostawały sacharozę, czyli znany nam cukier, a inne wspomniane syropy. Te drugie szybciej przybierały na wadze.
Otyłość, cukrzyca, udary
Jak podkreślają eksperci, cukier niejedno ma imię. I nie tylko o wspomniany syrop glukozowo-fruktozowy chodzi.
- Cukier na etykietach produktów spożywczych może ukrywać się pod wieloma nazwami - tłumaczy Klaudia Wiśniewska, dietetyk z Instytutu Żywności i Żywienia oraz Narodowego Centrum Edukacji Żywieniowej. - Cukrem dodanym może być cukier biały i brązowy, ale także syrop kukurydziany, klonowy, dekstroza krystaliczna, melasa cukrowa czy miód.
Prof. Katarzyna Janda dodaje: - Jeśli mamy wybór, oczywiście lepiej wybrać miód czy cukier brązowy, bo one przynoszą nam także korzyści, zawierają chociażby cenne mikroelementy. Ale nie można zapominać, że musimy je wliczać do ilości cukru, który spożywamy w ciągu dnia.
Jedzenie cukru w zbyt dużych ilościach powoduje szereg chorób - od próchnicy zębów, przez otyłość, cukrzycę, zaburzenia lipidowe – i przekłada się na zwiększenie ryzyka wystąpienia najgroźniejszych chorób.
- Przyspiesza rozwój miażdżycy i tym samym zwiększa ryzyko wystąpienia zawału serca czy udaru mózgu - mówi Klaudia Wiśniewska. - Wykazano, że śmiertelność z powodu chorób układu krążenia może być nawet trzykrotnie wyższa u osób spożywających dużą ilość cukru dodanego. Każda dodatkowa łyżeczka cukru może istotnie zwiększać ryzyko wystąpienia tych chorób.
Ile cukru możemy jeść bezpiecznie? Im mniej, tym lepiej. Według Światowej Organizacji Zdrowia dla osoby dorosłej to pięć łyżeczek białego cukru. Nie jest w to wliczany cukier naturalnie zawarty na przykład w owocach.
- Do tej puli zaliczamy oczywiście nie tylko cukier dodany przez nas samodzielnie, ale także ten we wszystkich spożywanych w ciągu dnia produktach - tłumaczy Klaudia Wiśniewska.
Oznacza to, że cukru dodanego powinno być jak najmniej. Dodanego - a więc takiego, który sami dokładamy do posiłków, czy to w postaci gotowych słodkich napojów, słodzenia kawy czy herbaty, czy to jedzonego ze słodyczami i produktami, które cukier w jakiejkolwiek postaci zawierają. Wytyczne Światowej Organizacji Zdrowia nie dotyczą cukru, który jest naturalnie zawarty na przykład w owocach. A tych wciąż jemy zbyt mało - bo każdego dnia powinniśmy zjeść pięć porcji warzyw i owoców. To oznacza także, że jeśli mamy ochotę na coś słodkiego, lepiej sięgnąć właśnie po owoc.
Jak wielka przepaść jest między zaleceniami lekarzy i dietetyków a naszymi codziennymi wyborami dotyczącymi żywienia pokazują właśnie dane dotyczące spożycia warzyw i owoców. Polska od lat jest w czołówce europejskich krajów o najniższym spożyciu owoców na głowę mieszkańca. Przeciętny Kowalski je tylko około 60 kilogramów owoców rocznie.
Gorzej od nas wypadają tylko: Litwini, Łotysze, Węgrzy i Słowacy. Ranking wygrywają Luksemburczycy z 201 kilogramami. Średnia europejska to 101 kilogramów. Nieco lepiej jest z warzywami, bo tu plasujemy się w środku stawki ze 108 kilogramami rocznie (średnia europejska to 109 kilogramów).
Na ratunek dzieciom
Złe nawyki żywieniowe najbardziej odbijają się na najmłodszych.
Polskie dzieci tyją najszybciej w Europie. Instytut Matki i Dziecka przyjrzał się temu, jak karmione są te najmłodsze. Aż 75 proc. dzieci w wieku 5-26 miesięcy je za dużo cukru - ten wskaźnik działa na wyobraźnię tym bardziej, że mówimy o dzieciach, które jeszcze nie decydują o tym, co jedzą.
Co dziesiąte dziecko w wieku szkolnym je owoce rzadziej niż raz w tygodniu. I jak wylicza IMiD, jedynie 7 proc. rodziców komponuje dzieciom właściwą dietę, choć większość uważa, że robi to dobrze.
- Weźmy maj i czas szkolnych wycieczek - mówi Jan Bondar z Głównego Inspektoratu Sanitarnego. - Punktem obowiązkowym i wręcz atrakcją dla młodzieży stały się postoje przy znanych sieciówkach serwujących fast foody. Wiele reklam słodyczy jest skierowanych wprost do dzieci. A my mówimy: jedz mniej, kupuj jak najwięcej produktów nieprzetworzonych, od lokalnych producentów. I chociaż raz w tygodniu niech rodzina zje wspólny posiłek, taki przygotowany w domu.
W opublikowanym ostatnio raporcie GIS są informacje na temat kontroli w szkolnych stołówkach i w sklepikach, bo to, co może się znaleźć na talerzach dzieci i co mogą kupić w szkolnych bufetach czy sklepach, określają przepisy (na przykład czekolada w szkolnym sklepiku musi zawierać 70 proc. kakao). Wśród najczęstszych przewinień osób odpowiedzialnych za żywienie dzieci są brak warzyw i owoców w posiłkach i stosowanie cukru do słodzenia napojów albo zupełny brak weryfikacji ilości używanego cukru do potraw i napojów.
Cukrowy podatek
Pomysł wprowadzenia podatku od cukru, nazywanego na świecie także podatkiem od grzechu (sin tax), pojawia się w publicznej dyskusji co najmniej od kilku lat. Do tej pory jednak tylko na dyskusji się kończyło.
Ostatnio o konieczności wprowadzenia takiego rozwiązania w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" mówił Adam Niedzielski, pełniący obowiązki prezes Narodowego Funduszu Zdrowia. Jego zdaniem oddziaływanie na portfel może przynieść konkretne efekty. Jeśli produkty z wysoką zawartością będą droższe, jest szansa, że będziemy kupować ich mniej.
Na początku roku NFZ przedstawił też alarmujący raport na temat spożycia cukru przez Polaków i konsekwencji, jakie to za sobą niesie. Samo leczenie cukrzycy kosztuje państwo 1,7 miliarda złotych rocznie.
Za wprowadzeniem podatku jest również Jarosław Pinkas, główny inspektor sanitarny. - Jeszcze chwila i system nie wytrzyma tego obciążenia. Na 80 procent chorób sami sobie pracujemy. Dlatego zdrowie to przede wszystkim profilaktyka. Zadbajmy o to, a zmniejszą się kolejki na SOR-y - mówi w rozmowie z Magazynem TVN24.
Pinkas zwraca uwagę, że podatek to złe słowo. - Może lepiej taksa? - zastanawia się. - Podatek kojarzy się z zabieraniem czegoś, a my tu mówimy o dawaniu - dawaniu zdrowia.
Bo jeden z pomysłów jest taki, aby pieniądze z podatku trafiały do kasy NFZ.
Kwestii podatku nie komentuje w żaden sposób Ministerstwo Finansów. Na nasze pytania o sugar tax urzędnicy resortu odpowiedzieli krótko: "Ministerstwo Finansów nie prowadzi prac legislacyjnych w zakresie wprowadzenia podatku od cukru. W przypadku pojawienia się takiego projektu MF oczywiście odniesie się do zawartych w nim propozycji".
Główny Inspektor Sanitarny ma jednak gotowy dokument, który chce przedstawić już po wyborach.
- Ja nie będę podpowiadał, w jakiej formie ten podatek powinien być wprowadzony. To zadanie innych specjalistów. Mój dokument to między innymi zestawienie, jak to wygląda w innych krajach - mówi Jarosław Pinkas.
Na czym polega podatek od cukru? Możliwości jest kilka. Może być naliczany od grama cukru albo od określonego poziomu - jeśli zostanie przekroczony, producent musi zapłacić podatek. Podatek może zostać nałożony tylko na określone rodzaje produktów spożywczych - wśród nich eksperci zajmujący się zdrowiem na pierwszym miejscu wymieniają słodzone napoje.
Pierwsza na świecie była Dania, tam podatek od słodzonych napojów bezalkoholowych i soków wprowadzono już w latach 30. ubiegłego wieku. W tym stuleciu takie rozwiązania wprowadzały chociażby: Finlandia, Węgry, Francja, Wielka Brytania czy Meksyk. Z kolei Berkeley w Kalifornii zostało pierwszym miastem w USA, które opodatkowało słodkie napoje. Miejscowi konsumenci płacą nawet pół dolara więcej za litr coli czy innego podobnego napoju. Obecnie podatek funkcjonuje w 25 krajach na świecie.
Podatek cukrowy, inaczej sugar tax, budzi emocje i zawsze spotyka się z oporem "cukrowej branży", z producentami słodzonych napojów na czele - bo dla nich rozwiązania są dwa: albo ograniczyć ilość cukru, co wiąże się ze zmianą receptur, albo przerzucić koszt na konsumenta, co dzieje się najczęściej.
Ciekawe, że Dania, która takie podatki wprowadziła jako pierwsza, niedawno z nich zrezygnowała. Krytycy zwracali uwagę, że wielu duńskich detalistów kupowało napoje gazowane w Szwecji, a nawet w Niemczech, gdzie były tańsze, co uderzało w krajową gospodarkę. Z kolei po wprowadzeniu podatku we Francji sprzedaż napojów bezalkoholowych zaczęła spadać. Podobnie w innych krajach.
Krytycy sięgają też po inne argumenty i podnoszą, że podatek uderza nie tylko w producentów, ale też w biedną część społeczeństwa - w Meksyku to właśnie wśród najuboższych wyraźnie spadło spożycie droższych słodkich napojów. Zwolennicy cieszą się z efektu, ale wyraźnie pokazuje on, że nie zdrowy styl życia jest kluczowym argumentem przy sklepowej półce, ale ekonomia.
Po drugiej stronie barykady są eksperci zajmujący się zdrowiem.
Dietetyk Jakub Mauricz ma jednak wątpliwości, czy podatek przyniesie pożądany efekt. - Osobiście bym się cieszył, gdyby podwyżki cen cukru spowodowały, że ludzie jedliby go mniej. Sami jednak wiemy, że bramki na autostradzie czy podwyższona cena paliwa nie powodują, że sprzedajemy auta i zaczynamy jeździć rowerem, a szkoda - mówił w "Faktach po południu".
Klaudia Wiśniewska z IŻiŻ uważa natomiast, że podatek cukrowy to dobre rozwiązanie. - Powinno to jednak iść w parze z dobrymi i przemyślanymi programami edukacyjnymi dotyczącymi żywienia i pozostałych elementów stylu życia - podkreśla.
Narodowe Centrum Edukacji Żywieniowej na swojej stronie (www.ncez.pl) publikuje eksperckie artykuły poruszające między innymi tematykę związaną z nadmiernym spożyciem cukru oraz porady dotyczące jego ograniczenia. - Dla wszystkich osób pragnących zmienić swoje nawyki żywieniowe na lepsze dostępne jest również działające przez sześć dni w tygodniu Centrum Dietetyczne Online – całkowicie bezpłatna internetowa poradnia dietetyczna, dzięki której pacjenci z całej Polski zupełnie za darmo i bez wychodzenia z domu mogą korzystać z profesjonalnej konsultacji dietetycznej - mówi Wiśniewska.
A Jarosław Pinkas dodaje do tego prostą receptę: - Nie chodzi o to, abyśmy mieli obsesję na punkcie zdrowego żywienia. Chodzi o przestrzeganie podstawowych zasad: róbmy minimum tysiąc kroków dziennie, jedzmy warzywa i owoce, wysypiajmy się i unikajmy stresu.