To było przestępstwo z nienawiści. Książkowy przykład przemocy, wynikający z radykalizacji, który zachodzi w więzieniach – mówi ekspert w dziedzinie przestępstw z nienawiści.
Małgorzata Goślińska: Po zabójstwie prezydenta Gdańska ludzie wychodzą na ulice, gromadzą się, palą znicze, organizują marsze przeciw przemocy, równocześnie w mediach społecznościowych obrzucają się błotem, chyba bardziej niż przed tą tragedią. Szukają winnych. Dokąd zmierzamy: ku pojednaniu czy głębszemu podziałowi?
Jacek Mazurczak, socjolog, specjalista w zakresie przestępstw z nienawiści z Instytutu Bezpieczeństwa Społecznego: - Jesteśmy w tej chwili w procesie, który w socjologii nazywamy paniką moralną. Jest to reakcja społeczeństwa na złamanie ważnej dla niego normy. Z paniką moralną mieliśmy też do czynienia po ukazaniu się reportażu TVN o obchodach urodzin Hitlera w lesie - wtedy wyzwoliły się mechanizmy antynazistowskie. Paniką moralną był też ruch Me Too jako sprzeciw wobec przemocy seksualnej.
To pojęcie kojarzy się z czymś chaotycznym, ale polega na podkreślaniu ważnych wartości, podzielanych przez ogół, bez których społeczeństwo nie może funkcjonować. Dzieje się tak, kiedy jakieś ważne dla społeczeństwa dobro jest zagrożone i nie ma na to zgody. Teraz zagrożony został zakaz stosowania przemocy powodowanej przynależnością polityczną. Domagamy się od państwa, żeby coś z tym zrobić, formułujemy żądania związane z działalnością instytucji państwowych.
W pierwszej fazie paniki moralnej pojawia się bardzo dużo wypowiedzi gorących i często także wzajemnie sprzecznych.
Następnie, po politykach zaczynają wypowiadać się eksperci, już mniej emocjonalnie. A potem ona się stopniowo wypala.
Takie wydarzenia nie budują nowych wspólnot, ale też nie muszą pogłębiać podziałów. Sytuacja prędzej czy później wróci do normy, ale może też skończyć się na niczym i nie dostarczyć żadnych zmian. Dlatego moim zdaniem pojawiające się nadzieje na zniknięcie nowych podziałów w Polsce są płonne, ale jest jednak szansa na zmianę działalności niektórych instytucji państwowych w obszarze przeciwdziała przestępstwom z nienawiści i przemocy opartej na ekstremizmie.
Aleksandra Dulkiewicz o testamencie Adamowicza
Mija miesiąc od śmierci Pawła Adamowicza. "Światełko dla...
Janusz Lewandowski podczas debaty w PE o nienawiści
Brudziński o brakach w wymianie informacji, Ziobro o badaniach...
Ulica Adamowicza może powstać na praskich Bohnicach
Senat uczcił minutą ciszy pamięć Pawła Adamowicza
Tyszka: Paweł Kukiz nie podjął jeszcze decyzji o udziale w...
Lubnauer o zaproszeniu premiera na spotkanie
Szef KPRM: takie zmiany powinny zachodzić w ramach całkowitego...
Szef KPRM: premier zaprosił szefów klubów i kół...
Ponad 16 milionów w "ostatniej puszce Pana Prezydenta"
Magdalena Adamowicz: pożegnanie z Pawłem było wyjątkowe
Żona zmarłego prezydenta Gdańska: jestem dziś silna, ale boję...
Żona Pawła Adamowicza: nie mam w sercu nienawiści, mam ból i żal
Żona Pawła Adamowicza: rozmawiałam przez telefon z Jerzym...
Magdalena Adamowicz: Słowo może zabić. Te, które padały,...
Magdalena Adamowicz: warunkiem moim startu Pawła w wyborach,...
"Nie myśląc o sobie wyszedłem i reagowałem"
Organizatorka zbiórki "ostatniej puszki prezydenta Adamowicza"...
Fragment wpisu z bloga Pawła Adamowicza
A groźby pod adresem innych polityków, prezydentów miast, że skończą tak jak Paweł Adamowicz? Agresja eskaluje - czytam w mediach.
- Naśladownictwo przestępstw jest często spotykane w przypadku seryjnych morderców. Autorzy tych gróźb prawdopodobnie chcą naśladować sprawcę zabójcy prezydenta Gdańska. Trudno powiedzieć, na ile te groźby są niebezpieczne, bo stoją za nimi różni ludzie. Niestety, akty terroru coraz częściej dokonywane są przez pojedyncze osoby, których działanie trudno jest przewidzieć. Natomiast na pewno trzeba sprawdzić, czy i jakie ugrupowania stoją za nadawcami tych gróźb.
Co się właściwie stało? To był mord polityczny, jak mówią niektórzy?
- Unikam takich określeń, są mocno nacechowane emocjonalnie. Wolałbym mówić o przestępstwie z nienawiści wynikającym z przynależności politycznej, ponieważ pojawiło się kilka istotnych jego znamion.
A nie po prostu z czynem osoby chorej psychicznie? Bo są i takie głosy.
- To, że sprawca ma problem ze zdrowiem, nie zwalnia nas z myślenia o tym, jak doszło do tego czynu. To prawdopodobnie książkowy przykład przemocy, wynikającej z procesu radykalizacji, który zachodzi przede wszystkim w więzieniach. Ludzie tam są szczególnie zagrożeni wykształceniem się gotowości do zastosowania przemocy jako narzędzia do jakiegoś celu, na przykład politycznego. Bo oni z założenia kwestionują istniejący porządek, inaczej by się nie znaleźli w zakładzie karnym. Popełnili już czyny - najcięższe przestępstwa - na które nie ma zgody w społeczeństwie i znajdują się w jednym miejscu. W zamkniętym środowisku umacniają się w tym, że są przeciwko wszelkim instytucjom.
Politycy mówią dzisiaj, że Adamowicz od miesięcy był ofiarą mowy nienawiści.
- Politycy bardzo często używają tego pojęcia nieudolnie. Istotą mowy nienawiści jest kierowanie wypowiedzi w stosunku do całej grupy czy mniejszości społecznej. Dlatego nie będzie nią nawet najbardziej okrutna wypowiedź, jeśli dotyczy tylko poszczególnego polityka, konkretnego człowieka, a nie grupy, którą on reprezentuje.
O ile te wypowiedzi, w których Adamowicz był obrażany za sam fakt przynależności do konkretnego stronnictwa politycznego mogą stanowić mowę nienawiści to te, które odnosiły się do jego konkretnych działań podejmowanych jako gospodarz miasta, mową nienawiści nie są.
Był też atakowany za to, że popierał uchodźców i środowiska LGBT, ale definicja mowy nienawiści nie obejmuje sojuszników ofiar.
- Rzeczywiście, definicja mowy nienawiści opracowana przez Komitet Ministrów Rady Europy nie obejmuje sojuszników poszczególnych mniejszości. Natomiast odniesie do takich osób znajduje się w definicji tzw. dyskryminacji przez asocjację oraz definicji przestępstwa z nienawiści.
Zwłaszcza że nie chodzi o to, czy do jakiejś grupy faktycznie należymy, ale co sobie o nas myśli sprawca, jak on nas kategoryzuje, często się myląc. Masz ciemną karnację – jesteś muzułmaninem. Idziesz w marszu równości – jesteś gejem. Jeżeli zatem uznamy, że mowa nienawiści jest także aktem dyskryminacji to myślę, że możemy powiedzieć, że w tym sensie Adamowicz bywał ofiarą mowy nienawiści, ze względu na wsparcie, którego udzielał różnym mniejszościom.
- Widzę tutaj, że uruchomił się mechanizm obciążania ofiary za to, że została zaatakowana. Dlaczego tyle miejsca i czasu poświęcamy rozważaniom, dlaczego na tej scenie w Gdańsku nie było więcej ochroniarzy i policjantów? To jak mówienie, że kobieta została zgwałcona, bo miała za krótką spódniczkę. To się nazywa victim blaming i w gruncie rzeczy jest reakcją obronną społeczeństwa. Jest to straszne na poziomie etycznym i złe również dlatego, że wprowadza nas w błąd. Dociekamy, jakie szczególne warunki musiały zaistnieć, że prezydent został zabity, chcielibyśmy znaleźć jakąś prawidłowość, żebyśmy sami nie myśleli o sobie jako o potencjalnej ofierze. Myślimy: jeśli ja nie wykonam takich ruchów jak Adamowicz, to nikt mi nie zrobi tego co jemu. Jeśli każdy prezydent będzie miał ochroniarza, to nic mu się złego nie stanie. A powinniśmy przecież koncentrować się na mechanizmach, które doprowadzają do takich przestępstw.
Wielu rzeczy nie wiemy, trzeba by przeanalizować materiały śledztwa, ale jakoś nie dostrzegam personalnej animozji. Trudno mi jednak sobie wyobrazić, żeby sprawca obwiniał prezydenta Gdańska za to, że został umieszczony w zakładzie karnym. Raczej obwiniał całą Platformę Obywatelską.
Bo za rządów PO go zamknęli?
- Jako badacz zastanowiłbym się, jakie znaczenie miało to, że prezydent był związany z PO i posprawdzałbym, jakie narracje były wypowiadane przeciwko tej grupie. Mowa nienawiści podsuwa nam motywacje, kogo i dlaczego obwinić za nasze niepowodzenia. Nie ma znaczenia, czy są to uchodźcy, czy politycy i z jakiego ugrupowania.
Interpretując słowa, które napastnik wykrzykiwał ze sceny, możemy podejrzewać, że prezydent był uosobieniem szerszego celu, członków lub sympatyków określonej partii politycznej.
Wykrzyczał, że był torturowany przez PO i dlatego Adamowicz zginął. Czyli zaatakował PO. Ale partii politycznych też nie ma w definicji mowy nienawiści.
- Jest co do tego spór. W przepisach karnych, związanych z mową nienawiści, jest pewna niekonsekwencja. Nawoływanie do nienawiści karane jest tylko w sytuacji, kiedy mówimy o różnicach ze względu na przynależność narodową, etniczną, rasową, wyznaniową, natomiast nie polityczną. Ale przynależność polityczna pojawia się w nieco cięższym przestępstwie, który polega na nawoływaniu do stosowania przemocy i gróźb. Zakładam, że wolą ustawodawcy było zostawienie większej swobodę wypowiedzi na tematy polityczne, nawet takich, które mogą szokować.
Art. 256 § 1. Kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
Art. 119 § 1. Kto stosuje przemoc lub groźbę bezprawną wobec grupy osób lub poszczególnej osoby z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, politycznej, wyznaniowej lub z powodu jej bezwyznaniowości, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.Kodeks karny
Definicje dotyczące dyskryminacji zawierają na ogół otwarty katalog grup. Nie może to być jednak elementem przepisu karnego, który ze swej natury wymaga precyzji, zwłaszcza że trudno wskazać, co łączy poszczególne przesłanki. Jeśli ma to być cecha, na którą nie mamy wpływu, niezależna od nas, na przykład kolor skóry, to nie możemy być dyskryminowani ze względu na przynależność do partii, bo ideologię wybieramy. Ale z drugiej strony chronione są grupy wyznaniowe i światopoglądowe. Co ciekawe, społeczeństwo i instytucje chętniej zgadzają się, by chronić ludzi przed antysemityzmem czy rasizmem, niż przed homofobią czy transfobią. Społeczeństwo chce więc chronić te grupy, co do których istnieją narracje historyczne związane np. z ludobójstwem lub dużymi konfliktami etnicznymi. Tymczasem osoby homoseksualne i transpłciowe były przecież jednymi z celów nazistowskiej propagandy oraz jej zbrodniczej polityki.
Chociaż płci i orientacji seksualnej się nie wybiera.
- Najważniejsza jest struktura wypowiedzi. Jeżeli spełnione są warunki brzegowe, kiedy komunikat kierowany jest nie do tej jednej osoby, która stała się ofiarą, ale do całej grupy i kiedy narracja budowana jest na przeciwieństwie my - oni, i oni to są ci gorsi, to wtedy mówimy o mowie nienawiści – w przypadku Pawła Adamowicza ze względu na przynależność polityczną.
Czyli Stefan W. wygłosił na scenie mowę nienawiści?
- Tak. I tu chciałbym podkreślić, że mowa nienawiści jest działaniem społecznym, powstaje w konkretnych warunkach. I zamiast roztrząsać, do jakiej grupy należał sprawca, z kim był powiązany, zastanówmy się, jakie były te warunki społeczne wykreowania tej mowy.
Jakie były?
- Właśnie debata publiczna oparta na napięciu my - oni i pokazywaniu, kogo trzeba nienawidzić. Stwarza więc to warunki dla formułowania wypowiedzi będącymi mową nienawiści wobec polityków. Ale nie jest to oczywiście grupa, która pada najczęściej ofiarą mowy nienawiści.
I policjanci.
- Ale nie ma wypowiedzi antystrażackich.
Bo strażacy kojarzeni są wyłącznie z ratowaniem życia?
- A dlaczego nie księgowi? Łatwiej znaleźć wspólne cechy grup atakowanych. Politycy i policjanci są organami władzy. Strażak też ma władzę, ale nie tworzy zakazów i nie wlepia mandatów zwykłemu obywatelowi.
Po co się w ogóle upieramy przy terminie: mowa nienawiści albo przestępstwo z nienawiści? Nie wystarczy po prostu mówienie o zbrodni, o ataku na osobę?
- Nie, dlatego że ofiarą mowy nienawiści czy przestępstw z nienawiści jest nie tylko osoba atakowana, ale cała grupa, z którą ta osoba jest związana. A więc osób poszkodowanych przez przestępstwo z nienawiści jest więcej niż w przypadku zwykłych przestępstw. W przypadku przestępstw z nienawiści większe jest też ryzyko przestępstwa z nienawiści odwetu ze strony sprawcy oraz jego większej brutalności. Bo słowa się materializują, od gróźb przechodzi się do przestępstw.
Uznanie, że za atakiem stała dyskryminacja, to sygnał, jaki społeczeństwo poprzez instytucję wysyła do ofiary: to nie z tobą jest problem, jesteś mile widziany jako członek swojej grupy, twoja społeczność jest w porządku.
Skąd się bierze mowa nienawiści? Z wrodzonej wrogości do obcych, innych?
- W 2015 roku, gdy pracowałem w ministerstwie spraw wewnętrznych jako główny specjalista do spraw monitorowania przestępstw z nienawiści, w Polsce wzrosła liczba przestępstw wobec muzułmanów i osób pochodzących z krajów arabskich. Osiągnęła szczyt w trakcie wyborów parlamentarnych i potem zaczęła spadać. Analizowałem to zjawisko i doszedłem do wniosku, że słowa które padają na ulicy zależą od tego, co możemy znaleźć w debacie publicznej. Dziesięć najbardziej popularnych haseł w mowie nienawiści to nie były treści tworzone na nowo, ale reprodukowane po politykach, którzy z kolei zapożyczali je ze słownika środowisk ekstremistycznych. Trzeba pamiętać, że politycy mają uprzywilejowaną pozycję w debacie publicznej. Generalna zasada jest taka, że im ktoś większy, im bardziej ma uprzywilejowaną pozycję w debacie publicznej, tym większa ciąży na nim odpowiedzialność za słowa przekazywane dalej.
W Europejskiej Konwencji Praw Człowieka w artykule dotyczącym wolności słowa, podkreślone jest, że korzystanie z tej wolności pociąga za sobą odpowiedzialność. Odpowiedzialność to istota wolności słowa.
„Tam gdzie mówi się o mowie nienawiści, zaczyna się cenzura” - to cytat z jednego publicysty.
Jako młoda demokracja jeszcze się nie nauczyliśmy, że każda wolność podlega jakimś ograniczeniom. Wydaje nam się, że wolność słowa to znaczy, że można powiedzieć wszystko, co chcemy. Proszę sobie przypomnieć z jak wielkim trudem przyszło nam zrozumienie, dlaczego warszawski urząd rozwiązał zgromadzenie z 1 sierpnia.
(1 sierpnia 2018 roku prezydent Warszawy zatrzymał marsz środowisk narodowych, który miał uczcić wybuch Powstania Warszawskiego, bo uczestnicy wykrzykiwali: "Cześć i chwała bohaterom", "Każdy pocisk - jeden Niemiec”, "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę" - red).
A przecież nikt nie mówi, że zamykanie przestępców za rozboje narusza ich prawo do wolności gospodarczej.
Po ataku na Adamowicza policja zatrzymała już kilkunastu ludzi, którzy grozili w internecie politykom i samorządowcom. To jest ten kierunek, w którym powinniśmy iść?
- Osobiście szkoliłem policjantów z tropienia mowy nienawiści i do walki z cyberprzestępczością. Mają do tego narzędzia. Każdego przestępcę da się złapać, to jest tylko kwestia tego, ile sił skierujemy, by zająć się sprawą. Wypowiedzi polityków są ważne, nadają sprawom priorytety, mobilizują. W panice moralnej społeczeństwo potrzebuje twardych deklaracji polityków. Ale tweety premiera do ministra spraw wewnętrznych, by zająć się morderstwem Adamowicza nie są potrzebne prokuraturze. Ona jest od tego, żeby ścigać zabójców i nie czeka z tym na dyspozycje ministrów. Odpowiadały one natomiast na ważną potrzebę społeczną i pomagają przywrócić poczucie kontroli nad sytuacją.
Zastanówmy się, co zrobić, żeby przestępstwa z nienawiści były trwale monitorowane. W Policji istnieje sieć koordynatorów ds. monitorowania przestępstw z nienawiści. To wspaniali ludzie, dobrze przygotowani do swojej pracy, ale są niezwykle obciążeni – zajmują się też innymi kategoriami przestępstw i wykonują zwykłe zadania związane z pracą w komendach. W przypadku przestępstw związanych z mową nienawiści w Internecie, ich ustalaniem zajmują się wydziały do walki z cyberprzestępczością, ale dochodzenie prowadzi zwykła jednostka przypisana do miejsca zdarzenia. A nie jest to ich jedyne zadanie, mają ogrom innej pracy. Proszę sobie wyobrazić, że w Polskiej Policji nie ma ani jednego policjanta czy policjantki, który zajmowałby się wyłącznie zwalczaniem przestępstw z nienawiści. Poszukajmy dziur w systemie. Przydałaby się osobna komórka, na wzór tej, która zajmuje się handlem ludźmi, nie tylko na poziomach centralnym, ale i wojewódzkim. Zastanówmy się także nad wyznaczeniem odpowiednich osób na poziomie powiatowym. Powinno się utworzyć etaty stworzone tylko do ścigania przestępstw z nienawiści.
Są podręczniki opracowane przez Organizację Narodów Zjednoczonych, jak przeciwdziałać mowie nienawiści w każdej sferze życia. Kluby piłkarskie mogą wprowadzać standardy, wyższe niż te wynikające z prawa karnego, jakie symbole nie mogą się pojawiać na stadionach. Szkoły mogą pokazywać na lekcjach historii, jak mniejszości narodowe wzbogaciły życie naszej wspólnoty. Każda grupa zawodowa ma swoje zadanie do wykonania.
Ta tragedia ma również wymiar prywatny, dotyczy rodziny, znajomych i osób, które pracowały z prezydentem Adamowiczem. To powinno być nasze zobowiązanie wobec niego i jego bliskich, żebyśmy wytworzyli jak najwięcej dobra.
Kto, kiedy i jak przeprowadził badania mowy nienawiści w Polsce
Autorami pracy "Mowa nienawiści, mowa pogardy. Raport z badania przemocy werbalnej wobec grup mniejszościowych" są: Mikołaj Winiewski, Karolina Hansen, Michał Bilewicz, Wiktor Soral, Aleksandra Świderska, Dominika Bulska.
Donatorem Fundacja im. Stefana Batorego z Funduszy EOG.
W 2016 roku Centrum Badania Opinii Społecznej (przy zastosowaniu tak zwanych prób losowych, czyli losowaniu prostym ze zbiorów PESEL) przepytało 1052 osób dorosłych i 682 w wieku od 16 do 18 lat. Każdemu przedstawiono kwestionariusz, zawierający około dwieście pytań.
Były to drugie badania mowy nienawiści (dwa lata po pierwszych), po wyborach parlamentarnych i kampaniach wyborczych, w których przywoływano zagrożenia związane z imigracją, wzbudzano lęki przed uchodźcami czy wyznawcami islamu, odwoływano się do resentymentów antysemickich i antyukraińskich, kiedy Europa stanęła wobec wyzwania przyjęcia oraz integracji znacznych grup imigrantów i uchodźców.
Najczęstszym obiektem mowy nienawiści w Polsce okazali się uchodźcy i geje. Badani deklarowali, że najczęściej z mową nienawiści stykają w internecie (szczególnie młodzież), w telewizji (głównie dorośli) oraz w codziennych rozmowach i na ulicy. W stosunku do roku 2014 wzrósł odsetek osób mających do czynienia z mową nienawiści w mediach, w tym tradycyjnych, i sytuacjach codziennych. W roku 2014 co piąty dorosły Polak deklarował, że w telewizji słyszał drastyczne wypowiedzi antymuzułmańskie czy antyukraińskie. W 2016 prawie połowa Polaków przyznała, że słyszała w telewizji obraźliwe słowa pod adresem wyznawców islamu, a co czwarty Polak słyszał w telewizji mowę nienawiści skierowaną przeciw Ukraińcom.