Muszą pracować, szkołę mają daleko od domu, uciekają przed wojną. Blisko 264 miliony dzieci na całym świecie nie pójdą w tym roku do szkoły - alarmuje Fundusz Narodów Zjednoczonych na Rzecz Dzieci (UNICEF).
Liczba dzieci wykluczonych z edukacji systematycznie malała od 2000 roku, ale trzy lata temu zatrzymała się. Od tego czasu do szkół co roku nie trafia około 264 miliony dzieci i nastolatków. 23 procent z nich, czyli około 61 milionów, nie rozpocznie nauki nawet na najniższym poziomie, czyli w szkole podstawowej. Kolejne 62 miliony nastolatków w wieku 12-14 lat nie trafią do odpowiedników szkół gimnazjalnych, a 141 milionów (około 53 procent) 15-17-latków nie zacznie nauki w liceum.
UNICEF podkreśla, że dzieci najczęściej nie idą do szkoły z biedy. Wiele nie miało szansy rozpocząć nauki w młodym wieku, co potem zaprzepaszcza szansę na dalszą edukację, inne muszą pracować, by pomóc rodzicom. W najbardziej dramatycznych przypadkach dziewczynki są wydawane za mąż i rodzą dzieci, a chłopcy idą na front. Na szkołę nie ma czasu.
Najgorsza sytuacja ma miejsce w Afryce Subsaharyjskiej. Z 61 milionów najmłodszych dzieci, które w tym roku nie pójdą do szkół podstawowych, ponad połowa (33 miliony) mieszka właśnie tutaj. Co piąte dziecko nigdy nawet nie rozpocznie nauki.
Sudan Południowy
W pogrążonym w ostrym konflikcie 12,5-milionowym Sudanie Południowym ponad połowa społeczeństwa nie ma dostępu do wody pitnej, a wiele obszarów zagrożonych jest klęską głodu. W tym roku do szkół pójdzie zaledwie 31 procent dzieci, co jest najniższym odsetkiem na świecie. Spośród nich mniej niż 14 procent ukończy 8-klasową szkołę podstawową.
Z badań przeprowadzonych w 2008 roku wynika także, że 37 procent nastolatków z Sudanu Południowego umie czytać i pisać. W gorszej sytuacji są kobiety, z których tylko co trzecia nie jest analfabetką.
W lutym 2016 roku w wyniku walk spłonęła szkoła podstawowa w Malakal. W pożarze zginęło 18 osób.
W szkole na dwóch zmianach w klasach I-VI uczyło się 470 uczniów. W budynku było sześć sal lekcyjnych. Siedmiu nauczycieli uczyło języka angielskiego, nauk społecznych, religii i matematyki.
12-letnia Chubat (na zdjęciu po prawej) pozuje z koleżanką na zgliszczach szkoły. Kilka miesięcy wcześniej siedziała w tej ławce w czasie zajęć. Chodziła do szkoły codziennie i bardzo lubiła się uczyć. Jej ulubionymi przedmiotami były angielski i matematyka.
Ze smutkiem trzeba przyznać, że Chubat i tak była szczęściarą, bo tylko trzy na dziesięć jej koleżanek w Sudanie Południowym kiedykolwiek w życiu rozpoczną naukę. Zaledwie 10 procent dziewczynek, które zaczęły naukę, skończy szkołę podstawową.
Ukraina
W wyniku wybuchu konfliktu na Ukrainie tysiące dzieci nie chodzą regularnie do szkół. Ponad 740 szkół we wschodniej części kraju - czyli co piąta na tamtym obszarze - zostało zniszczonych lub uszkodzonych. W styczniu 2017 roku walki się nasiliły. Co najmniej pięć szkół i dwa przedszkola zostały całkowicie zniszczone przez ostrzał, a 11 szkół nie nadaje się do przyjęcia uczniów.
Ponad 2,6 tysiąca dzieci z 13 szkół z terenów kontrolowanych przez ukraiński rząd straciło miesiące nauki. W Awdijiwce siedem szkół i przedszkoli pozostaje zamkniętych. Rodzice boją się posyłać swoje dzieci do tych szkół, które działają, ze względu na ostrzał.
W Krasnohoriwce w obwodzie donieckim okna szkoły podstawowej numer 5 zabezpieczone są workami z piaskiem, które mają chronić dzieci przez ostrzałem i roztrzaskującym się szkłem.
Do prowizorycznego zabezpieczenia budynku zużyto 21 ton surowca.
Czad
W Czadzie tylko co drugie dziecko chodzi do szkoły podstawowej. Dziewczynki stanowią nieco mniej niż połowę uczniów.
W lipcu 2015 roku dżihadyści z Boko Haram zaatakowali obóz dla uchodźców w Nigrze, w którym mieszkała 17-letnia Halima Mahamat Ibrahim. Nastolatka, już wtedy zamężna, była w ciąży. Jej rodzina uciekła do obozu dla uchodźców Dar Naim w Czadzie. To tutaj Halima po raz pierwszy poszła do szkoły.
Ale szkoła to nie tylko nauka. Uchodźczynie z Nigru pokazują, że kobiety też mogą grać w piłkę nożną.
Syria
W pogrążonej w wojnie domowej Syrii najbardziej cierpią dzieci. Niemożność rozwiązania brutalnego konfliktu sprawia, że młodych Syryjczyków nazywa się "straconym pokoleniem".
Co czwarta szkoła nie może kształcić dzieci, bo została zrównana z ziemią, uszkodzona lub jest wykorzystywana jako tymczasowe schronienie dla uchodźców, szpital polowy albo skład amunicji.
UNICEE twierdzi, że wojna domowa w Syrii zaprzepaściła dziesiątki lat starań o podnoszenie poziomu i dostępności edukacji.
15-letni Saleh przygotowuje się do egzaminu po dziewiątej klasie. Do Aleppo, gdzie UNICEF prowadzi szkołę, dostał się ze swojej wsi, która leży na południe od miasta. - Chcę dać przykład mojemu rodzeństwu - tłumaczy Saleh, który jest najstarszy z siedmiorga rodzeństwa. - Wiem, że jeśli będę się uczył pomimo niebezpieczeństw i wyzwań, oni poczują się zachęceni do zrobienia tego samego.
15-latek stracił rok nauki przez wojnę.
Ponad 2 miliony Syryjczyków nie chodzą do szkoły, a niemal pół miliona kolejnych najprawdopodobniej zostanie zmuszonych do porzucenia edukacji. Brakuje szkół, materiałów do nauki, nauczycieli. Rodzice boją się posyłać dzieci do szkół, bo droga jest bardzo niebezpieczna.
- Powinnam być w piątej klasie, ale jestem w trzeciej, bo tata się o nas bał i nie pozwolił nam chodzić do szkoły ze względu na bombardowanie - mówi Joud. Dziewczynka mieszka we wschodniej Ghoucie, czyli na tak zwanych zbuntowanych przedmieściach Damaszku, które od 2011 roku są oblężone przez syryjską armię.
Zaangażowanie wielu nauczycieli sprawia jednak, że dzieci mogą się uczyć pomimo wojny domowej. Dwóch byłych nauczycieli w prowincji Idlib zorganizowało prowizoryczną szkołę w jaskini. Na dwóch zmianach 120 dzieci uczy się tam języka angielskiego i arabskiego, matematyki, przyrody, historii, geografii i religii. Nie ma ławek, kolorowych zeszytów ani wypakowanych przyborami piórników.
Wielu uczniów uciekło wcześniej wraz z rodzinami przed przemocą w mieście Hama i tutaj, w jaskiniach i namiotach, rozpoczęło nowe życie.
Niger
Edukacja w Nigrze - tak jak w innych państwach Sahelu - jest na niskim poziomie. Utrudnia ją bieda i słaby dostęp do szkół. Choć dzieci w wieku 7-15 lat są objęte obowiązkiem szkolnym, to jest to jeden z najbardziej zacofanych krajów na świecie. 76 procent młodych obywateli Nigru to analfabeci. Spośród dziewczynek tylko 15 procent potrafi czytać i pisać.
37 procent dzieci jest w ogóle wykluczonych z systemu edukacyjnego.
Na zdjęciu uczennica w czasie nauki pisania. Dziewczynka uczęszcza do tymczasowej szkoły w obozie dla uchodźców Ngagam w regionie Diffa.
Afganistan
W pogrążonym od lat w konflikcie Afganistanie zaledwie 57 procent dzieci uczęszcza do szkół podstawowych. Większość z nich (64 procent) stanowią chłopcy.
W znacznie gorszej sytuacji są dzieci wiejskie, bo do szkoły chodzi tylko co drugie z nich. Wśród dzieci żyjących w miastach odsetek ten jest wyższy i wynosi 78 procent.
Czterech z dziesięciu młodych Afgańczyków nie umie czytać i pisać. W przypadku kobiet jest znacznie gorzej. Tylko co trzecia nie jest analfabetką.
13-letni Kiramat (na zdjęciu w środku) chodzi do szkoły podstawowej w wiosce Surkhdewal w graniczącej z Pakistanem prowincji Nangarhar. Chłopiec musiał uciekać z rodziną przed walkami z domu rodzinnego w Achin, które od 2015 roku uważane jest za twierdzę afgańskich dżihadystów powiązanych z tak zwanym Państwem Islamskim.
Zimbabwe
W Zimbabwe 91 procent młodzieży potrafi czytać i pisać. W szkołach podstawowych uczy się blisko 95 procent dzieci, a połowa z nich trafia potem do liceum.
W szkołach miejskich językiem nauczania jest angielski, z kolei w szkołach wiejskich w pierwszych dwóch latach obowiązuje lokalny dialekt, a od trzeciej klasy - angielski.
Irak
Zgodnie z danymi UNESCO przed wojną w Zatoce Perskiej w 1991 roku Irak dysponował jednym z najlepszych systemów edukacyjnych w regionie. Do szkół podstawowych chodziło 100 procent uczniów, analfabetyzm nie był dużym problemem. Od tego czasu stan edukacji niestety pogorszył się. Powodami były amerykańska interwencja, sankcje i niestabilność polityczna.
Trwająca od lat wojna, a od 2013 roku ofensywa tak zwanego Państwa Islamskiego sprawiły, że większość szkół na terenach zajętych przez dżihadystów została zamknięta, a dziewczynki niemal całkowicie wyeliminowane z systemu edukacji.
Jak informował w lutym br. UNICEF, po odzyskaniu przez irackie wojsko kontroli nad wschodnim Mosulem ponownie otworzono 320 szkół, do których po dwuletniej przerwie wróciło około 260 tysięcy dzieci.
Na zdjęciu mali Irakijczycy, którzy pod koniec stycznia 2017 roku wrócili do szkoły we wschodnim Mosulu. Budynek jest nieogrzewany, a klasy przepełnione.
Około 3,5 miliona Irakijczyków w wieku szkolnym jest poza systemem edukacji. Oznacza to, że są narażeni na przedwczesne małżeństwo, wyzysk jako dziecięcy pracownicy lub zrekrutowanie przez grupy zbrojne. Co piąta szkoła nie nadaje się do użytku z uwagi na zniszczenia wojenne.
10-letnia Waheeda jest jazydką z gór Sindżar w Iraku. Musiała uciekać przez dżihadystami z tak zwanego Państwa Islamskiego. Gdyby ją schwytali, najprawdopodobniej zostałaby sprzedana jako niewolnica. Na szczęście przedostała się do Syrii, gdzie trafiła do obozu dla uchodźców. Na zdjęciu dumnie pozuje z parą butów, jakie dostała od UNICEF-u.
- Kiedy byłam w mojej wsi na Sindżarze, to miałam dużo lalek, a teraz mam kilka. Kocham szkołę, bo uczy nas czytać. Moim marzeniem jest zostać nauczycielką - mówi dziewczynka.
Republika Środkowoafrykańska
Edukacja podstawowa jest w Republice Środkowoafrykańskiej obowiązkowa, jednak do szkół uczęszcza około 74 procent dzieci. Pięć klas kończy zaledwie połowa uczniów. Wśród dziewczynek ten współczynnik jest jeszcze niższy.
Konflikt, który rozgorzał w tym jednym z najbiedniejszych państw świata w grudniu 2012 roku, dotknął około 800 tysięcy uczniów. Wielu nauczycieli musiało uciekać ze swoich miasteczek i wsi.
W takiej sytuacji znalazła się między innymi 14-letnia Alison, której udało się już wrócić do domu. Nastolatka wróciła do swojej starej szkoły w stolicy kraju, Bangi. Dziewczynka twierdzi, że wielu jej znajomych nie wróciło do klasy. Ona sama jest szczęśliwa, że może uczyć się wśród znajomych i pilnie stara się nadrobić zaległości. Martwi się jednak o przyszłość swojej rodziny. Rodziców nie stać bowiem na wynajęcie domu. Alison pomaga im, a uczy się w nocy.
Autonomia Palestyńska
W Strefie Gazy w ciągu ostatnich ośmiu lat dzieci przeżyły trzy duże konflikty zbrojne. W ostatniej, 51-dniowej serii izraelskich nalotów z 2014 roku zginęło co najmniej pół tysiąca dzieci, a ponad 3,3 tysiąca odniosło rany. Wiele z nich zostało kalekami do końca życia.
W roku szkolnym 2014/2015 do szkół nie poszło pół miliona dzieci. Podczas izraelskiej interwencji zostało bowiem uszkodzonych co najmniej 281 szkół, a osiem zrównano z ziemią.
"Moje dzieci zostały ranne w szkole. Widziały rannych ludzi, bez rąk i nóg, z poranionymi twarzami i oczami. Widziały śmierć własnego ojca. Nie uważają szkoły za bezpieczne miejsce" - powiedziała Niveen, mieszkanka Strefy Gazy, matka dwójki dzieci.
UNICEF alarmuje, że dziś Strefa Gazy boryka się z przepełnionymi klasami. Problemem są także przepracowani nauczyciele.
Na zdjęciu żeńska klasa w szkole podstawowej Subhi Abu Karish w Strefie Gazy. Uczennice upamiętniły miejsce swojej zabitej w nalotach 14-letniej koleżanki.
Indie
W Indiach 84 procent dzieci zaczyna naukę w szkole podstawowej. Chociaż kończy ją 95 procent z nich, to i tak liczący 1,3 miliarda ludności kraj jest zaliczany do sześciu z największą liczbą dzieci pozostających poza systemem edukacji. Indie z blisko 2,9 miliona dzieci bez dostępu do szkoły zajmują trzecie miejsce na tej niechlubnej liście po Nigerii (8,7 miliona) i Pakistanie (5,9 miliona).
W lipcu 2017 roku Ambasadorka Dobrej Woli i youtuberka Lilly Singh odwiedziła państwową szkołę podstawową w Bhopalu, gdzie spotkała się z uczennicami w wieku 11-14 lat.
W Indiach najlepiej widać rozwarstwienie społeczne, które przekłada się na dostęp do edukacji. Podczas gdy 96 procent dzieci z najbogatszych rodzin uczęszcza do szkół podstawowych, to wśród rodzin najuboższych wspomniany odsetek wynosi już tylko 70 procent.
W wielu wiejskich szkołach nadal nie ma prądu. UNICEF wspólnie z firmą IKEA dostarczył do części z nich solarne lampki biurkowe, by dzieci nie musiały uczyć się przy świecach.
Demokratyczna Republika Konga
W czasie wojny domowej w Demokratycznej Republice Konga (1998-2003) ponad 5,2 miliona dzieci nie uczyło się w ogóle. Od zakończenia konfliktu sytuacja uległa jednak znaczącej poprawie i liczba uczniów przyjmowanych do szkół podstawowych wzrosła z 5,5 miliona w roku 2002 do 13,5 miliona w roku 2014.
Obecnie w DRK do podstawówek uczęszcza blisko 97 procent dzieci w wieku szkolnym, a 93 procent z nich kończy co najmniej pięć klas.
W Demokratycznej Republice Konga w przeszłości na dużą skalę wykorzystywano dzieci w konfliktach jako żołnierzy. Zdjęcie przedstawia nastolatków ze zdemobilizowanych dziecięcych oddziałów na zajęciach praktycznych z ogrodnictwa.