„Przeszłość przyszłości” te dwa słowa pozostają wciąż wyryte nad wejściem do puławskiej Świątyni Sybilli, pierwszej siedziby zbiorów książąt Czartoryskich, otworzonej w 1801 roku przez jej założycielkę Izabelę z Flemingów Czartoryską. Ministerstwo kultury kupiło właśnie te zbiory za 100 milionów euro. Transakcja wzbudziła ogromne poruszenie na rynku sztuki.
Nastąpiło to sześć lat po trzecim rozbiorze Polski i upadku I Rzeczpospolitej i miało krzepić serca rodaków. Sam zbiór miał szczególny charakter, w którym z jednej strony były cenne dzieła sztuki i pamiątki historyczne, ale z drugiej zawierał różne kurioza, zbierane w zgodzie z gustem sentymentalnej epoki : krzesło Szekspira, kałamarz Machiavellego czy pukiel włosów Napoleona. Mimo burzliwych losów - przenoszenia, ukrywania, dzielenia - kolekcja bogaciła się o następne eksponaty. Teraz w jej skład wchodzi kilkaset obrazów wybitnych malarzy europejskich – włoskich, flamandzkich, holenderskich, francuskich czy polskich, kilkadziesiąt tysięcy obiektów, m.in. broń, numizmaty, biżuteria oraz 250 tys. ksiąg, starodruków czy rękopisów.
"Dama" w rękach narodu
Strona rządowa chwali się, że nabyła dla całego polskiego społeczeństwa najbardziej wartościową polską kolekcję. Znajduje się w niej jeden bez wątpienia z najcenniejszych obrazów na świecie, który wciąż pozostawał w prywatnych rękach, bo tak należy spojrzeć na portret Cecylii Gallerani pędzla Leonarda da Vinci, czyli słynną „Damę z gronostajem”- ozdobę tej kolekcji .
- To otwarcie puszki Pandory i niebezpieczny precedens. Nie wiadomo, czy inne fundacje udostępniające nieodpłatnie swoje kolekcje dzieł sztuki muzeom nie zaczną się upominać się o rekompensatę finansową z tego tytułu – powiedziała była minister kultury Małgorzata Omilanowska. W polskich zbiorach muzealnych są tysiące obiektów, często o bardzo znacznej wartości materialnej i historycznej, które przejęte podczas wojny lub zaraz po niej nie mają całkowicie uregulowanego statutu prawnego i własnościowego.
Z punktu widzenia urzędników sprawa ma tylko jasne strony – kwestia zbiorów Fundacji Książąt Czartoryskich została ostatecznie załatwiona. Przeszły na własność państwa i teraz nic już im nie zagraża - ani wywiezienie, ani sprzedaż, ani podział. Paradoks polega na tym, że w świetle statutu fundacji powołanej w 1991 r. i tak do tego nie mogło dochodzić bez naruszenia obowiązującego w Polsce prawa. Zatem wydano 100 mln euro na zbiór, który i tak był powszechnie dostępny. Strona rządowa podkreśla, że nabyto go za niewielką część jego faktycznej wartości. Trudno się nie zgodzić z taką uwagą, ale można nieco złośliwie zauważyć, że jeżeli faktycznie ta kolekcja nie mogłaby być nigdzie sprzedana, to w istocie nie można mówić o jej faktycznej wartości, bo skoro nie jest dostępna na rynku aukcyjnym, to nie można dokonać jej faktycznej weryfikacji.
Zobacz umowę zakupu zbiorów Książąt Czartoryskich
Zobacz umowę dotyczącą zakupu nieruchomości
Tajemnicza transakcja
O planach przejęcia zbiorów Fundacji Książąt Czartoryskich dowiedzieliśmy się w maju z sejmowego wystąpienia wicepremiera, ministra kultury Piotra Glińskiego. Wtedy też zaczęły się już negocjacje, a ostatecznie umowa została podpisana 28 grudnia 2016 r., tak by założona na ten cel rezerwa budżetowa mogła być wydatkowana jeszcze w starym roku. I tak się też stało. Jak podkreślał jeden z negocjatorów książę Jan Lubomirski-Lanckoroński, prace nad umową trwały w grudniu nawet w Wigilię, byleby zdążyć przed końcem roku. Mimo sejmowej zapowiedzi ministra Glińskiego negocjacje odbywały się w całkowitej tajemnicy i wiązały się z niebagatelną kwestią zmiany statutu fundacji, bo w przeciwnym razie zbiory nie mogłyby zostać sprzedane.
O tych zmianach nie zostali poinformowani członkowie zarządu fundacji. Książę negocjował transakcję z ministerstwem sam. W tej sytuacji Marian Wolski i Rafał Slaski, członkowie zarządu, oraz trzech członków Rady Fundacji – Agata Wołkowska-Wolska, Stefan Alexander Potocki i Ladislas Lubomirski - podali się do dymisji. Ich miejsce zajęli książę Jan Lubomirski-Lanckoroński, negocjujący między rządem a Czartoryskimi, i Maciej Radziwiłł.
Właśnie poznaliśmy szczegóły umowy zakupu, która obejmuje ruchomości, budynki dawnego muzeum, ale i roszczenia do dzieł utraconych prze Fundację XX Czartoryskich. To około osiem tysięcy przedmiotów, które teraz przejął Skarb Państwa. Zakupione dzieła docelowo znajdą się wyremontowanej siedzibie, która będzie częścią Muzeum Narodowego w Krakowie. Równocześnie za dodatkowe 20 milionów złotych nabyto Pałac w Gołuchowie, wraz z parkiem o powierzchni 144 hektarów, i równocześnie cenne gołuchowskie zbiory.
W tym miejscu warto przypomnieć, że za utworzenie w 1991 r. Fundacji książę Adam Karol Czartoryski otrzymał z rąk ówczesnego prezydenta Lecha Wałęsy komandorię orderu Polonia Restituta. Było to podziękowanie za przekazanie tego zbioru narodowi polskiemu. Teraz do fundacji/księcia trafiła kwota 100 mln euro – za zbiór, który już raz był ofiarowany.
Można pojąć swoistą frustrację arystokraty, w którego gestii pozostawała ta wyjątkowa kolekcja dzieł sztuki, rzemiosła, pamiątek historycznych i militariów, książek, a z której nie czerpał realnych, materialnych korzyści. Ale można by się jednak tym samopoczuciem nie przejmować i pozostawić rzecz w obowiązującym od ćwierćwiecza stanie. Tym bardziej że w świetle obowiązującego w Polce prawa realne możliwości manewrowania zbiorami fundacji nie istniały.
Nie można również mówić o tym, że kolekcja została darowana. Zwracał na ten fakt uwagę Piotr Piniński z wywiadzie dla "Gazety Wyborczej": "Darowizna jest daniem czegoś za darmo, nie powinniśmy mieszać tych pojęć, dlatego że jest to obraźliwe dla prawdziwych darczyńców, którzy bezinteresownie i bez korzyści finansowych przekazali narodowi polskiemu kolekcje. Reprezentuję rodzinę hrabiów Lanckorońskich, a jednocześnie sam jestem spadkobiercą profesora Leona hrabiego Pinińskiego. (…) W przekazanej kolekcji Lanckorońskich są dwa światowej klasy obrazy Rembrandta i wiele bardzo dobrych dzieł sztuki, które znalazły się na Wawelu i na Zamku Królewskim". Leon Piniński zbierał je od początku XX wieku z założeniem, że wejdą one w skład przyszłego muzeum narodowego. Dziś są pokazywane na Wawelu.
Niewątpliwą korzyścią dokonanego zakupu będzie fakt, że zostanie zakończony remont krakowskiej siedziby Muzeum Czartoryskich i że wreszcie dojdzie do scalenia tych zbiorów, które od lat są rozproszone i eksponowane w różnych miejscach Polski. Inną zaletą będzie możliwość otoczenia tego zbioru należytą opieką konserwatorską i naukową, z czym do tej pory różnie bywało.
Światowa kariera "Damy"
Warto może przypomnieć, że gdy w 1880 r. powoływano do życia Muzeum Książąt Czartoryskich, aby zapewnić jej właściwe funkcjonowanie, powołano Ordynację Sieniawską, która zapewniała dochody dla muzeum. Po 1945 r. ordynacja została znacjonalizowana, a zbiór włączony, przy pewnych zastrzeżeniach, do Muzeum Narodowego w Krakowie. Taka sytuacja trwała przez cały czas PRL-u. Uważano, że "Dama" jest własnością państwa, ale z zarazem nie wysyłano jej na zagraniczne wystawy z obawy przed sądowym nakazu zatrzymania. Zatem przez prawie 50 lat odbyła tylko z jedną zagraniczną wizytę w bratniej Moskwie, bo tam nie groził jej areszt.
Ten fakt, a także nieco prowincjonalny charakter krakowskiego muzeum sprawiał, że "Dama" mimo swej wyjątkowej artystycznej klasy długo pozostawała dziełem bardzo mało znanym. Swoistym dowodem na to jest kilkuminutowy, zrealizowany w latach 90. przez Włochów film "The Wrong Address?", w którym jako narrator wystąpił Krzysztof Zanussi i który przekonywał, że gdyby "Dama" miała inny muzealny adres, to portret Cecylii Gallerani byłby nie mniej znany niż wisząca w Luwrze Mona Lisa, bo bez wątpienia ta pierwsza jest piękniejsza… Trudno się tą sugestią nie zgodzić.
Pierwszy raz „Dama” pojawiła się przed prawdziwie światową publicznością na początku lat 90. na wielkiej waszyngtońskiej wystawie z okazji 500-lecia odkrycia Ameryki „Circa 1492. Art. In the Age of Exploration”. Obraz miał być prawdziwą gwiazdą tej wystawy, jej magnesem i siłą. I tak się też stało, zaś samo dzieło wprowadzone zostało do światowego obiegu muzealnego, ale i do szerokiej świadomości widzów i miłośników sztuki. Doszło do tego ostatecznie mimo wielkiej niechęci przedstawicieli krakowskiego muzeum, dzięki skomplikowanym politycznym zabiegom, a także osobistemu zaangażowaniu prezydenta Lecha Wałęsy.
Potem jeszcze kilkakrotnie "Dama" opuszczała Kraków, by wziąć udział w kilku światowych wystawach. Zawsze odbywało się to za zgodą księcia Adama Karola Czartoryskiego, który w ten sposób zdobywał finanse dla fundacji; nieodmiennie przy oporze polskich muzealników i konserwatorów, niemal z urzędu przeciwnym podróżowaniu obrazów. Wraz z ukończeniem remontu, co jest planowane za dwa lata, podróże "Damy z gronostajem" raczej definitywnie się zakończą. Przestanie ona opuszczać swą siedzibę i teraz trzeba będzie pielgrzymować do niej do Krakowa.
.
Kolekcja obejmuje m. in. ok. 86 tys. obiektów muzealnych
Portret króla Stanisława Leszczyńskiego nieznanego autorstwa
W zbiorach książąt Czartoryskich znajdują się liczne grafiki i ryciny
Zbiory zawierają wiele cennych rzęźb
"Gołąbek pokoju", Pablo Picasso, 1962 r.
Fragment portretu Zofii Zamoyskiej z Czartoryskich
Dużą część kolekcji stanowią pamiątki rodu Czartoryskich
Popiersie Zofii Zamoyskiej z Czartoryskich
"Dama z gronostajem" autorstwa Leonardo da Vinci
Wraz z kolekcją MKiDN zakupiło budynki, w których znajdują się zbiory, m.in. Zamek w Gołuchowie
magazyn kolekcja czartoryskich 14.jpeg
Zbiory zawierają także grafiki, ryciny i rysunki
"Dama z gronostajem", Leonardo da Vinci, ok. 1490 r.
"Krajobraz z miłosiernym Samarytaninem" Rembrandt Harmensz van Rijn, 1638 r.
"Portret młodzieńca", Rafael Santi, 1513-1514 r.