Jej dzieciństwo było piekłem - samobójstwo matki, gwałt, obojętność słynnego ojca. Uwiodła kinomanów jako seksowna Barbarella w filmie Rogera Vadima, by przy kolejnym mężczyźnie zamienić się w lewicową aktywistkę. Mimo urody i talentu walczyła z kompleksami i z bulimią. Na pytanie: "Co robisz, że tak wyglądasz?" 80-letnia Jane Fonda mówi: "Miałam mnóstwo operacji plastycznych, nie wyglądałabym tak bez nich. No i marycha konserwuje".
Co czuje 12-letnia dziewczynka, gdy słyszy, że mama podcięła sobie gardło brzytwą? Najpierw niedowierzanie. Wie już: w gazetach o znanych ludziach - a oni są znani - piszą kłamstwa. Tata i babcia powiedzieli przecież jej i bratu, że zmarła na atak serca. Jane myśli, że może najbardziej zaszkodziły mamie jej ucieczki ze szkoły. Tak naprawdę jednak śmierci matki oboje z bratem bardzo nie odczuli, bo nawet kiedy z nimi była, to jakby wcale jej nie było... Nieobecna duchem, jakby z innej planety. Potem znów wyjeżdżała "w to miejsce" - jak mówili oboje o tajemniczym celu matczynej podróży. Dopiero wiele lat po jej śmierci Jane odkryje, że tym miejscem był szpital psychiatryczny. Kiedy ojciec podczas krótkich przebłysków jej "normalności" zażąda rozwodu, już się nie podniesie. Parę dni później w szpitalu w Nowym Jorku popełni samobójstwo. Jane zapamięta na całe życie, że nie ma nic gorszego niż bycie porzuconą przez mężczyznę. Jako dorosła kobieta ze strachu przed tym będzie żyć życiem swoich kolejnych mężów - godzić się na ich nierzadko chore zachcianki, przejmować poglądy...
Najmroczniejsze sekrety matki odkryje jednak wiele dekad później.
Mama kocha motyle
Mama kolekcjonuje motyle. Nie zawsze. Dopiero po kolejnym powrocie z "tego miejsca" zacznie chodzić na długie spacery na łąkę razem z Jane i łapać do siatki te najwspanialsze okazy. Potem, w domu, będzie je usypiać eterem i zatrzaskiwać w słoju, by na końcu przekłuć szpilką i mocować na białej tablicy nad stołem. Jane pamięta to wszystko, bo miała już wtedy 11 lat.
Urodziła się 21 grudnia 1937 roku w Nowym Jorku. Ojciec Henry Fonda – wielki gwiazdor złotej ery Hollywood – zakochał się w urodziwej Frances Ford Seymour, dla której porzucił pierwszą żonę. Frances jest już wtedy wdową z kilkuletnią córeczką. Mimo iż w jej żyłach płynie krew królewska, (jest spokrewniona z trzecią żoną Henryka VIII, Jane Seymour) podobnie jak Henry Fonda zostanie socjalistką. Jane "z mlekiem rodziców" wyssała więc lewicowe poglądy, które potem przewrócą do góry nogami jej życie.
Z dzieciństwa pamięta pudła pełne drogich zabawek, ukochaną nianię i wieczne, potworne kłótnie rodziców, z których żadne jej i młodszemu dwa lata bratu nie poświęcało wiele czasu. Z czasem Henry zacznie uciekać się do rękoczynów, biorąc objawy choroby żony za histerię. Celowo przedłuża pracę, by być z dala od rodziny. "Miałam 10 lat, gdy odkryłam, że nawet gdy tata jest z nami, to odlicza godziny do wyjazdu na Broadway, którego był niekwestionowaną gwiazdą. Ale nie umiałam mu powiedzieć, żeby został - w naszym domu nie mówiło się o uczuciach" - wspomina.
Frances kocha męża, ale wie, że jest zdradzana. Jane nie pamięta, by mama się śmiała. Na wspólnych zdjęciach na jej pięknej twarzy widać smutek i cierpienie, jest outsiderką. Pamięta za to ciągłe rozmowy o chorobach i jej pobyty w szpitalu. Gdy mama ląduje "w tym miejscu", zajmuje się nimi babcia Seymour, matka Frances: "tradycyjna, surowa, niezłomna, dbająca o nasze fizyczne potrzeby, ale nieczuła" - napisze w swojej głośnej autobiografii "Jane Fonda. Moje życie".
Dzieciom ojciec okazuje troskę w wyjątkowych okolicznościach - na przykład gdy chorują. Jane z radością łamie ręce i nogi, w kolejnych bijatykach dostaje krwotoków z nosa, byle trafić w ojca ramiona. Gdy zachoruje na zakażenie krwi, ojciec odwiedza ją w szpitalu codziennie i trzyma za rękę. Tak wygląda pełnia szczęścia. Ale zwykle ich relacje wyglądają inaczej. Gdy ojciec zabierze ich pewnego dnia do cyrku, ten wypad opisze siedzący obok felietonista Radie Harris. "Henry przez całe przedstawienie nie odezwał do dzieci ani jednym słowem. A one były zbyt zastraszone, by się odezwać niepytane. Nie kupił im nawet hot doga, waty cukrowej, coli. Gdy przedstawienie się skończyło, wszyscy wstali i cicho wyszli. Było mi ich bardzo żal".
W końcu pada złowieszcze słowo: rozwód. Ojciec wyznaje mamie, że kocha inną kobietę i nie bacząc na jej stan, chce odejść. Tej nocy Frances pokazuje 12-letniej Jane ślady licznych operacji plastycznych, często nieudanych, zniekształcone, obolałe ciało, źle umocowane implanty piersi, dowód partactwa lekarzy."Chciałam być piękna i wciąż młoda dla taty" - płacze. Jane patrzy przerażona. "Tamtej nocy przysięgłam sobie, że zrobię wszystko, by osiągnąć doskonałość, by nigdy nie przestał mnie kochać mój mężczyzna. Nieważne za jaką cenę" - wspomina w biografii. Dorosła Jane Fonda słowa dotrzyma.
Kilka dni po wiadomości o rozwodzie Frances znów trafi do szpitala. Wydaje się pogodzona z losem, spokojna. Nikt w domu nie zauważa, że do walizki z ubraniami wrzuca brzytwę. Pisze listy do dzieci, do matki i do Henry'ego. "Czemu nie poszłam z nią na górę, gdy mnie wołała. Czy kochałam za mało?" - będzie pytać sama siebie dorosła Jane. Mama odejdzie dokładnie w swoje 42. urodziny. Gdy pół wieku później Jane usłyszy od jej dawnej znajomej, jak pełną życia osobą, oparciem dla przyjaciół była jako młoda dziewczyna, nie uwierzy. Takiej matki nigdy nie poznała.
O najmroczniejszych sekretach z jej życia nie napisze w śmiałej, intymnej autobiografii. Tylko dlatego, że ich wtedy jeszcze nie zna. Dopiero w 2014 roku trafi przypadkiem na dokumentację medyczną Frances, z której dowie się, że matka została zgwałcona w wieku ośmiu lat i molestowana jeszcze długo potem. Gwałcicielem miał być stroiciel fortepianów. Z dokumentacji wyczyta też, że aż dziewięciokrotnie zmuszana była do aborcji.
Te traumatyczne wydarzenia odbiją się na całym życiu matki. Po latach lekarze zdiagnozują u niej chorobę afektywną dwubiegunową (zaburzenia psychiczne, w przebiegu których występuje zarówno depresja, jak i stany maniakalne). Fonda będzie wstrząśnięta. "W chwili gdy to przeczytałam, nagle jej życie mi się poukładało.Zrozumiałam przyczyny niekończących się operacji plastycznych, poczucie winy, nieumiejętność kochania dzieci" - powie w wywiadzie dla "Dujour" w 2015 roku.
O tym, co spotkało ją samą, opowie jednak dopiero w marcu br.
Greta Garbo i ptaki w głowie
Kilka miesięcy po samobójstwie Frances, w tym samym roku, Henry Fonda poślubi Susan Blanchard, zaledwie 9 lat starszą od jego córki aktorkę i poetkę. Sam ma lat 45. Jane zapiera dech, kiedy się spotykają - młoda macocha (także socjalistka), jest najpiękniejszą kobietą, jaką widziała w życiu. Ale ojciec szybko i z niej uczyni obiekt krytyki i kpiny. Jane natychmiast polubi, wręcz pokocha Susan, a ich przyjaźń przetrwa trzeci rozwód ojca i następne jego żony. To Susan zaszczepi w niej ziarenko feministycznego buntu, które wykiełkuje w Paryżu pod okiem wielkiej Simone Signoret.
Początkowo słyszy, że zamieszkają wszyscy wspólnie w Nowym Jorku, ale to się zmienia. Ojciec wyśle ją do szkoły z internatem. Jane uczy się wtedy tańca na nowojorskiej Fire Island, a potem trafia do Vassar College w Poughkeepsie, gdzie jest krnąbrną, choć dobrą uczennicą. "Spędziłam tam cztery lata i wyniosłam również inne, pozaszkolne nauki - koleżanka pokazała mi, jak jeść i być szczupłą, pozbywając się pokarmu z żołądka. Jadłyśmy więc, aż pękały nam brzuchy, a potem wsadzałyśmy palce do gardła i przeczyszczałyśmy się. Nie wiedziałyśmy, że to wyniszczająca choroba - bulimia. Przeżyłam z nią 25 lat" - wyzna po latach. Z czasem choroba się nasili, a dziewczynka będzi wymuszać wymioty nawet po zjedzeniu dwóch kęsów posiłku. Jane miewa też okresy, w których bulimię zastępuje anoreksja.
W tej chorobie ma swój udział jej ojciec. - Dorastałam w poczuciu, że jestem gruba. Tata nie mówił tego wprost, ale na przykład prosił kolejną z żon, by powiedziała mi, że nie powinnam nosić bikini, albo że desery są nie dla mnie. Myślałam jak mama, że aby być kochaną, muszę być idealna. Bulimia to zawsze brak akceptacji - wspomina.
Jane zainteresuje się aktorstwem w 1954 roku, gdy wystąpi z ojcem w charytatywnym przedstawieniu "The Country Girl". On tradycyjnie nie powie ani słowa o tym, jak wypadła. O tym, że powinna chociażby spróbować aktorstwa, usłyszy podczas wakacji na francuskiej Riwierze od wielkiej... Grety Garbo. Gwiazda pływa w morzu obok niej, naga. "Zapytała mnie, czy chcę zostać aktorką i dodała, że jej zdaniem mam warunki, więc warto spróbować. Była wysportowana, pewna siebie, ale wówczas już nie doskonała – podkreśla Fonda. - Miała wtedy 54 lata i na dobre porzuciła kino. A wciąż była kochana i podziwiana przez fanów. Pomyślałam wtedy, że może jednak doskonałość nie jest warunkiem szczęścia - dodaje.
Po odejściu z Vassar College Jane udaje się do Paryża na dwa lata, by studiować sztukę i malarstwo. Wtedy jeszcze nie ma pojęcia, jak wielki wpływ na jej życie i karierę będzie miało to miasto i jak zmienią ją ludzie, których pozna. Na krótko wróci do Ameryki, bo nim zacznie karierę aktorską, będzie pracowała jako modelka. Pojawi się na okładkach wszystkich liczących się magazynów - młoda, piękna, naturalna, z idealną figurą. Ale wciąż pełna kompleksów, skłonna wierzyć, że zawdzięcza to bardziej znanemu nazwisku niż własnym walorom.
Pamiętając słowa Garbo, pójdzie jednak na zajęcia do słynnego Actors Studio Lee Strasberga. "Siedziałam tam za Marylin Monroe. Pojawiała się w płaszczu, w kąciku, nie zabierała głosu. Byłam równie przerażona jak ona" – wspomina.
Kiedy w szkole prezentuje swoje ćwiczenie, Lee Strasberg ocenia: "Masz talent, wiesz o tym?". I to wystarczy. "Poczułam, że otwiera mi się głowa i wylatują z niej ptaki. Byłam panią świata" – wyzna po latach w programie "Za drzwiami Actors Studio". Jak ojciec zadebiutuje na Broadwayu, stamtąd szybko trafi na mały, a potem na duży ekran. Nie są to jednak znaczące role ani ważne filmy, mimo że Jane staje się znana. Po sześciu filmach w Ameryce decyduje się wyjechać do pracy w Paryżu.
Roger Vadim, czyli miłość po francusku
Nowy rozdział jej życia zaczyna się z chwilą, gdy agent mówi jej, że pytał o nią Roger Vadim. Najpierw nie chce z nim pracować. Francuski reżyser jest już wtedy po rozwodzie z BB, a także z kolejną żoną, za to w związku z Catherine Deneuve. Ma sławę odkrywcy gwiazd i donżuana. Mimo zaleceń agenta, by na spotkaniu z Vadimem wyglądać seksownie, idzie na nieumalowana, potargana, w dżinsach i podkoszulku. Pewna, że mu się nie spodoba. Bardzo się myli, choć upłyną trzy lata, nim znów się spotkają.
W 1963 roku w Paryżu pracuje nad filmem René Clémenta "Koty" u boku Alaina Delona, z którym miał ją połączyć romans. Jeden z wielu, jaki przeżyła nad Sekwaną. Ale żaden nie może równać się z tym, co wbrew jej wcześniejszym zapewnieniom, wydarzy się między nią i Vadimem, niebawem jej mężem i ojcem córki Vanessy. Bo gdy spotkają się po raz drugi, Jane ukształtowana w purytańskiej Ameryce, jest już inną kobietą - przyjaciółką francuskiej gwiazdy Simone Signoret, jej męża Yves'a Montanda i Delona. Jej biografka napisze o Signoret: "Dała Jane wyobrażenie o tym, kim może stać się kobieta: niezależna, samodzielna i kochająca". I oczywiście piękna. To ona sprawi, że nowa Jane dojrzeje do związku z Vadimem, a z czasem oboje będą symbolizować rewolucję seksualną, która właśnie dociera do Ameryki, choć we Francji dokonała się dekadę wcześniej.
Fonda, mając w pamięci tragedię matki, przez większość życia pozwoli "lepić się" kolejnym mężczyznom na ich modłę. Vadim przewróci więc jej życie do góry nogami. I choć reżyserem Francuz nie jest wybitnym, to mężczyzną fascynującym, do tego gruntownie wykształconym i niezwykle przystojnym. Nareszcie jest szczęśliwa. Paryż pokocha od pierwszego wejrzenia - jego zalotność, elegancję, tak obcą Ameryce. Jedyne, co ją niepokoi, to ponowne napady bulimii, tak silne, że ukrywanie ich przed otoczeniem przychodzi jej z trudem.
W autobiografii Jane napisze wprost: "Zawsze prowadziłam bogate życie seksualne, co zawdzięczam moim mężom, ale najbardziej pomysłowy był Roger, który dla urozmaicenia seksu zapraszał do naszego łóżka inne kobiety. Czasami jedną, czasami dwie... Nigdy nie fantazjowałam o seksie z kobietami, trójkątach, czworokątach. Ale z czasem polubiłam to! Nie widziałam w tym nic zdrożnego, bo naszemu małżeństwu robiło to dobrze. Poza tym byłam zakompleksiona i uważałam, że widocznie ja mu nie wystarczam. Vadim był wspaniały, a ja bałam się, że mnie rzuci, nie chciałam tego, bo z nim czułam się o wiele więcej warta" – zwierza się publiczności w Actors Studio.
Vadim w książce "Moje trzy żony" potwierdza, że Fonda miała mnóstwo kompleksów. Nie była pewna ani urody, ani talentu. Miała za to wielki głód intelektualny i potrzebę rozwoju. O tym, jak potrafi być piękna i seksowna przekona ją w ich wspólnych filmach. I choć ten najgłośniejszy - mowa o "Barbarelli" - trąci kiczem, powstał po to, by świat mógł odkryć urodę i seksapil Jane Fondy. "Barbarella" uczyniła Fondę amerykańską BB i symbolem seksu. Wyleczyła z kompleksów, w jakie wpędził ojciec. Ale wbrew swobodzie obyczajowej, jaką Vadim wręcz wymusił w ich związku, Jane nie czuła się ani wolna, ani szczęśliwa. Tęskni za wyłącznością, bez potrzeby dzielenia się swoim mężczyzną z innymi kobietami. I wtedy przychodzi propozycja roli w filmie Sydneya Pollacka "Czyż nie dobija się koni?", który jak mówi, okaże się przełomem w jej życiu - zawodowym i prywatnym.
Czyż nie dobija się niespełnionych związków?
Film Sydneya Pollacka, za który Fonda otrzymuje swoją pierwszą nominację do Oscara, to opowieść o ludziach, walczących o nagrodę pieniężną w morderczym maratonie tanecznym. Ten maraton to metafora życia - współzawodnictwo, rozstania, samotność, zdrada i nagroda, która okazuje się niewspółmierna do poniesionych kosztów. "To był mój pierwszy zaangażowany społecznie film, który w dodatku ilustrował moją życiową sytuację i wywarł na mnie wielki wpływ. Byłam w ciąży z mężczyzną, którego postanowiłam zostawić i film mi w tym pomógł" - wyznaje Jane.
Formalnie rozwód nastąpi dopiero w 1973 r., kiedy planuje kolejne małżeństwo, ale do kraju wróci już w 1970. Rok później dostanie pierwszego Oscara, za rolę w sensacyjnym dramacie "Klute" Alana J. Pakuli, w którym zagra call girl, pomagającą odnaleźć zaginionego mężczyznę. I znów to Vadimowi zawdzięcza swój sukces. Początkowo chce z roli zrezygnować - tydzień spędzony w prawdziwym burdelu, wśród alfonsów i prostytutek, utwierdzi ją w przekonaniu, że nie potrafi być jedną z nich. Pakula jednak nie chce słyszeć o odmowie. "Wtedy przypomniałam sobie te wszystkie panienki, które sprowadzał do naszego łóżka Vadim, ich pogmatwane losy, i tak znalazłam klucz do roli" – wspomina.
Fonda wróci do Ameryki w aureoli kobiety wyzwolonej. Media układają fantazyjne opowieści o seksualnych orgiach, w jakich miała rzekomo brać udział. Nigdy nie zaprzeczy ani nie potwierdzi krążących historii, w których padają nazwiska hollywoodzkiej śmietanki. Wkrótce jednak wydarzy się coś, co na dalszy plan zepchnie obyczajowe smaczki i uczyni z niej wroga numer jeden części Ameryki.
Dla niektórych jest nim zresztą do dziś.
Hanoi Jane - wróg Ameryki
Po powrocie Jane poświęci się temu, co przesłoni nawet jej karierę zawodową - działalności antywojennej. Na wiadomość, że rekruci szkoleni są niczym maszynki do zabijania Wietnamczyków, rozpoczyna tour po bazach armii, przekonując do zakończenia wojny. Wraz z Donaldem Sutherlandem zakłada grupę Free The Army (FTA) (Uwolnić Armię), agitującą przeciwko wojnie. Interesuje się nimi FBI, a podstawieni ludzie kolportują historie, jakoby... szykowali zamach na prezydenta. Jane nie pomaga sprawie, oświadczając publicznie, że to, czego Wietnam naprawdę potrzebuje, to... "zwycięstwo Vietcongu" - komunistycznej armii walczącej o Wietnam Południowy. Choć wojna zbliża się powoli do końca, a na jej zakończenie nalega 80 procent Amerykanów, większość jest zniesmaczona.
18-miesięczna córka Jane, Vanessa, zostaje na czas eskapady zdeponowana u ojca w Paryżu. Opuszczona "na rzecz sprawy" Vanessa nazywa ojca "maman" - po francusku "mama".
I właśnie wtedy w życiu Fondy pojawi się Tom Hayden - bohater lewicy, z długimi warkoczami - uczestnik brutalnego strajku studenckiego na Uniwersytecie Columbia w 1968 roku. Kiedy ona wygłasza swoje antywojenne przemówienie, on staje za kulisami. Jane powie tego dnia przyjaciółce o mężczyźnie, z którym chce spędzić resztę życia. Dzięki wsparciu Haydena decyduje się na samotną podróż do Wietnamu Północnego w 1972 roku. Ma zebrać dowody na to, że USA celowo bombardowały wietnamskie groble na rzece. Przerażona stopniem dewastacji pyta wietnamskich gospodarzy, czy mogłaby przemówić w radiu, by odwołać amerykańskich pilotów bombowców. Apeluje o niebombardowanie terenów, których mieszkańcy zginą od wybuchu albo trochę później z pragnienia. Ale to, co zdarzy się później, doprowadzi do oskarżenia jej o zdradę.
Jane zostaje zabrana do wietnamskiej instalacji obrony powietrznej na obrzeżach Hanoi. Tam Wietnamczycy śpiewają na jej cześć i proszą, by zaśpiewała dla nich. Błysk flesza. Jeden, drugi, potem kolejny. "O mój Boże. Wygląda jakbym próbowała zestrzelić samoloty amerykańskie wraz z wietnamskimi żołnierzami, niech te zdjęcia nigdy nie trafią w ręcę prasy" - krzyczy, gdy dotrze do niej, co zrobiła. Ale mleko już się rozlało i przeciwnicy, nigdy jej tego nie zapomną.
Gdy wróci do kraju, weterani z Wietnamu mają ją za zdrajczynię. Ci najbardziej oburzeni domagają się nawet jej aresztowania, ktoś wnioskuje o.... "ucięcie języka Hanoi Jane". Ten przydomek przylgnie do niej jak szkarłatna litera. I już się nie odklei, choć zostanie oczyszczona z podejrzeń. "Pojechałam tam, by ujawnić kłamstwa administracji Nixona, a zrobiono ze mnie wroga żołnierzy, którym całe lata pomagałam" - żali się w autobiografii, ale dopiero po latach oficjalnie przeprosi weteranów i przyzna, że zdjęcia, zrobione w 1972 roku w Wietnamie z żołnierzami komunistycznej Północy, były wielkim błędem.
Prawie jak marionetka
W Tomie Haydenie Jane zakocha się miłością ślepą i nieprzytomną. "Panuje przekonanie, że dawałam się swoim mężom wodzić za nos jak marionetka i faktycznie tak było przez lata, asertywności nauczyłam się dopiero po sześćdziesiątce" - wyzna w autobiografii. Dla Haydena, którego poślubi w 1973 roku gotowa jest jednak na wszystko. Kiedy urodzi się ich syn, nazwie go Troi, po... Nguyenie Van Troi, męczenniku Vietcongu, który próbował zabić sekretarza obrony USA Roberta McNamarę. Później zmieni to imię na Troy.
Z nowym mężem mieszka w małym domku, bo Tom pogardza bogactwem, co nie przeszkadza mu 17 lat później, po rozwodzie z Jane, zażądać 30 mln dolarów "zadośćuczynienia". Odmówi przed ślubem podpisania intercyzy, którą sporządzi jej adwokat. Jane nie chce go denerwować, poza tym wierzy, że spędzi z nim resztę życia. (Po rozstaniu z "burżujką" Hayden zostanie bogatym człowiekiem).
Na razie jednak ich domu pilnują przyjaciele brata, bo Jane odbiera pogróżki. Gdy wychodzi na ulicę, lecą zgniłe jaja. Gdy presja jest tak wielka, że wracają napady bulimii, pali jointy na strychu - Hayden nie pozwala na to w domu. Tom krytykuje niemal wszystko, co robi. Nienawidzi jej powierzchowności seksownej Barbarelli, więc Jane przeprasza i zmienia image o 180 stopni. Max Palevsky, producent i przyjaciel, wspomina: "Tom używał Jane bezwstydnie. Nie rozumiałem, jak mogła być tak głupia. Publicznie okazywał jej pogardę, a ona zachowywała się jak posłuszna dziewczynka".
Z czasem nauczy się ukrywać przed mężem swoje poczynania. Z dala od niego zrobi jeden z najlepszych swoich filmów "Powrót do domu" - historię miłosną o sparaliżowanym weteranie z Wietnamu, (zagra go John Voight, ojciec Angeliny Jolie), która zdobędzie trzy nagrody Akademii, w tym dla niej, jako najlepszej aktorki 1977 roku. Ma teraz dwie statuetki na koncie, podczas gdy jej wielki ojciec - żadnej. Tom jest zazdrosny o sławę żony. Zaczyna pić. Wiedząc, że mąż potrzebuje wielkich sum na kampanię wyborczą, Jane szuka sposobu na zarobienie pieniędzy. W 1982 roku uruchamia studio ćwiczeń o nazwie "Trening", które zmienia w imperium fitness o wartości 20 milionów dolarów. 17 milionów przeznacza na kampanię męża. Tom i tak przegrywa, nie zostaje senatorem, choć marzy mu się prezydentura.
Z początkiem lat 80. Tom "pociesza się" na boku w związkach z seksownymi aktywistkami lewicy. Gardzi treningami Jane, ale garściami bierze pieniądze ze sprzedaży rekordowych 17 milionów kaset wideo żony. Jane czuje się samotna, ma romans z wrażliwym i utalentowanym Svenem Nykvistem - wielkim operatorem, współpracownikiem Ingmara Bermana. Ale wciąż ma duszę rewolucjonistki. Walczy również o prawa Indian - co podsuwa jej Marlon Brando - i o równouprawnienie dla Afroamerykanów.
Zaczyna prowadzić wykłady o feminizmie, choć sama żyje w układzie patriarchalnym. Branżowe media obiega jej wywiad, w którym na pytanie, czy czegoś żałuje, odpowiada: "Tylko tego, że nigdy nie zostałam kochanką Che Guevary i nigdy go nawet nie poznałam. Cóż to musiał być za mężczyzna!".
I znowu jest na ustach wszystkich.
Pojednanie i zdrada
Rodzina Jane darzy Toma niechęcią, a ojciec wręcz nienawiścią. Jego relacje z córką poprawiają się nieco, gdy Jane znowu zostanie matką. Do prawdziwego pojednania Jane i Henry'ego dochodzi jednak dopiero pod koniec jego życia. Co ciekawe, dokonuje się ono na oczach świata w obsypanym Oscarami filmie Marka Rydella "Nad złotym stawem".
Jane znajduje tę sztukę i wiedząc, że ojciec jest umierający, uznaje, że to ostatnia szansa, by mogli wspólnie zagrać w filmie. Trudne relacje między ojcem i córką są niczym wyjęte z ich życia. Ale nikt nie chce robić filmu, wiedząc, jak bardzo Henry jest chory. Jane zostaje sama jego producentką. "W filmie jest scena, w której matka (w tej roli wielka Katharine Hepburn, która dla wytwórni jest gwarancją sukcesu) mówi do córki: "Idź wreszcie do niego, powiedz mu, co czujesz. Ile chcesz czekać? Ma już 80 lat". A córka idzie i mówi ojcu: "Bądźmy przyjaciółmi". Jane wspomina w Actors Studio: "Za każdym razem, gdy ćwiczyliśmy tę scenę, płakałam. Od pierwszych prób. I nadal płaczę, gdy ją oglądam. Ale na planie nagle dostałam 'suchych oczu'. Wtedy ojciec niespodziewanie dotknął mojej ręki - łzy popłynęły same".
Film odnosi sukces, zbiera wspaniałe recenzje i zdobywa trzy Oscary - w tym ten, którego Jane jest od początku pewna: dla Henry'ego Fondy za najlepszą rolę męską. Trzecią swoją statuetkę zgarnia też Katharine Hepburn, rekordzistka wszech czasów. Upragniony Oscar dla ojca cieszy córkę nie mniej niż jego samego (rok wcześniej Henry odbiera honorowego za całokształt dokonań). Tego za rolę w "Nad złotym stawem" odebrać już sam nie jest w stanie. W jego imieniu robi to córka.
Kilka miesięcy później, w wieku 77 lat, Henry Fonda umiera. Pogodzony z Jane. Spełniony.
Małżeństwo z Tomem powoli staje się fikcją. W noc, gdy jego żona kończy 51 lat, powie jej, że zakochał się w innej kobiecie. Jane wyrzuci go ze wspólnej sypialni, a potem z domu. Zbierze jego rzeczy w plastikowe torby i po prostu spuści na dół z okna.
Głęboko przygnębiona, zdradzona i porzucona pedałuje na rowerze treningowym po pięć godzin dziennie. Ale należy do niepokonanych. Już wkrótce przejdzie trzecią, radykalną zmianę - jako trofeum los "podaruje" jej trzeciego męża. Znowu podporządkuje się mężczyźnie, ale tym razem będzie nim prawicowy miliarder, który użyczy jej luksusu, jaki dla drugiego męża odrzuciła. W 1991 roku Jane Fonda poślubi Teda Tunera, magnata medialnego, właściciela m.in. stacji CNN, który na całe życie zostanie jej przyjacielem, nawet gdy zniknie już namiętność i para postanowi się rozstać.
Na pierwszej randce, chcąc ją sobie zjednać, Turner powie: "Mam przyjaciół, którzy są komunistami: Gorbaczow jest moim kumplem i tak samo jest z Castro". Tylko Jane jest już na innym etapie życia. Oficjalnie odcina się od swoich występów przeciwko wojnie w Wietnamie, publicznie przeprosi "wszystkich dzielnych żołnierzy, których moje młodzieńcze wybryki mogły urazić". W 1990 roku gra w średnio udanym filmie "Stanley i Iris" u boku Roberta De Niro, po czym ku zdumieniu wszystkich postanawia wycofać się z kina. I dotrzymuje słowa.
Pół życia kochałam Redforda
Mimo że wytwórnie i producenci kuszą ją jak mogą propozycjami, przez kolejnych 15 lat Jane nie postawi nogi na planie filmowym. Zajmuje się tym, co uwielbia robić najbardziej prócz aktorstwa: pracą społeczną. Propaguje świadome rodzicielstwo, organizuje spotkania poświęcone problemom Trzeciego Świata, ochronie zwierząt, jodze, kręci też interwencyjne reportaże oraz dokumenty. Porzuca maniakalne uprawianie aerobiku i przyznaje, że zaczęła się już czuć jak niewolnica własnego ciała.
Choć jej trzecie małżeństwo rozpada się po dekadzie, wciąż są z Turnerem przyjaciółmi. Obok innych przedsięwzięć on finansuje fundację Jane zajmującą się dziewczynami, które padły ofiarą gwałtu. W marcu tego roku Jane Fonda wyznaje w końcu w wywiadzie z aktorką Brie Larson: "Podobnie jak kiedyś moja matka, również padłam jako dziecko ofiarą gwałtu, wielokrotnie też byłam molestowana". Jej fundacja organizuje wykłady dla kobiet i uświadamia im, że wbrew sugestiom otoczenia nie przyczyniły się w żaden sposób do tego, co je spotkało. Fonda mówi: "Młode kobiety mają tendencję do umniejszania ciężaru tych zbrodni, ponieważ obwiniają siebie. Też długo myślałam, że to moja wina, że może zrobiłam lub powiedziałam nie to, co należało. To nieprawda, wina leży wyłącznie po stronie waszego oprawcy, jesteście wyłącznie ofiarami".
Jane Fonda to kobieta pełna skrajności. Przyznaje, że po rozstaniu z Tedem Turnerem przez siedem lat żyła w celibacie. Potem poznała Richarda Perry'ego, producenta muzycznego, z którym, jak mówi, miała najlepszy seks w życiu. Rozstali się w ubiegłym roku, ale wciąż mają dobre kontakty.
Przyznaje, że jest już w wieku, w którym dokonuje się podsumowań, choć ich nie znosi. We wrześniu odebrała Honorowe Złote Lwy za całokształt dokonań artystycznych, wspólnie z Robertem Redfordem, wielokrotnym partnerem filmowym z planu. Ich trzykrotną wspólną pracę - podczas realizacji "Obławy" Arthura Penna z 1966 roku, komedii "Boso w parku", gdzie zagrali świeżo upieczone małżeństwo i na planie "Elektrycznego jeźdźca" Sydneya Pollacka - pamięta zapewne większość kinomanów. Teraz doszedł film numer cztery: "Nasze noce" - nostalgiczna opowieść o uczuciu dwójki leciwych sąsiadów, osamotnionych po śmierci najbliższych. Obraz zebrał znakomite recenzje.
Po odebraniu nagrody w Wenecji wzruszona Fonda zdradza: "Pół życia kocham się w Robercie Redfordzie. Z każdym filmem zakochiwałam się w nim od nowa". A w przywoływanej autobiografii dodaje: "Ze wszystkich gwiazdorów, z jakimi pracowałam, jest jedynym, o którego wszystkie kobiety pytają. jak całuje. Odpowiadam: Bajecznie, choć tylko dla mnie, bo sam nie znosi scen miłosnych. Żałuję, że za każdym razem, gdy spotykaliśmy się na planie, byliśmy oboje w związkach".
"Nie miałem bladego pojęcia, że Jane się we mnie kocha i jestem zdumiony" - odpowiada Redford w rozmowie z "Daily Telegraph". Dodaje, że z Fondą zawsze łączyły ich bardzo bliskie relacje i świetnie się dogadywali. "Była między nami, jako ludźmi, prawdziwa chemia. Mogliśmy ją przez to wykorzystywać podczas pracy" - wyjaśnia. Dlatego, gdy Redford przejmie obowiązki producenta "Naszych nocy", do roli ekranowej partnerki natychmiast zaproponuje Fondę.
Mijający tydzień upływa Jane na fetowaniu 80. urodzin - na udzielaniu wywiadów i retrospekcjach filmów z jej udziałem. Przyjaciele, wytwórnie, dla których nakręciła 60 filmów, organizują bankiety, agencje udostępniają najnowsze zdjęcia wiecznie pięknej gwiazdy. Choć podkreśla, że nie czuje się uprawniona do dawania rad i popełniła w życiu mnóstwo błędów, na jedną się odważy: "Przyzwyczailiśmy się do tego, że kobiety w dzisiejszym świecie muszą być doskonałe. To obligatoryjny przymus. Trzeba wyrzucić doskonałość z naszego życia. Szukajmy zamiast niej pełni".