O ich nienawiści krążyły legendy. Zaczęło się od mężczyzny, w którym kochała się Bette Davis, a którego poślubiła Joan Crawford. By zrobić jej na złość. W odwecie ta pierwsza ukuła powiedzenie: "Crawford spała z każdym mężczyzną w Hollywood, poza psem Lassie". A gdy Crawford umarła, stwierdziła: "O zmarłych nie mówi się źle. Joan Crawford nie żyje. I dobrze".
"Nienawidziły się przez prawie pół wieku, a my je za to kochaliśmy" - mówi w znakomitym serialu "Feud" ("Konflikt") Olivia de Havilland, pamiętna Melania z "Przeminęło z wiatrem". Serial poświęcony jest kulisom ciągnącego się przez dekady sporu między gwiazdami a de Havilland to niegdyś najbliższa przyjaciółka Bette Davis. Tym jednym zdaniem gwiazda streszcza nie tylko relacje między dwoma wielkimi aktorkami, ale także stosunek fabryki snów do nich. Bo owa nienawiść, choć niszcząca dla obu aktorek, z czasem stała się paliwem dla artystycznych poczynań Bette Davis i Joan Crawford.
Obie były wielkimi legendami złotej ery Hollywood (lata 1930-1950). Bette Davis była gwiazdą braci Warnerów, zaś Joan Crawford - MGM. Od początku o burzliwych relacjach gwiazd krążyły historie, jakich nie wymyśliłby żaden scenarzysta. Większość z nich była prawdziwa. Jakże błahe wydawać się muszą dzisiejsze "konflikty" między gwiazdeczkami, zwykle sztucznie rozdmuchiwane przez media, w zestawieniu z wyrafinowanymi, wielopiętrowymi intrygami, jakie fundowały sobie nawzajem Bette Davis i Joan Crawford.
A wszystko zaczęło się w połowie lat 30., gdy Bette Davis, grająca główną rolę w "Kusicielce", odebrała za nią swojego pierwszego Oscara i zakochała się w partnerze z planu Franchocie Tone'ie. Na nieszczęście on sam kochał się w urodziwszej od niej Joan Crawford, wówczas poślubionej Douglasowi Fairbanksowi juniorowi. Joan z łatwością zamieniła jednak Douglasa na Franchota. Gdy film Davis miał premierę, była już mężatką po raz drugi.
Małżeństwo przetrwało cztery lata, ale Bette zdążyła uznać Crawford za wroga numer jeden. Sama Joan dolała oliwy do ognia, oświadczając publicznie: "Nie kochałam Franchota. Wyszłam za niego wyłącznie po to, by zrobić na złość Bette Davis". To było za wiele dla pełnej temperamentu Bette. "Będę ją nienawidzić aż do śmierci" - powiedziała w wywiadzie dla "Los Angeles Times". I dotrzymała słowa.
Wszyscy mężczyźni poza psem Lassie
Kiedy Bette Davis - metrykalnie ponoć młodsza o trzy lata od Joan - trafiła na duży ekran, Joan była już uznaną gwiazdą. Jej droga do wielkiej kariery była zupełnie inna, niż w przypadku pochodzącej z zamożnej rodziny Bette.
Joan, a właściwie Lucille Fay LeSueur, urodziła się prawdopodobnie w 1905 roku. Jej rodzice rozwiedli się, nim przyszła na świat. Miała trzech ojczymów i niewesołe dzieciństwo. Aby opłacić szkołę, pracowała w pralni z matką. Mając 19 lat, wygrała konkurs taneczny i wkrótce wyjechała do Hollywood. Wyróżniająca się urodą i tanecznymi umiejętnościami dziewczyna zwróciła na siebie uwagę. Zaczynała jako tancerka rewiowa, szybko jednak podpisała kontrakt z MGM. Przemianowano ją na Joan Crawford.
Drzwi do kariery otworzył jej występ w "Naszych roztańczonych córkach" (1931). Stała się symbolem tzw. filmów flapper - o wyemancypowanych i odważnych kobietach. Sławna została po roli w nagrodzonych Oscarem "Ludziach w hotelu", gdzie wystąpiła u boku Grety Garbo. Przez kolejnych 5 lat była na liście najbardziej dochodowych gwiazd Hollywood. Po raz pierwszy wyszła za mąż w 1929 r. , a gdy poślubiła obiekt westchnień Bette, ta ukuła powiedzenie, które podchwycono: "Joan Crawford spała z każdym mężczyzną, pracującym dla MGM, poza... psem Lassie". W kolejnym wywiadzie Crawford odbiła piłeczkę: "Biedna Betty, wygląda, jakby nigdy nie przeżyła szczęśliwego dnia z mężczyzną... ani nocy!".
Tak jak Joan świetnie tańczyła - uczyła się w szkole baletowej i w prestiżowej John Murray Anderson School of Theatre. Uchodziła za najzdolniejszą uczennicę i przyszłą rywalkę, która zamiast szkoły teatralnej przechodziła szkołę przetrwania, biła na głowę wiedzą. Gdy trafiła na Broadway, szybko zaczęła grać główne role. Wkrótce zaproponowano jej kontrakt w Universal Studios. Obdarzona ciekawą urodą i pięknymi ogromnymi oczami - w 1981 roku Kim Carnes zaśpiewa o nich swój największy przebój "Bette Davis Eyes" - nie miała jednak tego, za co Hollywood hołubi gwiazdy - zniewalającego seksapilu. Crawford - długo przed pojawieniem się Rity Hayworth nazywana "boginią Hollywood" - była tu górą. Davis pokazała, na co ją stać, dopiero gdy przeszła do Warner Bros.
Aktorka wszech czasów kontra bogini
Melodramat "W niewoli uczuć" Johna Cromwella, z Bette Davis w roli głównej, był dla Hollywood jak wystrzał z armaty. Nikt dotąd nie grał tak żarliwie i zarazem niekonwencjonalnie, jak Betty, która w przeciwieństwie do koleżanek rzuciła się na rolę zwichrowanej postaci z radością. Od tej pory będzie zgarniała dla siebie role dwuznacznych, szalonych kobiet. "Stan histerii jest dla mnie jak orgazm na planie" - zwierzy się po latach biografce. W czasach, gdy kobiety miały służyć panom za kwiatek do kożucha, była pierwszą aktorką, której reżyser John Cromwell pozwolił na całkowitą wolność. Gdy zabrakło jej nazwiska wśród nominowanych do Oscara, wybuchł tak wielki skandal, że zmieniono zasady głosowania Akademii. W kolejnym roku w wyborze nominowanych uczestniczyli już wszyscy uprawnieni artyści danej kategorii, a nie komisja, jak było dotąd.
Pierwszego Oscara Davis odebrała rok później za rolę w "Kusicielce", ale Akademia chciała nagrodzić przede wszystkim tę pominiętą - z "W niewoli uczuć". Była już wtedy od dwóch lat żoną Harmona Nelsona. Pozbawiony talentu, propozycji, a co za tym idzie i pieniędzy mąż rekompensował sobie braki, zabraniając już wówczas bogatej i sławnej Bette... kupna domu, o jakim marzyła. Pod jego naciskiem dokonała także kilka razy aborcji. Miała wyłącznie robić karierę. Nic dziwnego, że małżeństwo wkrótce się rozpadło. Gdy mowa o mężach, w pojedynku Crawford - Davis mamy remis. Obie miały czterech i równie szybko się rozwodziły.
Choć kulminacja wojny między aktorkami będzie miała miejsce w 1962 roku, gdy po raz pierwszy i ostatni zagrały wspólnie w "Co się zdarzyło Baby Jane?" Roberta Aldricha, konflikt ciągnął się nieprzerwanie przez ponad cztery dekady aż do śmierci Crawford. Jack Warner, szef wytwórni zatrudnił obie - MGM nie przedłużyło bowiem kontraktu Crawford w 1943 - żeby biły się między sobą o role. Po Oscarze za "Kusicielkę" Bette stała się najcenniejszym nabytkiem Warnera, specjalistką od wyrafinowanych kobiecych postaci, ale Joan była tą lepiej opłacaną. To jej listonosz przynosił worki listów od wielbicieli. Bette zbierała za to pochwały krytyków. Drugiego Oscara dostała już trzy lata później za rolę w filmie Williama Wylera "Jezebel - dzieje grzesznicy". I zakochała się szaleńczo w Wylerze - twórcy m.in. "Rzymskich wakacji", zawsze już nazywając go miłością życia. Ten jednak poślubił piękną Margaret Tallichet, z którą był aż do śmierci. "Wyler rozgryzł ją najszybciej ze wszystkich mężczyzn, jakich zdołała omotać" - skomentowała Crawford w jakimś wywiadzie.
Bette była zawsze wybredna, Joan zaś przeglądała odrzucone przez rywalkę teksty. W ten sposób trafiła na film noir "Mildred Priece" Michaela Curtiza (twórcy "Casablanki"), w którym zagrała rozwódkę z trudem układającą sobie od nowa życie. Zdobyła za tę kreację Oscara. Davis nie mogła darować wytwórni, twierdząc, że musiała dostać gorszą wersję scenariusza do czytania.
Z olimpu na ziemię
Koniec lat 30. upłynął w Hollywood pod znakiem zamieszania, jakie wywołało "Przeminęło z wiatrem" Victora Fleminga i George'a Cukora. Obie aktorki nie były już tak młode, jak powieściowa Scarlett O'Hara, a Crawford odpadła na starcie jako "ograna". Przeprowadzono plebiscyt wśród kinomanów, którzy właśnie Bette widzieli w roli niepokornej Scarlett. David Selznick szukał jednak nowej twarzy. I znalazł. Rola Scarlett przyniosła Vivien Leigh Oscara i sławę. Davis zwykła potem mówić, że to jedyna rola, jakiej nie udało jej się w życiu zagrać, choć bardzo chciała. Crawford podejrzewała, iż jej rywalka maczała palce w zdyskwalifikowaniu jej na starcie. Niesłusznie.
W tym czasie 31-letnia Davis znów zaskakuje Hollywood: gra dwa razy od siebie starszą angielską królową w filmie "Prywatne życie Elżbiety i Essexa". Na potrzeby filmu goli brwi i część włosów nad czołem, na co nigdy nie byłoby stać większości aktorek w tamtych czasach. Odnosi wielki sukces. Przez pięć lat z rzędu otrzymuje nominację dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej, co nadal jest fenomenem. W tym czasie proporcje między gwiazdami rozjeżdżają się na dobre. Bette Davis staje się niekwestionowaną światową gwiazdą numer jeden. Gdy Joan Crawford rozpacza nad upływem czasu i przemijającą urodą, Davis szuka ról, które wymagają ryzyka, często oszpecenia. "Nie wierzcie, że robi to dla dobra sztuki. Oszpeca się, bo w ten sposób ukrywa brak prawdziwego piękna" - skomentuje to złośliwie Joan wiele lat później, gdy staną na planie "Co się zdarzyło Baby Jane?".
Wkrótce Davis zagra rolę życia w arcydziele Josepha Mankiewicza "Wszystko o Ewie". Jest w nim gwiazdą Broadwayu, której życie usiłuje przewrócić do góry nogami intrygantka o wielkich ambicjach. Jej kreacja do dziś się nie zestarzała, a film otrzymał rekordowe 14 nominacji do Oscara. Sześć zamienia się w statuetki, ale pewna kandydatka - Bette - Oscara nie dostaje. Wcześniej za to odbiera za tę rolę Złotą Palmę w Cannes. Wie, że jest najlepsza na świecie.
Gdy Bette wspina się na artystyczne szczyty, Joan poślubia milionera Alfreda Steele'a, prezesa i dyrektora generalnego Pepsi Coli, który wkrótce umiera. Wykłóca się potem o możliwość zasiadania w zarządzie firmy i radzi sobie świetnie. Gra jednak w kiepskich filmach telewizyjnych albo wcale. W końcu postanawia sama znaleźć ciekawy tytuł wart filmowej adaptacji.
I znajduje. W momencie idealnym także dla Davis, której ostatnie małżeństwo rozlatuje się, a ona zostaje sama z dwójką dorastających dzieci - córką z trzeciego małżeństwa z Sherrym i adoptowanym synem. I jak to bywa w przypadku aktorki po pięćdziesiątce, nawet najwybitniejszej - nie dostaje już propozycji tak ciekawych ról. Joan Crawford ma aż czworo dzieci. Wszystkie są adoptowane. Ale Joan większość życia myśli wyłącznie o karierze.
"Co się zdarzyło Baby Jane?"
Wyborem Crawford - i to znakomitym - okaże się horror psychologiczny "Co się zdarzyło Baby Jane?" Henry'ego Farrella. Po sukcesach słynnego Hitcha, horrory w Hollywood są modne. Historia dwóch sióstr, przebrzmiałych gwiazd, z których pierwsza była sławna w dzieciństwie, druga zaś robiła karierę jako dorosła, żeby po wypadku stać się zależną od młodszej kaleką, zyska uznanie Roberta Aldricha. Do niego zwróci się z propozycją nakręcenia filmu Joan. Sama chce zagrać rolę Blanche, uznanej aktorki, której karierę złamał wypadek. Rolę Jane, byłej dziecięcej gwiazdy, popadającej w szaleństwo i alkoholizm, chce powierzyć Bette Davis. Przy całej nienawiści ma świadomość jej talentu, wie, że nie ma aktorki, która lepiej od niej zagra psychopatyczną siostrę. Pierwszym zadaniem reżysera jest jednak przekonanie gwiazdy do projektu.
Davis szybko poznaje się na świetnym materiale. Pozostaje jeszcze przekonać do projektu właściciela wytwórni Jacka Warnera, który na sam dźwięk nazwisk aktorek krzyczy z przerażeniem: "Nie dam złamanego centa na te dwie stare wiedźmy" i wymienia długą listę powodów, dla których tego nie zrobi. Aldrich przełamuje jednak jego opory, a wiadomość, że zgodziły się zagrać za dużo mniejsze pieniądze niż zazwyczaj, okazuje się przełomową. Crawford inwestuje też w film własne pieniądze z udziałów w Pepsi.
Film z legendami Hollywood powstaje w oparciu o śmieszny budżet. Podczas rozmowy z reżyserem Davis pyta go tylko o dwie rzeczy - czy nie ma romansu z Crawford i czy na pewno to ona dostanie wyższą gażę od niej. Do tego jej nazwisko ma pójść jako pierwsze w czołówce. W tym pierwszym przypadku Davis pomyliła się o całe 6 lat, bo Joan faktycznie miała romans z Aldrichem na planie jego "Jesiennych liści", w których grała główną rolę. Za rolę Davis dostaje 60 tys. dolarów i 10 proc. zysków z filmu, Crawford - połowę mniej. Wszystko idzie gładko do dnia podpisania umowy w obecności prasy. Wszyscy wstrzymują oddech. Zastanawiają się, która z gwiazd pierwsza usiądzie, bo właśnie ta dostanie nagłówek w gazetach. Warner celowo stawia w sali konferencyjnej tylko jedno krzesło, by zmusić je do przepychanek. Która usiądzie na nim pierwsza, poczuje się ważniejsza.
Dobre relacje między gwiazdami, w które Aldrich gotów był jeszcze wierzyć przed rozpoczęciem zdjęć, pryskają jednak jak bańka mydlana. Reżyser nie wie jeszcze, że to, co go czeka, do końca życia będzie pamiętał jako drogę przez mękę. Ale chociaż najbardziej kasowym filmem w jego karierze będzie nakręcona pięć lat później "Parszywa dwunastka", to produkcję z dwoma nienawidzącymi się i starzejącymi aktorkami, (Betty ma wówczas 54 lata, a Joan 56), będzie uważał za swoje najważniejsze dzieło. Za najdoskonalsze artystycznie i niepowtarzalne, głównie z uwagi na wielkie kreacje aktorskie duetu Davis - Crawford. Nie bez znaczenia będzie też fakt, że utrze nosa Jackowi Warnerowi, który w sukces filmu zupełnie nie wierzył.
Ale Aldrich nie wie jeszcze, że za "Co się zdarzyło Baby Jane?" zapłaci także rozpadem swojego pierwszego, trwającego ćwierć wieku małżeństwa.Obie gwiazdy postarają się o to, by nie miał w ogóle czasu dla rodziny. Będzie zrywał się z łózka w środku nocy i pędził uspokajać obie na przemian po pełnych histerii telefonach. Tego nie zniesie nawet jego anielska żona.
Zarobić na nienawiści
Pierwszego dnia zdjęć Joan Crawford przyjeżdża na plan z własnym fryzjerem, kucharką i sekretarką, oraz z... automatem z pepsi colą. Davis przychodzi zupełnie sama. Już drugiego dnia każe jednak zainstalować sobie automat z coca colą w odpowiedzi na "mebel" Joan. Codziennie podmienia też kubki ekipy z logo Pepsi na te z logo Coli. Obie nieustannie na siebie donoszą, a z czasem udręką dla Aldricha staną się nocne telefony pełne histerii od każdej ze stron, zwykle kończące się nocną wizytą reżysera u dzwoniącej. Każda z gwiazd próbuje przeciągnąć go na swoją stronę, oczerniając partnerkę z planu.
Jeden jedyny raz Davis i Crawford zgadzają się ze sobą na planie filmu - Aldrich obsadził bowiem w epizodzie sąsiadki sióstr młodziutką, seksowną, początkującą aktoreczkę, (jej nazwiska nie znamy, z czego można wnioskować, że kariery jednak nie udało się jej zrobić). Efektowna dziewczyna budzi jednak powszechny zachwyt ekipy, czego nie mogą znieść Bette i Joan, przyzwyczajone do bycia główną atrakcją każdego filmu. Nieustannie rzucają w jej stronę złośliwe uwagi, a w końcu obie, choć osobno, grożą Aldrichowi, że odejdą z pracy. Zdesperowany reżyser zwalnia aktorkę, którą ostatecznie zastępuje córka Bette - Barbara Davis. Ale to ledwie wstęp do piekła, jakie gwiazdy zgotują Aldrichowi. I sobie nawzajem.
Traf chce, że w filmie jest sporo scen, w których psychopatyczna Jane (Davis) wyżywa się na kalekiej, zamkniętej od 20 lat w domu Blanche (Crawford). Rzecz jasna Bette wykorzystuje to bez litości. Reżyser spodziewa się tego, dlatego w scenie, gdy Jane kopie siostrę, na życzenie przerażonej Crawford kładzie na podłodze kukłę. Ale w bliskich planach niezbędna jest żywa Blanche. Gdy Crawford kładzie się przed kamerą, Bette kopie ją więc w głowę tak, że ta... wymaga założenia szwów. Przeprasza oczywiście, udając niewiniątko. Crawford bierze odwet w scenie, gdy Davis wlecze po podłodze jej kalekie ciało. Wkłada sobie do kieszeni... odważniki. W efekcie drobna Davis kończy zdjęcia z nadwyrężonym kręgosłupem...
Na osobny rozdział zasługuje wygląd gwiazd na planie filmu. Już pierwszego dnia Davis robi sobie szokujący makijaż z pomocą białego pudru i czarnego tuszu. Tłumaczy, że chce wyglądać, jak..."gnijąca Mary Pickford". I wygląda. Crawford, jak zawsze przewrażliwiona na punkcie wyglądu, grająca chorą, zaniedbaną kalekę, robi perfekcyjny makijaż rodem z sylwestrowego balu. Wybucha wojna między aktorkami. W dodatku w filmie grana przez Crawford Blanche choruje i chudnie, bo siostra ją głodzi. Ma wyglądać coraz gorzej. Tymczasem Jane wkłada obfity sztuczny biust i ściąga włosy z całej siły, aż boli ją skóra. Dzięki temu w scenie leżącej nie ma wcale zmarszczek i wygląda o 20 lat młodziej. Jack Warner szaleje, oglądając zdjęcia. Nie daje pieniędzy na dokrętki, choć krzyczy, że w końcowej scenie na plaży musi wyglądać starzej. W efekcie sceny powstają w… wybudowanej prowizorycznie piaskownicy. W studiu!
Po obejrzeniu pierwszych zmontowanych fragmentów Warner powie do wychodzącego ze skóry Aldricha, by zażegnać spory: "Masz robić wszystko, by skakały sobie do gardła. Nienawiść aż kipi z ekranu, dzięki temu film jest tak prawdziwy". Aldrich dzwoni więc do prasy i opowiada, jak Davis kpi ze sztucznego biustu Joan, zaś ta odpłaca jej tekstami w rodzaju: "Bette wygląda tak staro, że mogłaby grać moją matkę". Atmosfera nienawiści gęstnieje, gdy ich słowa ukazują się w druku.
Mimo wszystkich aktów nienawiści pod koniec zdjęć gwiazdy zaczynają się do siebie zbliżać. Film zadowala ich artystyczne ambicje, a to łączy. Jest nie tylko wydarzeniem artystycznym, ale również sukcesem kasowym. Ku zdumieniu Warnera zwraca się już po 11 dniach projekcji, a Bette i Joan są na ustach całego Hollywood. I gdy wydaje się już, że jakimś cudem połączy je nić porozumienia, przychodzi "czas plonów": jedynie Bette Davis otrzymuje za swoją rolę - co tu kryć, znacznie bardziej efektowną niż kreacja Joan - nominację do Oscara. Joan, przez zawodowe życie mająca poczucie, że Davis ma większe umiejętności od niej, wpada w rozpacz, bo to był przecież jej pomysł! Planuje zemstę.
Choć wydarzenia opisywali przez dekady zarówno członkowie ekipy, jak i media, to emitowanemu niedawno znakomitemu serialowi "Feud" zawdzięczamy gruntowną wiedzę na temat kulis powstawania filmu Aldricha "Co się zdarzyło Baby Jane?". "Feud"oznacza poważny konflikt, niemal waśń rodową. Można się spodziewać, że w nadchodzącej edycji Złotych Globów i nagród Emmy serial zgarnie większość nagród. W rolę Davis wciela się Susan Sarandon, zaś Crawford gra Jessica Lange, wyjątkowo nie w wersji blond. Obie tworzą rewelacyjne kreacje. Błyskotliwe dialogi, dbałość o szczegóły, autentyczne gadżety z planu i scenografia, oddają atmosferę wydarzenia sprzed ponad pół wieku. Całość wyreżyserował Ryan Murphy, znany najbardziej z "American Crime Story" i "American Horror Story".
"Tylko odbiorę Oscara"
Na ceremonię rozdania Oscarów w 1963 r. wybiera się cała ekipa "Co się zdarzyło Baby Jane?". Niczego niepodejrzewająca Bette Davis życzliwie traktuje partnerkę z planu, zapewniając szczerze o równie znakomitej kreacji w jej wydaniu. Nie ma pojęcia, że Joan przez ostatni miesiąc nie tylko wykonała akcję pt. "Nie głosuj na Bette Davis", przekonując o walorach pozostałych nominowanych aktorek, ale zdążyła też je wszystkie obdzwonić, pytając, czy nie chciałyby jej zastępstwa w oscarową noc. Był to jeszcze czas, gdy nominowani niekoniecznie pojawiali się na gali, z obawy przed przegraną. W efekcie dostaje zgodę od wszystkich nominowanych, (oczywiście, oprócz Bette). Prośba legendy Hollywood jest dla nich zaszczytem.
Na gali Joan pojawia się w srebrnej sukni, zdobi ją diamentowy naszyjnik. We włosach ma brokat. Wręcza bowiem Oscara za najlepszą reżyserię. Po niej ogłaszają Oscara dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej.
Gdy pada nazwisko zdobywczyni nagrody (nie jest nią niestety Bette, lecz Anne Bancroft za rolę w "Cudotwórczyni" Arthura Penna) Davis ze zdumieniem patrzy, jak stojąca obok Crawford wysuwa się do przodu, gasząc wcześniej papierosa gestem zwyciężczyni. "Omal nie umarłam" – przyzna później Davis, której bardzo zależało na trzecim Oscarze, bo nie miała go wówczas żadna z aktorek (dziś cztery ma na koncie Katharine Hepburn, a trzy Meryl Streep). Bancroft w trakcie gali oscarowej gra w teatrze w Nowym Jorku. Nie opuszcza spektaklu, bo nie chce zawieść swoich fanów. Poza tym zupełnie nie spodziewa się wygranej. Crawford wychodzi więc w jej imieniu na scenę. Odrzuciwszy niedopałek papierosa na bok, mijając Bette, rzuca jej w przelocie: "Tylko odbiorę Oscara!".
Davis prawie mdleje za kulisami.
Gdy pół roku później media pytają ją o pomysł kontynuacji "Co się zdarzyło Baby Jane?" - do czego przymierza się Warner - rzuca przez zęby z nienawiścią w oczach: "Tak, właśnie ćwiczę pierwszą scenę. Mogę o niej opowiedzieć: podchodzę do grobu i kładę na nim bukiet kwiatów".
Swoista kontynuacja, a raczej próba nawiązania do tamtego filmu, faktycznie powstaje, ale Joan nie wytrzymuje presji ze strony Davis i po kilku dniach zdjęć zaczyna symulować chorobę. Film nosi tytuł "Nie płacz, Charlotto" i Bette jest jego współproducentką. Bierze odwet, bezlitośnie tnąc dialogi bohaterki Crawford, narzucając niekorzystny sposób jej oświetlania itp. Ma też parokrotnie wyższą gażę od Joan. Ta kładzie się na jakiś czas do szpitala, ale ją demaskują. Produkcja stoi, Warner ponosi straty. W końcu, nie informując o tym, producent zastępuje ją najlepszą przyjaciółką Bette Davis - Olivią de Havilland. Film jest dobry, jednak publiczność chce kolejnego pojedynku legend. Już go nie dostaje.
Joan Crawford umiera w 1977 roku w wieku 71 lat. Od dawna nie gra, z dziećmi widuje się sporadycznie, o jej alkoholizmie mówi się wprost. Nie umie pogodzić się ze starością, żyje otoczona pamiątkami z okresu świetności. Bette Davis przeżyje ją o 12 lat. Gra do samego końca, mimo poważnej choroby - choruje na raka piersi, ma też paraliż części twarzy. Jednak nie odpuszcza. Staje się pierwszą gwiazdą Hollywood z 11 nominacjami do Oscara i pierwszą kobietą wybraną na przewodniczącą Amerykańskiej Akademii Filmowej. W rankingu aktorów wszech czasów, zorganizowanym pod koniec XX wieku, zdobywa drugie miejsce, tuż za Katharine Hepburn.
Nagabywana o Joan Crawford, powtarza niezmiennie: "Była wielką profesjonalistką". W dniu śmierci swojej rywalki wypowiada zaledwie kilka słów, puentujących ich wzajemne relacje: "O zmarłych nie mówi się źle. Joan Crawford nie żyje. I dobrze".