Gdyby reforma sądów dotyczyła rzeczywiście samych sędziów, być może nie warto byłoby się tym przejmować. Gdyby chodziło o to, żeby dopaść "aferzystów" i osobistych wrogów polityków... może można by się pocieszać, że to przecież nas nie dotyczy. Tyle że ta zmiana dotyczy każdego. Bo skoro teraz w sądach pierwszeństwo będą miały sprawy ważne dla Ministra, to pozostałe nie będą ważne. I to będą właśnie Twoje sprawy.
Gdyby reforma sądów dotyczyła rzeczywiście samych sędziów, być może nie warto byłoby się tym przejmować. Gdyby chodziło o to, żeby dopaść "aferzystów" i osobistych wrogów polityków... może można by się pocieszać, że to przecież nas nie dotyczy. Tyle że ta zmiana dotyczy każdego. Bo skoro teraz w sądach pierwszeństwo będą miały sprawy ważne dla Ministra, to pozostałe nie będą ważne. I to będą właśnie Twoje sprawy.
Zmiany w sądach powszechnych, i propozycje reform w KRS i Sądzie Najwyższym analizuje dla Magazynu TVN24 rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar. Tekst powstał przed ogłoszeniem prezydenckiego weta i podpisaniem przez prezydenta ustawy o sądach powszechnych.
Nie łudźmy się, zmiany dotkną wszystkich. Nawet kogoś, kto w politykę się nie miesza. I tego, kto zgadza się z rządem, że sędziom nauczka się należy. Bo, jak się mówi, "u nas na rozprawę czeka się miesiącami, a jak już do niej dojdzie, to się okazuje, że sąd nie wysłał jakiegoś pisma i rozprawa odwołana. Dobrze, że rząd się za to wziął".
Przeczytałem dokładnie to, co zostało zmienione w przepisach. Diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach, choć tym razem te szczegóły nawet nie są specjalnie w przepisach ukryte. To nie jest napisane małym druczkiem. To wszystko, co się może zdarzyć, wynika bezpośrednio z przepisów.
Była sobie stłuczka…
Wyobraźmy sobie, że pewien mieszkaniec akurat Twojej miejscowości miał stłuczkę z samochodem prowadzonym przez ważnego polityka partii rządzącej.
Nie ma to oczywiście z Tobą nic wspólnego, a poszkodowanego polityka nawet osobiście lubisz.
I liczysz, że dzięki zmianom w sądach sprawa, którą masz do załatwienia, pójdzie sprawniej. Spierasz się np. o drogę z sąsiadem albo złożyłeś pozew w sprawie kredytu frankowego, albo chcesz zablokować budowę fermy kurzej w pobliżu Twojego domu. A może kontrahent nie zapłacił ci mimo umowy? Masz zgromadzone dokumenty, ekspertyzy – chodzi tylko o to, żeby sąd wreszcie tę sprawę rozpatrzył i wydał wyrok, który normalny człowiek zrozumie.
Prześledźmy, co może się zdarzyć.
A dziennikarze się stłuczek czepiają...
Politycy mieli ostatnio serię stłuczek, więc dla odmiany ta mogłaby się zdarzyć z winy twojego krajana – myślą policjant i prokurator (obaj podlegający politykom - członkom rządu). Świadków jest niewielu, relacje sprzeczne, a kierowca krajan zdenerwowany krzyczy na policjantów...
Być może kierowca krajan zacznie lepiej współpracować, jeśli trafi do aresztu? Prokurator wnosi więc do sądu o areszt. Sądu już "zreformowanego". Tego, w którym będziesz miał swoją sprawę.
Prezes tego sądu został już wymieniony. Minister Sprawiedliwości-Prokurator Generalny miał pół roku na to, by usunąć starego bez podania przyczyny. Nowego prezesa mógł wskazać sam – bez konsultowania się z samorządem sędziowskim. (Tak, kiedyś musiał pytać o zdanie).
A że Minister nie może znać wszystkich sędziów w Polsce, więc nie jest wykluczone, że poprosił o opinie lokalnych polityków swej partii albo podległą mu od ponad półtora roku i zreorganizowaną już prokuraturę.
Musisz więc założyć, że prezes tego sądu jest znany i lokalnym politykom, i prokuratorom.
Nie ma znaczenia?
Idźmy dalej - wybrany tak prezes będzie też pamiętał, że Minister może go odwołać, jeśli uzna jego pracę za niezadowalającą (wcześniej nie mógł).
Prezes rozumie więc wagę stłuczki
Dlatego jest wielce prawdopodobne, że prezes – rozumiejąc wagę sprawy stłuczki - zadba starannie o to, by wniosek o aresztowanie kierowcy trafił do odpowiedniego sędziego dyżurnego w wydziale karnym. Takiego, który także zrozumie wagę polityczną stłuczki.
(Przedtem za organizację pracy sądu odpowiadał prezes niezależny od ministra).
Tym wybranym na dyżur sędzią może być zupełnie nowy sędzia, mianowany właśnie przez Prezydenta na wniosek zupełnie nowej Krajowej Rady Sądownictwa, w której głos decydujący mają politycy partii rządzącej. (Przedtem politycy mieli wpływ na to, kto zostaje sędzią tylko poprzez udział sześciu parlamentarzystów w pracach 25-osobowej Krajowej Rady Sądownictwa).
Aha, i nie możemy wykluczyć, że wcześniej ten nowy sędzia był np. prokuratorem. Załóżmy, że nowy sędzia uzna, że areszt się sąsiadowi należy. Cóż, miał sąsiad pecha.
Ale nowy prezes będzie musiał wyciągnąć wnioski z tego, że nowy sędzia tak się sprawdził. Bo właśnie będzie reorganizował sąd. Będzie, bo nowe przepisy dają mu taką możliwość – czyli praktycznie będzie musiał to zrobić, by nie mówiono o nim, że się nie sprawdza i jest nieudolny.
Dlatego mniej pojmującego uwarunkowania polityczne sędziego przesunie się z wydziału karnego do wydziału gospodarczego. Do tej pory sędziów między tak różnymi wydziałami nie można było przenosić bez ich zgody, ale nowa ustawa wprowadza wyjątki od tej zasady, a nowemu sędziemu powierzy ważniejsze sprawy karne...
I tak stłuczka wpływa na Twoją sprawę
Już wiesz, jaki wpływ będzie to miało na Twoją sprawę?
Tak, to ten stary sędzia, który do tej pory spraw rozliczeń między wykonawcami i podwykonawcami nie rozstrzygał, nie zajmował się sprawami o klauzule abuzywne, nie specjalizował w przepisach środowiskowych, dostanie Twoją sprawę.
Jak myślisz, ile czasu będziesz czekał na rozstrzygnięcie?
I czy przeniesiony do nowego wydziału stary sędzia - z obawy przed przeniesieniem nie tylko do innego wydziału, ale i do innej miejscowości albo do wydziału ksiąg wieczystych - nie sprawdzi przypadkiem, czy sąsiad, przedsiębiorca, bank lub inwestor, z którym się spierasz, nie jest strategicznie ważny dla państwa i dla Ministra?
Był sobie człowiek...
Te zmiany muszą Cię dotknąć – tak czy owak.
Sądy będą gwałtownie reorganizowane. Sędziowie przesuwani, awansowani, niepokorni karani. Po to, by Minister miał pewność, że sprawa, na której mu zależy, będzie dobrze "dopilnowana". Ale każdy taki ruch będzie dotyczył setek innych spraw – a konsekwencji nie da się do końca przewidzieć.
Każdy rozsądny prezes sądu będzie musiał się zastanowić, jakie sprawy mogą być ważne dla Ministra. Pozostałe nie będą ważne – i to będą właśnie Twoje sprawy. Chyba że należysz do grupy ważnych zwolenników lub przeciwników Ministra.
A przecież tak nie jest, prawda?
Człowiek miał sprawę w sądzie…
Najpoważniejszy błąd w ocenie stanu wymiaru sprawiedliwości polega na tym, że analizie poddaje się "grube" i głośne sprawy – takie, które dobrze nadają się na memy, nagłówki gazet i paski w telewizjach informacyjnych. Sprawy dotyczące posłów, ministrów, urzędników. Nagłaśniane przez media.
Tymczasem prawdziwe ludzkie sprawy są zbyt złożone, by zrobić z nich nagłówki. Rzecznik Praw Obywatelskich zna je dobrze, bo to do niego ludzie trafiają, kiedy w wymiarze sprawiedliwości coś zazgrzyta. I Rzecznik wie, że tych spraw nie naprawi samo wprowadzenie dodatkowych uprawnień dla Ministra.
Bo to są dosyć skomplikowane sprawy, do ich rozstrzygania potrzebna jest wiedza prawnicza, doświadczenie życiowe i - czasem - umiejętność nieszablonowego myślenia.
Oto przykłady:
- Ojciec wyjechał z dzieciakiem na wycieczkę do Niemiec, a matka, która jest z nim w konflikcie, alarmuje, że to nielegalne, bo nie wziął od niej paszportu dziecka. Ale czy miał mieć ten paszport, skoro nie wyjechał z Unii Europejskiej, a dzieciak miał legitymację szkolną?
- Pewna firma chciała wyrejestrować ciężarówkę, która zaginęła z parkingu lata temu. Nowy szef postanowił nie płacić za samochód podatku drogowego – kłopot w tym, że nikt nie chciał wydać dokumentu o tym, że ta ciężarówka nie istnieje, urzędnicy nie wiedzieli, na jakiej podstawie mają to zrobić. No to czy w takiej sytuacji szef firmy, nie płacąc podatku, naraża skarb państwa na straty, czy nie?
- Emeryt dorabia sobie, sprzedając na giełdzie samochodowej naklejki z nazwami marek samochodowych. Czy to jest podrabianie znaków towarowych, jak chce przedstawiciel wielkiego koncernu samochodowego? Czy taka zwykła naklejka, która do niczego nie jest przyklejona, jest znakiem towarowym, czy nie?
- Rodzic nie szczepił dziecka i w końcu dostał mandat. Nawet jeśli zgodzimy się, że szczepienie dziecka jest potrzebne, to czy urzędnik mógł taki mandat nałożyć?
- Urzędniczka podpisywała się za męża na listach obecności, żeby mąż mógł brać diety za udział w sesjach władz samorządu. Nie było to dużo pieniędzy, ale z drugiej strony kobieta ta nadużyła swojej pozycji. Czy zatem sprawa jest dostatecznie szkodliwa, by ją ścigać z urzędu? Czy prokurator ma rację twierdząc, że nie?
- Pirat drogowy zabił komuś ojca. Został skazany, a syn ofiary dostał 15 tys. zł za szkodę materialną. Czy nie należy mu się zadośćuczynienie za straty niematerialne? Ale przepisy mówią "naprawa szkody LUB zadośćuczynienie" – czy zatem chodzi o jedno lub drugie, czy też ustawodawca chciał pokazać sądowi, jak szeroki ma zakres możliwości?
Te historie rzadko przebijają się do mediów. Ale to są realne sprawy ludzi i one dla tej reformy nie wydają się kluczem. Będą tylko "przypadkowymi ofiarami" wielkich zmian.
Jak to - powiecie - ale przecież wszyscy znamy sprawę skazania za kradzież wafelka! To taki skandal, że sądy zmienić trzeba i to ostro!
Ale czy wiecie, skąd się biorą sprawy "wafelka"? Jak np. sprawa mężczyzny z niepełnosprawnością intelektualną, który trafił do aresztu za kradzież wafelka? Ja akurat wiem, bo mam zaszczyt pracować z tym funkcjonariuszem publicznym, który w sprawie wafelka nie zawahał się zareagować w imię ludzkiej przyzwoitości. O nim na pewno słyszeliście - to Pan Pułkownik Krzysztof Olkowicz, który jako dyrektor okręgowej służby więziennej zapłacił grzywnę za wafelek, by człowiek mógł wyjść na wolność. Dziś Krzysztof Olkowicz jest Zastępcą Rzecznika Praw Obywatelskich. Od prawie dwóch lat zajmuje się w moim Biurze sprawami takimi jak ta. Wyłowił ich mnóstwo i wie, dlaczego się zdarzyły.
Gdyby w sprawie proponowanych reform odbyły się rzetelne konsultacje, mógłby odpowiedzieć na pytanie, czy lepszy nadzór Ministra nad sądami i sędziami zapobiegłby takiej krzywdzie.
Niestety, z naszych analiz wynika, że akurat dzielenie spraw w sądach na ważne i nieważne dla Ministra nie jest na takie przypadki lekarstwem.
Na podstawie spraw, które badamy w Biurze RPO, wiemy np., że sądy już teraz obawiają się oskarżenia o przewlekłość i złych statystyk. I w dużej mierze stąd się biorą sprawy "wafelka".
Sądy nadganiają tam, gdzie sprawy wydają się "proste" i "mniej istotne". To w tych sprawach – a nie w wielkich procesach grubych ryb – nie dziwią się, że notatka policyjna jest nad podziw oszczędna, nie dziwią się wnioskom prokuratora, nie dopytują o szczegóły (tymczasem w papierach nie jest napisane, że po wafelek sięgnęła osoba chora na cukrzycę albo z niepełnosprawnością umysłową). To w tych sprawach sądy korzystają z wprowadzonej nie tak dawno możliwości szybkiego rozstrzygnięcia (jeśli wszystko jest jasne, z dokumentów nie wynikają żadne wątpliwości, to wyrok można wydać zaocznie, a nie na rozprawie).
I tego reforma nie zmieni.
Demonstracje przeciwko zmianom w sądownictwie »
Tak, wymiar sprawiedliwości musi być poprawiany
Ale lekcja z dotychczasowych zmian jest jedna: szybko nie znaczy skutecznie.
Pacjent nadal nie jest w formie? Nadal po wejściu na 10. piętro ma zadyszkę? To w trzy dni zrobimy mu operację. Bez badań i konsultacji. Ba, nawet bez mycia rąk.
Jaka jest szansa, że to przeżyje?