Odkąd trafili do schroniska, Inuś i Klapuś chcą zniknąć dla świata. Wciskają się jak najgłębiej do budek. Udają, że nie istnieją. Porzucone zwierzęta cierpią. Chorują, odmawiają jedzenia. Zastanów się kilka razy, zanim podejmiesz decyzję, żeby dać komuś zwierzę na prezent. Komuś, kto może się go zaraz pozbyć.
Kilkumiesięczna suczka w typie owczarka niemieckiego nie rozumiała, co się dzieje, gdy jej właścicielki wepchnęły ją do samochodu. Przejechały trzy kilometry, prosto nad staw w gminie Góra Kalwaria. Kobiety wsadziły sunię do kupionego wcześniej w sklepie budowlanym worka. Kolejne minuty były dramatem - matka z córką skakały po niej i kopały z całych sił. Obciążony kamieniem worek miał wylądować w jeziorze. Gehennę przerwała kobieta, która spacerowała w pobliżu z kijkami nordic walking.
Pies był prezentem córki dla matki. Kupiła go w pseudohodowli. W takich niezarejestrowanych hodowlach można nabyć rzekomo rasowe zwierzęta po relatywnie niskiej cenie. Ich właściciele są nastawieni na zysk, nie informują kupujących, z czym wiąże się opieka nad zwierzęciem i jak ono będzie wyglądać w przyszłości.
Sprawa skatowanej suczki ujrzała światło dzienne w połowie sierpnia tego roku. Kobietom postawiono zarzuty znęcania się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem. Obu paniom grozi do pięciu lat pozbawienia wolności.
"Super prezent na Mikołaja"
"Posiadam śliczne szczeniaczki […] mogą zmienić dom, a może będą wspaniałym prezentem pod choinkę". Pieski można rezerwować i odebrać około 21 grudnia.
"Szczenięta z metryką, super prezent na Mikołaja".
"Szczeniaki z rodowodem pod choinkę".
Przed świętami Bożego Narodzenia nietrudno natrafić w internecie na tego typu ogłoszenia. Nietrudno również o nabywców. Zwierzęta dostają przeważnie dzieci, jednak opieka nad szczeniakiem czy kociakiem spocznie na rodzicach. Typowy schemat: dziecko interesuje się prezentem kilka dni czy tygodni, potem się nim nudzi.
Tymczasem zwierzę rośnie. Pies w zabawie zaczyna gryźć, kot zrzuca z półek różne - nierzadko cenne - przedmioty. Niekastrowany kocur znaczy swoje terytorium moczem. Wyżywienie pupila pochłania coraz więcej pieniędzy. Zwierzak stał się dużo większy, niż oczekiwali właściciele, a opieka dużo bardziej uciążliwa. W końcu prezent jest porzucany.
- Przygarnięcie zwierzęcia wymaga świadomej decyzji osoby, która decyduje się na ten krok. Nie można postawić jej przed faktem dokonanym, że nagle ma pod opieką żywe stworzenie - zaznacza zoopsycholog i behawiorystka Jolanta Łapińska.
Pod choinkę najczęściej trafiają kocięta i szczenięta. Modnymi podarunkami stały się zwierzęta egzotyczne, takie jak jaszczurki i węże, ale też chomiki i inne gryzonie. Większość z nich można kupić w sklepach zoologicznych. Sprzedawcy często nie informują klientów, że wąż za kilka miesięcy będzie miał metr długości, a niewielki królik podwoi swoje rozmiary.
Niechciane szczenięta i kocięta trafiają w kartonach do lasów, w najlepszym przypadku pod bramę schroniska. Dorosłe psy i koty są wyrzucane z samochodów prosto na ulice. Króliki zostawia się w parkach, żółwie trafiają do stawów. Wypuszczane są też węże, które znajduje się potem na klatkach schodowych. Ptaki są wypuszczane za okno, bo "za głośno śpiewają i nie dają spać".
- Dawanie zwierząt jako prezent powinno być kwalifikowane jako wykroczenie - uważa Dawid Fabjański, koordynator Służby Ochrony i Ratownictwa Zwierząt Animal Rescue Poland. - Na prezenty trzeba dawać rzeczy. Zwierzę to nie skarpetki czy PlayStation - podkreśla.
Najwięcej zwierząt jest porzucanych przed wakacjami. Według informacji Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w miesiącach letnich ich liczba rośnie nawet o 30 procent. Wielu ludzi nie widzi w swoich urlopowych planach miejsca na pupila, a wyjazd jest dobrym pretekstem, by pozbyć się problemu. - My odczuwamy konsekwencje tych świątecznych podarunków w okresie maj-czerwiec, kiedy zwierzęta podrosną, a do tego dochodzą wakacje - potwierdza Fabjański.
W świetle art. 6, ust. 2 Ustawy o ochronie zwierząt, "porzucenie zwierzęcia, a w szczególności psa lub kota, przez właściciela bądź inną osobę, pod której opieką zwierzę pozostaje" traktowane jest jako znęcanie się nad zwierzęciem. Za taki czyn grozi kara pozbawienia wolności do trzech lat, w niektórych okolicznościach nawet do pięciu.
Niechciane żywe prezenty trafiają do Animal Rescue również niedługo po Bożym Narodzeniu. Uzasadnienia są różne: "nie wiedziałem, że moje dziecko ma alergię na sierść", "nie wiedziałem, że ten ptak tak głośno śpiewa", "ten królik urósł za duży i już go nie chcę".
Bywają też bardziej brutalne porzucenia. - W zeszłym roku nawet 2-3 dni po świętach znajdowaliśmy szczeniaki przy kontenerze na śmieci przy drodze - mówi Łukasz Balcer, dyrektor Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Celestynowie i prezes Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Polsce.
Utrata domu to trauma
Porzucenie zwierzęcia może kosztować je życie.
- Utrata domu jest przeżyciem traumatycznym - tłumaczy Jolanta Łapińska. - Zwierzęta lubią stałość, niezmienność rytuałów, które dają im poczucie bezpieczeństwa. Kiedy są porzucane, rozpada się cały ich świat. Przez pierwsze tygodnie praktycznie nie jedzą, biegają, szukają swoich ludzi - zaznacza.
Takie przeżycia powodują szereg fobii. Psy, które trafiają do schronisk, często przez kilka tygodni tkwią w kącie boksu w bezruchu. Koty znoszą to jeszcze gorzej. Stres osłabia ich odporność, przez co chorują. Nie jedzą, nie mają siły do walki o zdrowie, a nawet najlżejsze choroby, które w warunkach domowych leczy się kilka dni, mogą kota zabić.
Wydawało się, że opiekunka Kajtusia dbała o niego i poświęcała mu swój czas. Jednak pewnego dnia zadzwoniła do schroniska na Paluchu z zarzutami, że "wciśnięto jej na siłę starego, chorego psa". I że już nie daje rady, że Kajtusia trzeba uśpić. Po półtora roku cieszenia się własnym domem pies wrócił do schroniska. Stres i rozpacz po utracie domu nie pomogły mu w leczeniu. Po pół roku Kajtusia poddano eutanazji.
Inuś i Klapuś. Prawdopodobnie nikt nie domyśliłby się, że w Schronisku na Paluchu mieszkają takie koty, gdyby nie kartka powieszona przy drzwiach kociarni. Inuś i Klapuś chcą, żeby świat o nich zapomniał. Wciskają się do budek, odmawiają jedzenia. Udają, że nie istnieją. Do schroniska trafiły prosto z domowej kanapy. To jednak nie ich opiekun, który ciężko zachorował, je porzucił. Inuś i Klapuś zostali odrzuceni przez rodzinę i przyjaciół właściciela, którzy nie chcieli się nimi zajmować, kiedy pan chorował. Mocno przeżyły stres i cierpienie, jakim jest utrata bezpiecznego domu.
Gaudi reaguje inaczej na stres. Po pierwszym zwrocie z adopcji był roztrzęsiony, zdezorientowany. Czasami stawał się agresywny, nie pozwalał sobie przypiąć smyczy, gdy miał iść na spacer. Po półtora roku znaleźli się ludzie, którzy mieli stworzyć mu dom i zabrać z Palucha. Mieli, bo Gaudi spędził u nich zaledwie pięć miesięcy, po czym ponownie wrócił do schroniska. Roztrzęsiony i smutny, że człowiek zawiódł go kolejny raz.
- Pamiętajmy, że jesteśmy opiekunami zwierząt, a nie ich właścicielami. One mają swoje potrzeby, emocje, preferencje, a my powinniśmy im stworzyć odpowiednie warunki do życia, poświęcać im czas. Zobowiązując się do opieki nad zwierzęciem, bierzemy na siebie ogromną odpowiedzialność za zapewnienie mu szczęśliwego życia - zaznacza Łapińska.
Zainteresowanie kotami rośnie dwukrotnie
Chociaż świadomość ludzi rośnie, plaga chętnych do obdarowania kogoś bliskiego zwierzęciem nie znika. Do niektórych hodowli przed Bożym Narodzeniem zgłasza się nawet dwa razy więcej chętnych do kupna kota niż normalnie. - Jesienią i w grudniu odczuwalne jest wyraźnie zwiększone zainteresowanie. Wynika to z faktu, że w grupie poszukujących kota pojawia się spore grono chętnych na zakup kociaka na prezent - przyznaje Ewa Harmuszkiewicz, prowadząca hodowlę kotów brytyjskich niebieskich.
Z podobnymi przypadkami boryka się Marzena Wiśniewska, właścicielka innej hodowli kotów tej samej rasy. Część ludzi nie ukrywa, że kociaka chcieliby odebrać najlepiej w Wigilię. Jedną z najlepszych metod, aby zweryfikować, czy zwierzę ma być prezentem gwiazdkowym, jest poinformowanie klienta, że kota dostaną dopiero na początku nowego roku. Jeśli chętny nie przystanie na taką propozycję, sprawa wydaje się jasna.
- Kot nie może służyć jako zabawka. Jeżeli ktoś ma oczekiwania, że będzie się bawił z dzieckiem i umilał mu czas, wysyłam taką osobę do sklepu po zabawkę interaktywną, która najlepiej sprawdzi się w takiej sytuacji. Jak się znudzi, to zawsze można ją wyłączyć - zaznacza Wiśniewska.
Puchate i mięciusie, łatwe w utrzymaniu i bez uczuć
"Kochani!
W związku z licznymi telefonami, czy posiadamy do adopcji malutkie szczeniaczki na święta na prezenty dla Waszych pociech odpowiadamy: TAK, MAMY!
Przedstawiamy jedyne w swoim rodzaju puchate i mięciusie PREZENCIAKI!
Idealne czworonogi (i nie tylko) na prezent dla dziecka bądź innego członka rodziny. Bezproblemowe, łatwe w utrzymaniu, bez uczuć. Można je schować do szafy, kiedy dziecko się znudzi! Nie będą domagały się uwagi i wyprowadzania, kiedy skończą się święta!
Biorąc do domu PREZENCIAKA nie wymagamy przemyślanych adopcji" - czytamy na profilu schroniska dla bezdomnych zwierząt OTOZ Animals Tczew na Facebooku.
- Akcję "Prezenciaki" zorganizowano w odpowiedzi na kolejne telefony z zapytaniem, "czy będą przed świętami szczeniaczki i kociaczki dla dzieci na prezent pod choinkę" - tłumaczy Joanna Sobaszkiewicz, kierownik schroniska. Prezenciakami zostały pluszaki, które trafiają do placówki jako dary, najczęściej od przedszkoli i szkół.
Pomysł zyskał szeroki rozgłos w internecie. - Mamy nadzieję, że będzie też wiele osób, które przemyślą sposób podejścia do adopcji w formie prezentu i głębiej się zastanowią, czy podołają wychowaniu szczeniaczka, poczują odpowiedzialność za żywe stworzenie - podkreśla Sobaszkiewicz.
"Może pojedziemy do schroniska po pieska"
Wiele schronisk dla bezdomnych zwierząt przed Bożym Narodzeniem blokuje adopcje. Pracownicy i wolontariusze tych, które pracują bez zmian, są wyczuleni na potencjalnych przyszłych "darczyńców". W niektórych schroniskach zainteresowanie szczeniętami przed świętami jest o 10-20 procent wyższe niż normalnie w ciągu roku.
- W zeszłym roku miałem przypadek osób, pana z panią, którzy przyszli w Wigilię i chcieli na prezent pieska, szczeniaczka - opowiada Łukasz Balcer.
Adopcje ze schronisk nie odbywają się ad hoc. Poprzedzają je wywiady z pracownikami placówek. W przypadku psów konieczne jest przeprowadzenie kilku spacerów, aby przyszły opiekun mógł się zapoznać ze zwierzęciem.
- Sam wywiad jest tak skonstruowany, że nie da się udawać lub okłamywać nas, że zwierzę nie będzie prezentem. W kolejnym pytaniu to samo wszystko wyjdzie - podkreśla Henryk Strzelczyk, dyrektor warszawskiego Schroniska na Paluchu. - Jeśli w wywiadzie, kwestionariuszu pojawia się jakakolwiek informacja, że zwierzę ma być prezentem, to wtedy po prostu mówimy "nie". Nawet skargi nie pomogą, nie zmienimy swojego stanowiska - dodaje.
Wiele osób tłumaczy chęć adopcji akurat przed Bożym Narodzeniem tym, że w czasie świąt mają więcej czasu i lepiej zaopiekują się psem lub kotem. Podobnie jak w przypadku hodowli, pracownicy schroniska proponują, aby przyjść po zwierzę już po świętach.
- Jeśli ktoś chce dać na prezent zwierzę, to niech kupi pluszaka - podsumowuje Strzelczyk.
Święta, podejmij decyzję
Jeśli decydujemy się przygarnąć zwierzę, nie możemy zapomnieć o tym, że to zobowiązanie na długo. Koty żyją nawet 20 lat, psy - w zależności od wielkości - około 10-15 lat. Króliki żyją średnio tyle samo, co psy. Żółwie mogą dożyć nawet stu lat.
Zwierzak może zachorować, co wiąże się z wizytami u weterynarza i wydatkami. Z psem należy wychodzić na spacer kilka razy dziennie, niezależnie od pogody czy zmęczenia. Kotom trzeba sprzątać kuwetę, królikom i gryzoniom regularnie wymieniać ściółkę.
Zwierzę musi dostawać pożywienie dostosowane do wymagań gatunku (na przykład kotom powinno się podawać surowe mięso) i mieć dostęp do świeżej wody.
Święta Bożego Narodzenia są dobrym okresem na przedyskutowanie z całą rodziną pomysłu przygarnięcia zwierzęcia. To odpowiedni czas na ustalenie podziału przyszłych obowiązków, przeczytanie książek i artykułów o opiece nad pupilem. Zastanówmy się, czy w razie nieszczęśliwego wypadku, pobytu w szpitalu lub podczas wakacji znajdzie się ktoś, kto będzie mógł się zająć zwierzakiem.
Przyjmijmy zatem zwierzę pod swój dach, kiedy jesteśmy tego pewni.