– Gdybym spotkał kogoś takiego w szatni, to bym wyszedł. Albo poprosił o osobną szatnię dla geja – mówi Jan Tomaszewski. Bez obawy – nie spotkał i pewnie szybko nie spotka, bo w naszym sporcie gejów i lesbijek nie ma. Przynajmniej oficjalnie. Inaczej jest na świecie, gdzie coming outy wśród profesjonalistów są coraz częstsze, a mniej profesjonalni sportowcy-geje od lat mają swoje wielkie igrzyska – Gay Games.
Wpatrzeni w siebie mężczyźni spleceni w tanecznym szale. Ten ogrom pasji w oczach, ta szczypta gracji w ruchach. W programie zmagań olimpijskich konkurencji tak szalonej nie ma i nie będzie. Jest w Gay Games, imprezie cyklicznej, dużych rozmiarów, organizowanej z rozmachem. Ostatnia jej edycja – w roku 2014 – odbywała się w Cleveland i Akron. Za dwa lata jubileuszowa, 10. zawita do Paryża.
To nie żarty, lecz poważne przedsięwzięcie, także biznesowe. Władze Ohio – stanu, w którym leżą Cleveland i Akron – wyliczyły, że lokalna gospodarka na organizacji zawodów zyskała 52 mln dolarów. Z ogonkiem. Samych uczestników przybyło tam ponad 10 tys., z 65 państw. Prezydent Barack Obama w specjalnie na tę okazję przygotowanym klipie witał przybyszów w swoim kraju i życzył im powodzenia. Kiedy Gay Games gościły w Kolonii, otworzył je ówczesny wicekanclerz Niemiec i minister spraw zagranicznych Guido Westerwelle.
Dyscypliny w przeważającej większości są takie same, jak w igrzyskach olimpijskich – i letnich, i zimowych, bo tu podziału na pory roku nie ma. Jest badminton, jest kolarstwo, są kulturystyka, siatkówka w wydaniu halowym i plażowym, koszykówka, lekkoatletyka, tenis ziemny i stołowy, jest pływanie z pływaniem synchronicznym, piłka nożna, hokej na lodzie i łyżwiarstwo figurowe. Klasycznie.
Rozgrywane są też mniej klasyczne konkurencje: kręgle, wspinaczka, taniec, rzutki i trójbój siłowy z kulturystyką.
Do udziału w imprezie zaproszony jest każdy. Wystarczy być otwartym na różnorodność – seksualną, narodową, rasową, polityczną, religijną. I lubić sport, chociaż to wydarzenie nie tylko sportowe, bo przy okazji zawsze odbywa się masa koncertów i happeningów.
Za tobą brzydal, przed tobą przystojniak
W ostatnich Gay Games startował jeden Polak. Jeden – na mniej więcej 10 tys. uczestników. Dr Radosław Rusnak jest pracownikiem naukowym Uniwersytetu Warszawskiego i biegaczem. Miłym człowiekiem. Gejem.
– W tej edycji byłem z Polski tylko ja, ale z tego, co wiem, wcześniej reprezentacja bywała liczniejsza. Może chodziło o to, że impreza odbywała się za oceanem, w mało atrakcyjnej okolicy. Na liście zarejestrowanych był też inny Polak, tyle że z Arizony – opowiada Rusnak.
W uroczystej gali otwarcia szli razem. Już w trakcie uroczystości dołączyli do nich dwaj starsi panowie – Jan i Leon, gejowskie małżeństwo. Od dawna mieszkają w Ameryce, do Polski wciąż czują ogromny sentyment. Paradowali więc we czterech. – Zaprosili mnie na kolację do swojego pięknego domu, przepełnionego polskością – wspomina Rusnak.
Najpierw wybierał się za wielką wodę tylko po to, by kibicować znajomemu. A potem pomyślał, że spróbuje swoich sił. Dlaczego nie? Biega, postawił więc na maraton. Zapłacił wpisowe, 150 dolarów. I okazało się, że za tę kwotę może jeszcze wystartować na dystansach 5 i 10 km.
Do przebiegnięcia zawodnicy i zawodniczki mieli dwie pętle w miasteczku pod Cleveland. Po pierwszej można było zrezygnować. – Atmosfera była fantastyczna, ludzie powychodzili z domów, by nas dopingować. Na wesoło, z humorem – pamiętam transparent z napisem "Uważaj, za tobą biegnie brzydal, przed tobą przystojniak". Drugą pętlę pokonywałem w stanie euforii – opowiada Rusnak.
Zajął 37. miejsce na blisko 400 startujących. Czas: 3.52, jak na debiutanta – bardzo dobry.
Po co widzieć rozseksualizowanego potwora
Co z coming outami w polskim sporcie? – Gejów i lesbijek jest w tym środowisku niemało, są wręcz konkurencje przyciągające to środowisko. Choć na pewno wrogim terenem jest piłka nożna. A dzieje się tak pod naciskiem kibolstwa. Ta zaciekłość wobec inności, te wyzwiska… Piłkarz się nie ujawni, żeby nie stracić twarzy, nie zostać zmaltretowanym psychicznie. A taki coming out znanej osoby miałby ogromne pozytywne znaczenie – uważa Rusnak.
Gay Games w Polsce? Uważam, że już za 10 lat nie będzie to abstrakcją. Teraz głos mają hałaśliwe grupy, które nie akceptują odmienności, ale to się zmieni
Radosław Rusnak
Pytanie, na dziś, z kosmosu: czy wyobraża sobie Gay Games w Polsce? – Uważam, że już za 10 lat nie będzie to abstrakcją. Teraz głos mają hałaśliwe grupy, które nie akceptują odmienności, ale to się zmieni. Po co widzieć w drugim człowieku rozseksualizowanego potwora? Przecież to nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.
Osobna szatnia dla geja
Lista sportowców zawodowych, którzy na Zachodzie wyszli z szafy, czyli dokonali coming outu, może imponująco długa nie jest, ale jest. W Polsce takiej nie ma.
Niemożliwe, że nie ma też gejów i lesbijek w tym środowisku.
Gdybym spotkał geja w czasie kariery, to bym wyszedł z szatni. Albo poprosił prezesa klubu o osobną szatnię dla geja
Jan Tomaszewski
Jan Tomaszewski, kiedyś wielki bramkarz, niedawno poseł, szeroko znany jako "Człowiek, Który Zatrzymał Anglię", na rozmowę zgadza się z dużymi oporami. Wiadomo, że środowisko LGBT to zupełnie nie jego bajka.
– Toleruję takie zachowanie, ale go nie akceptuję. I tyle – mówi na wstępie. – To jest anomalia, która prędzej czy później doprowadzi do adoptowania przez tych ludzi dzieci. A na to mojej zgodny nie ma i nie będzie.
To porozmawiajmy tylko o sporcie. Co z tymi gejami w szatniach piłkarskich – są czy ich nie ma? – To jest męski sport. To znaczy wiadomo, że dziewczyny też grają. Chodzi mi bardziej o brutalność, o te rozmowy na pewne tematy czy kąpiele pod prysznicem. Jak gej by się czuł w takim środowisku? W czasie kariery nigdy kogoś takiego nie spotkałem. A gdybym spotkał, to bym wyszedł z szatni. Albo poprosił prezesa klubu o osobną szatnię dla geja.
Czy wielki bramkarz rzuciłby okiem na Gay Games? – Niech sobie startują, ale beze mnie. Nie jestem zainteresowany.
Proporcjonalnie gejów i lesbijek jest mniej
Mariusz Czerkawski mieszkał i grał w hokeja w Skandynawii, USA, Kanadzie i Szwajcarii. Jest pierwszym Polakiem, który trafił do NHL. Obywatel świata. – Gay Games? Pierwsze słyszę. Oczywiście nie mam nic przeciwko, ale ja lubię sport na najwyższym poziomie. Tam go pewnie nie ma, więc fanem tej imprezy raczej nie zostanę.
Dlaczego w sporcie jest tak mało coming outów, a w polskim sporcie nie ma ich w ogóle? – To jest zajęcie dla najsilniejszych i najlepszych, może dlatego. A pewnie i dlatego, że w naszym kraju ten temat tak długo nie istniał. Ja grałem w hokeja przez 28 lat, w tylu zespołach i państwach. I żaden z moich kolegów nie był gejem. Niektórzy nie mieli żon czy dziewczyn, nie mieli dzieci, ale to nic nie znaczy. Chociaż wiadomo, że na kilkuset zawodników występujących w NHL geje muszą być. Za rękę nikogo nie złapałem – mówi Czerkawski.
Wiadomo, że na kilkuset zawodników występujących w NHL geje muszą być. Za rękę nikogo nie złapałem
Mariusz Czerkawski
Gdzie jak gdzie, ale w Polskim Komitecie Olimpijskim o Gay Games muszą wiedzieć. Sekretarzem generalnym jest tam Adam Krzesiński – znakomity florecista, w latach 90. zdobywał medale na igrzyskach. – Tyle lat siedzę w sporcie, a nigdy nie słyszałem o tych zawodach – przyznaje Krzesiński. – Od kiedy są organizowane? Od 1982 r.? Na pewno nie są związane z ruchem olimpijskim, ani światowym, ani krajowym. Nazwa i znaki dotyczące olimpizmu zostały prawnie zastrzeżone – wyjaśnia Krzesiński.
On także nie słyszał o gejach i lesbijkach w polskim sporcie. – Oczywiście, że są, ale – tak myślę – proporcjonalnie jest ich mniej niż w środowisku na przykład artystycznym.
Była koleżanką, jest kolegą
Monika Pyrek była znakomitą tyczkarką, przez lata zdobywała medale na stadionach całego świata, w dorobku ma dwa wicemistrzostwa świata i jeden brąz.
Mam kilkoro przyjaciół gejów i lesbijek. A jeżeli ktoś jest moim przyjacielem, to do końca życia, jego orientacja seksualna nie ma żadnego, ale to żadnego znaczenia. Jestem przeciwna jakiejkolwiek dyskryminacji, nie interesuje mnie, kto kogo kocha
Monika Pyrek
Karierę już zakończyła, wyszła za mąż i nazywa się Pyrek-Rokita, została mamą.
Nie ma nic przeciwko temu, by środowisko LGBT organizowało swoje zawody. – Byłam i jestem za promocją i upowszechnianiem sportu – mówi była lekkoatletka. – Mam kilkoro przyjaciół gejów i lesbijek. A jeżeli ktoś jest moim przyjacielem, to do końca życia, jego orientacja seksualna nie ma żadnego, ale to żadnego znaczenia. Jestem przeciwna jakiejkolwiek dyskryminacji, nie interesuje mnie, kto kogo kocha.
W skoku o tyczce lesbijek nie brakowało. – Najbardziej znana jest Yvonne Buschbaum, zawsze podobały jej się kobiety. A potem okazało się, że zmieniła płeć i została Balianem Buschbaumem. Była moją koleżanką, teraz jest moim kolegą – mówi Pyrek-Rokita.
Żaden mężczyzna w jej konkurencji nie dokonał coming outu. – W Polsce o nikim nie słyszałam, a na świecie, tak, plotki są. To trudny temat, muszę się zastanowić… Wydaje mi się, że w sporcie łatwiej jest zaakceptować lesbijkę niż geja. Chyba łatwiej. Sport, tak stereotypowo, związany jest z męskimi cechami. Może gej wydawałby się za mało męski, zbyt słaby? Naprawdę trudny temat.
Lekarz, olimpijczyk, działacz LGBT
Za Gay Games stoi Tom Waddell, amerykański lekarz. Był też wieloboistą, olimpijczykiem i działaczem LGBT (ang. Lesbian, Gay, Bisexual, Transgender). Jako nastolatek, na początku lat 50., zmagał się ze swoimi homoseksualnymi skłonnościami. Rzucił się w wir sportu, właśnie on miał mu pomóc.
W 1966 r. trafił do armii, odmówił wyjazdu do Wietnamu. Karą było nie więzienie, lecz przymusowe włączenie do programu przygotowującego zawodników do igrzysk w Meksyku. Wystartował, w dziesięcioboju zajął tam znakomite szóste miejsce.
Po kontuzji na dobre poświęcił się medycynie, pracował nawet na Bliskim Wschodzie, był lekarzem saudyjskiej reprezentacji olimpijskiej w 1976 r. Z lekkoatletką Sarą Lewinstein mają córkę.
Rada nie chciała ulicy Wałęsy
Waddell po raz pierwszy zorganizował Gay Olympic Games w 1982 r. w San Francisco. Chciał promować ducha integracji i szacunku. Nazwę imprezy po sądowym sporze z amerykańskim komitetem olimpijskim za użycie słowa "olimpijski" zmieniono na Gay Games. Sprawa była głośna, protesty też.
W 1985 r. u Waddella wykryto AIDS, zmarł dwa lata później.
Szpital dziecięcy w San Francisco nosi jego imię, podobnie jak jedna z ulic, która wcześniej upamiętniała Lecha Wałęsę. Po homofobicznej wypowiedzi byłego prezydenta RP, która oczywiście dotarła za ocean, rada miasta przemianowała nazwę jednogłośnie.
Zjawiło się Gestapo
Trudno doszukać się w historii olimpizmu momentu, kiedy pierwszy gej ruszył do rywalizacji na igrzyskach.
Mógł nim zostać duński gimnastyk Niels Bukh, już w roku 1908. Nie dołączono go do reprezentacji, w dyplomację za bardzo się przy tym nie bawiąc – jako powód podano, że jest zbyt umięśniony i nie będzie na niego pasował oficjalny strój.
Jest też inna historia z igrzyskami w tle. Pierwszym zadeklarowanym gejem olimpijczykiem był Niemiec Otto Peltzer. Miał problemy z sercem, mimo to został rekordzistą świata na koszmarnym dystansie 800 m. Prawdę powiedział dopiero w roku 1922, kiedy został mistrzem kraju.
Kiedy do władzy doszedł Adolf Hitler, Peltzera jako homoseksualistę aresztowano. Przesiedział 18 miesięcy, wypuszczono go dwa dni przed startem igrzysk w Berlinie. Warunek był jeden – na zawsze opuści świat sportu
Jego ojczyzna nie mogła po I wojnie światowej uczestniczyć w igrzyskach w 1920 i 1924 r. A Otto był megagwiazdą. W Berlinie zorganizowano specjalny bieg na 1500 m – rywalami Peltzera byli Paavo Nurmi, czyli gigant, Edvin Wide i Herbert Bocher. Wygrał Peltzer, przy okazji ustanowił rekord świata.
Kiedy do władzy doszedł Adolf Hitler, Peltzera jako homoseksualistę aresztowano. Przesiedział 18 miesięcy, wypuszczono go dwa dni przed startem igrzysk w Berlinie. Warunek był jeden – na zawsze opuści świat sportu. Nic innego nie umiał, został więc trenerem. Tym razem zjawili się po niego funkcjonariusze Gestapo. Przesiedział trzy tygodnie i znowu został wypuszczony, ale musiał obiecać, że jego stopa nigdy więcej nie stanie na niemieckiej ziemi.
Klepał biedę, tułał się po Europie. W 1941 r. władze zapewniły go, że cała sprawa idzie w niepamięć. Natychmiast po powrocie do ojczyzny został aresztowany i wysłany do obozu koncentracyjnego w Mauthausen. Tam przebywał aż do wyzwolenia przez armię amerykańską. Straszna historia. Prawdziwa.
Po wojnie homoseksualizm nadal był w Niemczech nielegalny. Pracę i spokój Peltzer znalazł dopiero w Indiach. Został trenerem i działaczem, w igrzyskach olimpijskich startowali jego wychowankowie.
Doktor Waddell, organizując Gay Games w 1982 r., mówił, że homoseksualni i biseksualni zawodnicy wciąż mają trudne życie, a uprawianie przez nich sportu właściwie jest niemożliwe.
Nadciągająca inwazja sodomitów
San Francisco gościło pierwszą i drugą edycję Gay Games, w czasie ceremonii otwarcia tej pierwszej występowała Tina Turner. Trzecia edycja, w 1990 r. zawitała do Vancouver. Po raz pierwszy odbywała się poza USA, po raz pierwszy z protestami. Przedstawiciele Fraser Valley Church, przedstawiający się jako część Kościoła katolickiego i twierdzący, że ludzie nie są doskonali, a doskonały jest tylko Jezus, w dwóch największych lokalnych gazetach wykupili całostronicowe ogłoszenia, mówiące o nadciągającej inwazji sodomitów. Ówczesny premier Kolumbii Brytyjskiej Bill Vander Zalm odmówił wsparcia imprezy.
Czwarta edycja zawitała do Nowego Jorku, uroczyste zamknięcie przeprowadzono na słynnym Yankee Stadium. W 1998 r. był Amsterdam, w 2002 r. Sydney, które w wyścigu o organizację pokonało Montreal, Toronto, Long Beach/Los Angeles i Dallas. W roku 2006 sportowcy spod flagi LGBT przybyli do Chicago, cztery lata później do Kolonii, a ostatnio do Cleveland i Akron. Najbliższa edycja Gay Games odbędzie się w 2018 r. w Paryżu. Zdecydowanie nie są to zawody peryferyjne.
Krótko potem popełnił samobójstwo
Od lat, ale zwłaszcza w XXI wieku, sportowcy – ci zawodowi, nawet z najwyższej półki – dokonują publicznych wyznań na temat swojej orientacji seksualnej. Na Zachodzie, bo w Polsce – nie.
Zrobił to niemiecki piłkarz Thomas Hitzlsperger, były zawodnik Bayernu Monachium. Spowiedzi, już po zakończeniu kariery, dokonał na łamach "Die Zeit".
Zrobiła i piękna Szwedka Kajsa Bergqvist, skoczkini wzwyż, która wielokrotnie startowała w Polsce. Miała męża, kiedy poznała Kristinę i zmieniła swoje życie.
Skoczek do wody Tom Daley w igrzyskach 2008 r. wystartował, mając dokładnie 14 lat i 81 dni, został najmłodszym brytyjskim olimpijczykiem w historii. W internecie opublikował potem film. – W idealnym świecie nie powinienem tego nagrywać, bo takie rzeczy nie powinny ludzi interesować – zaczął i wyznał, że jest w związku z mężczyzną.
Justin Fashanu był pierwszym brytyjskim piłkarzem, który przyznał się do homoseksualizmu. Zrobił to w 1990 r. w wywiadzie dla "The Sun". "Jestem gwiazdą futbolu wartą milion funtów. I jestem gejem" – brzmiał tytuł materiału. W 1998 r. amerykański siedemnastolatek oskarżył go o napaść seksualną. Krótko potem Fashanu popełnił samobójstwo.
Kiedyś umawiałem się z kobietami, nawet byłem zaręczony. Zdecydowana większość mojego życia to oszukiwanie innych i ukrywanie prawdy
Jason Collins
Jason Collins grał w NBA na pozycji środkowego – nic dziwnego, skoro mierzy 213 cm. O swojej orientacji poinformował na łamach "Sports Illustrated". Uczynił to nie tylko jako pierwszy zawodnik najlepszej ligi świata. Jego była narzeczona Carolyn Moos, z którą snuł plany o założeniu rodziny, przeżyła szok – o wszystkim dowiedziała się od przyjaciółki, która przeczytała magazyn.
Supergwiazda tenisa Martina Navratilova była zachwycona po wyjściu Collinsa z szafy. Uznała, że jego postawa będzie przełomowa. – Wyzwanie zostało rzucone jednemu z ostatnich bastionów homofobii – stwierdziła była tenisistka. – Decyzja Jasona uratuje życie wielu ludziom. Nie przesadzam, jedna trzecia samobójstw wśród nastolatków spowodowana jest ich seksualnością.
Cofnijmy się w czasie. Dawno, dawno temu, w 1981 r., Navratilova zdradziła w jednym z wywiadów, że jest osobą biseksualną. Po namyśle poprosiła dziennikarza o wstrzymanie publikacji do czasu, aż będzie gotowa, by mówić o tym publicznie. Niedługo potem określiła siebie jako lesbijkę.
Ujawnijcie się, zróbcie to, gdziekolwiek się ukrywacie, kimkolwiek jesteście. Gwarantuję, że nigdy nie będziecie tego żałować. Będziecie żałować jednego: że powiedzenie prawdy zajęło wam tak dużo czasu
Martina Navratilova
"Gdziekolwiek się ukrywacie"
Warto się pochylać nad tymi historiami.
Navratilova stwierdziła niedawno, że już niedługo sportowcy masowo zaczną wychodzić z szafy. – Zróbcie to, gdziekolwiek się ukrywacie, kimkolwiek jesteście. Gwarantuję, że nigdy nie będziecie tego żałować. Będziecie żałować jednego: że powiedzenie prawdy zajęło wam tak dużo czasu – zaapelowała.
Kto pierwszy w polskim sporcie zdecyduje się na taki krok? A raczej – kto pierwszy na taki milowy krok się odważy?