Co łączy największe gwiazdy Hollywood poza szeregiem nagród na półce? Większość z nich przynajmniej raz na swojej drodze doświadczyła, czym jest "kanapa castingowa". Jak się okazuje, praktyki seksualne stosowane przez wpływowych producentów, szefów wytwórni, reżyserów i castingowców mają długą historię, a przemoc seksualna jest ciągle największym problemem współczesnej Fabryki Snów.
- Większość z tych mężczyzn to byli tłuści, ohydni starcy. Do biznesu weszli, gdy byli młodzi, dwudziestoparoletni i byli zachwyceni sobą. Byli znani. Nie wiem, jak wiele dziewczyn dało się na to złapać. Wiem o kilku - powiedziała w jednym z ostatnich wywiadów Joan Collins, która w swojej ponad 60-letniej karierze wielokrotnie spotykała się z przemocą seksualną ze strony wpływowych postaci Hollywood lat 50. i 60.
Legendarna odtwórczyni roli Alexis w "Dynastii" komentując największą seksaferę w historii Hollywood, której kluczową postacią jest Harvey Weinstein, powiedziała, że molestowanie i wykorzystywanie seksualne jest typowe dla przemysłu rozrywkowego. Collins wspomniała, że Marilyn Monroe ostrzegała ją przed "watahą wilków".
- Marilyn była wielokrotnie wykorzystywana przez mężczyzn i zrobiła wiele rzeczy, których nie chciała robić, żeby dostać role - wspomniała Collins. Sama Marilyn pod koniec swojego życia stwierdziła, że Hollywood to "zatłoczony burdel".
"Sytuacja castingu jest specyficzna"
Przemoc seksualna - głównie wobec kobiet - w branży filmowej pojawiła się niemal równocześnie z powstaniem wielkich hollywoodzkich wytwórni. To tu powstało pojęcie "kanapy castingowej", która pojawiała się w każdym biurze decyzyjnego producenta czy szefa studia.
Po 80 latach "kanapa castingowa" to już nie tylko mebel w dyrektorskim biurze. To cały zbiór praktyk, w których mężczyźni korzystający z posiadanej władzy oferowali pracę bądź angaż w zamian za przysługi seksualne. Dość eleganckie określenie kryje za sobą przerażające historie wykorzystanych bądź molestowanych młodych kobiet, które chciały zrobić karierę, rozwijać swój talent czy po prostu spełniać marzenia.
- Sytuacja castingu jest specyficzna. Wymaga od aktora otwarcia się, wejścia w relację z innym aktorem lub reżyserem czy producentem - bycia swego rodzaju nagim i bezbronnym. Podział "władzy" jest wtedy nierówny, aktor stoi na słabszej pozycji, co może prowadzić do nadużyć, w tym molestowania - podkreśliła w rozmowie z tvn24.pl Ola Salwa, krytyczka filmowa i programerka Transatlatyk Festival.
Salwa zwraca uwagę, że przykładem nadużycia władzy było i jest nadal nie tylko oferowanie roli za seks czy molestowanie, ale też... tworzenie gwiazd przez właścicieli wielkich studiów filmowych.
- W czasach Złotej Ery Hollywood zdarzało się przecież, że na castingi zapraszane były piękne dziewczyny znalezione przez łowców talentów. W studiach tworzono im nowy wizerunek - zmieniano kolor włosów, sugerowano poddanie się operacjom plastycznym, nadawano też nowe imiona jak Joan, Judy czy Marilyn - zaznacza Salwa.
Pierwsza seksafera Hollywood
Niektóre źródła utrzymują, że pierwsze przypadki molestowania seksualnego w Hollywood odnotowywane były już w drugiej dekadzie minionego wieku. Jednak pierwsza seksafera w amerykańskim kinie wybuchła, gdy doszło do śmierci młodej kobiety.
Był 5 września 1921 roku. W jednym z hoteli w San Francisco zatrzymał się Roscoe "Fatty" Arbuckle - pierwszy aktor Hollywood, którego roczna gaża wynosiła milion dolarów. Na 12. piętrze, w luksusowym apartamencie zorganizowano małe przyjęcie. W pewnym momencie rozległ się krzyk, a bawiący się goście ruszyli do sypialni, skąd dobiegał. Na łóżku leżała młoda aktorka Virginia Rappe. Pomimo udzielonej pomocy medycznej Rappe zmarła kilka dni później.
Przed śmiercią miała wyszeptać: "on mi to zrobił", sugerując, że Arbuckle ją zgwałcił.
Jeden z największych aktorów swoich czasów kilka dni później usłyszał zarzut zabójstwa. Trwający pół roku proces zakończył się wprawdzie uniewinnieniem "Fatty'ego", ale Arbuckle popadł w niełaskę i ogromne długi. Prasa bulwarowa rozpisywała się, że aktor zgwałcił młodą kobietę, a później podał jej truciznę. - To był pierwszy skandal w Hollywood, który miał wpływ na box office - skomentowała w BBC Cari Beauchamp, historyczka kina.
Arbuckle stracił swoją pozycję. Po wygranym procesie, który go całkowicie zrujnował finansowo, do śmierci nie zagrał w filmie. Mógł jedynie reżyserować, ale i tak pod pseudonimem.
W kolejnych dekadach przypadki przemocy seksualnej stały się powszechne. Ofiarami padały późniejsze największe gwiazdy kina, a ich oprawcami byli najważniejsi producenci. Nigdy jednak nikt nie spotkał się z tak radykalnym ostracyzmem społecznym i branżowym jak Arbuckle.
"W jego biurze"
Historycy zaliczają do oprawców m.in. Darryla Zanucka, Harry'ego Cohna czy Louisa B. Mayera. W Hollywood znani byli nie tylko z wielkich filmowych hitów, które wyprodukowali, ale też z opowieści o wykorzystywaniu kobiet. W latach 20. minionego wieku krążyły plotki, że Zanuck i Cohn specjalnie zamówili wygodne kanapy do swoich gabinetów, żeby składać "ekspresowe propozycje".
"Każdego dnia biuro (Darryla F. Zanucka - red.) w Twentieth Century Fox było praktycznie zamknięte pomiędzy 16.00 a 16.30" - czytamy w książce "The Fixer" E.J. Fleminga. "Każdego dnia zgłaszała się tam jakaś aktorka - gwiazda bądź nieznana - na 'prywatne spotkanie'. Wielkie żelazne drzwi zamykały się, telefony nie były łączone i przez te pół godziny w Fox nie podejmowano żadnej decyzji" - opisuje Fleming.
Podobne szczegóły pojawiają się przy nazwisku Harry'ego Cohna.
Molestowania swoich późniejszych gwiazd miał dopuszczać się Louis B. Mayer, szef MGM Studio, a jedną z jego ofiar była Judy Garland. Gerald Clarke, przygotowując biografię legendy Hollywood, odkrył, że Garland padła ofiarą molestowania, gdy była jeszcze nastolatką. Mayer miał powiedzieć Garland: "śpiewasz prosto z serca", a następnie położyć swoją dłoń na jej lewej piersi i dodać: "stąd pochodzi twój śpiew". Cztery lata później Garland zebrała się ponoć na odwagę i powiedziała mu: "Panie Mayer, niech się pan nie waży zrobić tego ponownie". Szef jednej z najważniejszych wytwórni filmowej świata zamiast wpaść w złość i zwolnić aktorkę, usiadł i się rozpłakał - relacjonował Clarke w jednym z wywiadów telewizyjnych. - Jak możesz do mnie tak mówić, do osoby, która traktowała cię jak ojciec - szlochał.
Mniej więcej w tym samym czasie, bo w 1940 roku, inna gwiazda tamtej epoki padła ofiarą molestowania. Shirley Temple ponad 40 lat później opublikowała własne wspomnienia pt. "Child Star". W książce pojawia się oskarżenie pod adresem Arthura Freeda. Jak twierdziła aktorka, hollywoodzki producent z MGM obnażył się przed nią, gdy miała zaledwie 12 lat.
"Powiedział, że chce, żebym zdjęła bluzkę"
Wspomniana Joan Collins, która zaczynała swoją karierę aktorską jako 17-latka stwierdziła, że przemoc seksualna wobec kobiet ma miejsce cały czas. W autobiografii "Past Imperfect: An Autobiography" z 1978 roku opisała swoje doświadczenia castingowe podczas przesłuchań w 20th Century Fox w latach 50.
O jednym z nich powiedziała także w niedawnym wywiadzie. - Starałam się o rolę greckiej pokojówki. Reżyser na przesłuchaniu powiedział, że chce, żebym zdjęła bluzkę, żeby mógł zobaczyć mój dekolt - wyznała. Chodziło o rolę epizodyczną, której postać mówiła jedną kwestię w filmie.
- Kopnij go w jaja i uciekaj w stronę drzwi - radzi teraz wszystkim kobietom, które znajdą się w podobnej sytuacji. Ona nie miała tyle odwagi.
Doświadczenia z przesłuchań są czasami na tyle traumatyczne, że pozostają w pamięci na lata. Helen Mirren, Susan Sarandon, Charlize Theron czy Gwyneth Paltrow długo milczały na temat niewłaściwych zachowań i ofert składanych przez wpływowych filmowców.
Theron zdecydowała się mówić w 2009 roku. Do Los Angeles trafiła, gdy miała 19 lat. Szybko dowiedziała się, czym jest "kanapa castingowa". - Myślałam, że to trochę dziwne, że przesłuchanie odbywało się w sobotni wieczór w jego domu, ale stwierdziłam, że może to normalne - mówiła po latach. Gdy przyjechała na miejsce, producent czekał na nią w piżamie, następnie zaoferował jej drinka. - Bardzo szybko sytuacja stała się jasna. Powiedziałam mu: nic się nie wydarzy! Wybrałeś złą dziewczynę! - oznajmiła.
W wyznaniach Sarandon, Mirren czy Fondy mężczyźni byli brutalni, a swoje zamiary wykazywali mniej lub bardziej otwarcie. Sarandon na przykład opowiada, że jej doświadczenie z "kanapą castingową" było "odrażające". - Weszłam do pokoju i koleś praktycznie rzucił mnie na biurko - opowiada.
Jane Fondzie zdarzały się sytuacje, że po tym, jak odmówiła pójścia z producentem do łóżka, nie dostała roli.
Poniżanie i upokarzanie
Poza ofertami seksualnymi, próbami dotykania czy naruszania prywatności, na castingach pojawiają się często próby rozebrania aktorek, które proszone są, żeby zaprezentowały jakiś fragment roli nago bądź częściowo rozebrane. I to często w sytuacjach, gdy w tekście nie ma słowa o negliżu.
Jennifer Lawrence, jedna z największych gwiazd wypromowanych przez Weinsteina, oświadczyła, że akurat wobec niej Harvey był "zawsze przyzwoity". Jednak opowiedziała o innej upokarzającej ją sytuacji. - Jedna z producentek powiedziała mi, że mam stanąć nago obok pięciu innych kobiet, które były znacznie chudsze ode mnie. Stałyśmy jedna koło drugiej nago z naklejonymi taśmami na miejscach intymnych - relacjonowała. Na koniec producentka powiedziała jej, że powinna "wykorzystać te nagie zdjęcia jako inspirację do przejścia na dietę".
Kiedy Lawrence poszła ze zdjęciami do innego producenta, usłyszała, że wcale nie jest gruba, ale idealna... do wyje***ia. Jedna z najlepiej zarabiających aktorek świata podkreśla dziś, że czuła się całkowicie bezsilna w zderzeniu z reżyserami i producentami. Sytuacji jednak nie nagłośniła w obawie o swoją karierę.
"Weinstein wierzchołkiem bardzo szczególnej góry lodowej"
Wyznania kobiet, które stały się ofiarami Harveya Weinsteina, są przerażające. Nikt wcześniej nie wykorzystywał swojej władzy i wpływ na taką skalę. Już ponad 40 kobiet w różnym wieku i z różną pozycją zawodową publicznie opowiedziało o swoich doświadczeniach z potężnym producentem. Coraz częściej pojawiają się oskarżenia o gwałt.
- Kanapa castingowa jest ciągle największym problemem w Hollywood - twierdzi adwokat Gloria Allred, która reprezentuje kobiety zarzucające Weisnteinowi wykorzystywanie seksualne.
W sprawie Weinsteina pojawia się ważne pytanie: dlaczego Hollywood milczało, skoro jego stosunek do kobiet był znany? Przecież w ostatnich dwóch dekadach co jakiś czas pojawiały się bardziej lub mniej jednoznaczne żarty, nawiązujące do jego skłonności? Najbardziej respektowane postaci Fabryki Ssnów zabrały głos dopiero kilka dni po pojawieniu się zarzutów. Dopiero, gdy Weinstein zaczął tracić wpływy.
Sam producent winę za swoje zachowanie zrzuca na seksoholizm. Przyjęta przez niego linia obrony została jednak szybko podważona.
- Wydaje mi się to nadzwyczajne, że ten człowiek jest wierzchołkiem bardzo szczególnej góry lodowej. Myślę, że nie można go opisywać jako "uzależnionego od seksu". Jest drapieżcą, a to jest różnica - stwierdziła aktorka Emma Thompson.
Ciekawą analogię językową znalazła Clarie Fallon, dziennikarka "Huffington Post".
"To nie przez takich ludzi jak Weinstein czy Zanuck funkcjonują takie eufemizmy jak 'kanapa castingowa'. Tak dzieje się przez całą resztę nas - ludzi, którzy chcą zatuszować problem i oskarżenia, a później udawać, że nie mają pojęcia, co w tym złego. Jasne, wszyscy wiedzieliśmy o zaawansowanych technikach przesłuchań. Nikt nie popierałby tortur. Tak naprawdę z jednego z badań z 2010 roku wynika, że 'zaawansowane techniki przesłuchań' mają duże poparcie społeczne. Z mniejszym poparciem jednak spotykają się takie techniki jak stosowanie elektrowstrząsów czy podtapianie" - napisała Fallon w nawiązaniu do sytuacji, gdy w amerykańskich mediach opublikowany został raport o "technikach przesłuchiwań" stosowanych przez armię USA i służby specjalne w trakcie wojny z terroryzmem.
Fallon podkreśliła, że wspomniana analogia językowa pozwoliła bezwzględnym władcom Hollywood uzyskać bezkarność. Mity o "kanapie castingowej" kojarzone były przez dekady raczej z tanimi produkcjami pornograficznymi niż z poważnym problemem, który dotyczy setek ludzi w branży rozrywkowej. Problemem, który w każdej innej branży byłby nazywany po prostu przemocą seksualną.