Prokuratura dwa dni przed wyborami i po ponad ośmiu miesiącach od złożenia zawiadomienia odmówiła wszczęcia śledztwa dotyczącego dokonania "oszustwa wielkich rozmiarów" przez Jarosława Kaczyńskiego. Kilka dni wcześniej weszła w życia zmiana prawa, która – według prawników Geralda Birgfellnera - bardzo utrudni mu złożenie prywatnego aktu oskarżenia przeciwko prezesowi Prawa i Sprawiedliwości.
Poniedziałek, godz. 13.20. Sejm, siedziba klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej - Koalicji Obywatelskiej. Do parlamentarzysty Cezarego Tomczyka podchodzi pracownica klubu. - Panie pośle, jest poczta z prokuratury – rzuca.
- Składałem wiele zawiadomień w różnych sprawach. Myślałem, że to kolejne wezwanie, ale jak otworzyłem kopertę, to mnie zmroziło. Fakt, że ta decyzja zapadła kilka godzin przed ciszą wyborczą to najlepszy dowód, że prokuratura jest sterowana politycznie – ocenia w rozmowie z Magazynem TVN24 Tomczyk, który z kilkoma innymi posłami PO 30 stycznia złożył zawiadomienie w sprawie planu budowy dwóch wieżowców w Warszawie przez związaną z PiS spółkę Srebrna.
W dokumencie prokuratura informuje posła, że postanowieniem z 11 października "odmówiono wszczęcia śledztwa wobec braku znamion czynów zabronionych". Tego dnia o północy zaczynała się cisza wyborcza przed wyborami parlamentarnymi. Pismo informujące o decyzji prokuratury jest wysłane listem poleconym już po wyborach i datowane na 15 października (data jest dopisana ręcznie). Dokument jest podpisany przez zastępcę prokuratora okręgowego w Warszawie Pawła Szpringera.
Nieoficjalnie nawet politycy PiS przyznają, że ta sprawa miała charakter czysto polityczny. Oczywiście dlatego że zawiadomienie dotyczyło prezesa PiS. Nie palą się, by ją oficjalnie komentować. – Nie znam szczegółów tej sprawy. Wolę się na ten temat nie wypowiadać – mówi nam jeden z posłów PiS.
Drugi dodaje: - Decyzja prokuratury, podjęta tuż przed wyborami, sprawi, że temat też się za bardzo nie przebije, bo jest masę innych. Wszyscy śledzą, jak się tworzy rząd i kto będzie ministrem.
Jacek Dubois, jeden z pełnomocników Geralda Birgfellnera, biznesmena z Austrii, podkreśla w rozmowie z Magazynem TVN24, że w swojej praktyce adwokackiej nie spotkał się wcześniej z sytuacją, iż prokuratura, mająca 30 dni na podjęcie decyzji o wszczęciu śledztwa, podjęła ją dopiero po ośmiu miesiącach.
- To manipulacja prawem w celu osiągnięcia celu z prawem niezwiązanego. To dla mnie sytuacja historycznie absolutnie nieznana. Prokuratura robiła to w pełnym świetle jupiterów i z pełną świadomością naruszenia prawa – ocenia mecenas.
Dr Łukasz Chojniak, adwokat i adiunkt w Katedrze Kryminologii i Polityki Kryminalnej Uniwersytetu Warszawskiego zauważa: - Dramat sytuacji, w której się znaleźliśmy, polega na tym, że od początku zmian forsowanych w prokuraturze od 2016 roku manifestowano, że prokuratura ma być zależna od polityków. Unia personalna (ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego - red.) sama w sobie nie musiałaby być niezgodna ze standardami rzetelnego procedowania prokuratury, gdyby były tam bezpieczniki powodujące to, że szeregowy prokurator cechuje się autonomią. A tego nie ma.
Redakcja Magazynu TVN24 przygotowała kalendarium, które pokazuje, jak rozwijała się ta sprawa od stycznia do października 2019 roku i jak wyglądało jej polityczne tło.
Taśmy Kaczyńskiego »Prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie...
Kierwiński: mamy dwie rzeczywistości, przedwyborczą i powyborczą
Jan Mosiński o odmowie wszczęcia śledztwa w sprawie "wież...
Cała rozmowa z Krzysztofem Parchimowiczem i Łukaszem...
"Manifestowano, że prokuratura ma być zależna od polityków"
"Ustrój prokuratury jest radziecki"
Parchimowicz: sprawy "wież Kaczyńskiego" nie prowadziła...
Zandberg: ludzie coraz bardziej nabierają poczucia, że państwo...
Giertych: nastąpiła zmiana prawa
Ryszard Kalisz w "Faktach po Faktach" o odmowie wszczęcia...
Nie będzie śledztwa w sprawie dwóch wież Srebrnej. Prokuratura...
Wawrykiewicz o odmowie wszczęcia śledztwa ws. Srebrnej: to...
Radosław Fogiel o braku śledztwa ws. "wież Kaczyńskiego":...
Roman Giertych: decyzja prokuratury jest moim zdaniem niesłuszna
Prokuratura okręgowa w Warszawie: nie zaszły okoliczności...
Birgfellner chce zwrotu 50 tysięcy złotych od Kaczyńskiego....
Mec. Dubois: polska prokuratura świadomie wprowadziła organ...
Siódme przesłuchanie. Trzy godziny zeznań Geralda Birgfellnera...
Kolejne przesłuchanie Birgfellnera. "Chciałbym, aby zeznawali...
Siódme przesłuchanie Birgfellnera. Pierwsze w Wiedniu
25 stycznia
Mecenasi Jacek Dubois i Roman Giertych w imieniu Geralda Birgfellnera składają w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie zawiadomienie, w którym austriacki biznesmen zarzuca Jarosławowi Kaczyńskiemu "dokonanie oszustwa wielkich rozmiarów".
Austriak, związany rodzinnie z prezesem PiS, miał przeprowadzić dla spółki Srebrna inwestycję polegającą na budowie dwóch wieżowców na należącej do Srebrnej działce w centrum Warszawy. Plan został wstrzymany, a Birgfellner – jak twierdzi w zawiadomieniu – zarzuca Kaczyńskiemu, że wykorzystując jego zaufanie "oparte na łączących ich więzach powinowactwa", doprowadził do niekorzystnego rozporządzenia mieniem przez niego w postaci wykonania usług o wartości 1,3 mln euro.
29 stycznia
"Gazeta Wyborcza" publikuje tekst "Taśmy Kaczyńskiego. Tak prezes PiS prowadzi wielki biznes za zamkniętymi drzwiami".
"Jeśli nie wygramy wyborów, to nie zbudujemy wieżowca w Warszawie - mówi Jarosław Kaczyński. Ujawniamy nagranie, na którym prezes PiS opowiada za zamkniętymi drzwiami o wartej 1,3 mld zł inwestycji spółki Srebrna" – pisze "Wyborcza".
Według dziennika przez 14 miesięcy pracy dla spółki Srebrna Birgfellner odbył 160 spotkań biznesowych, w tym 16 z samym Kaczyńskim w siedzibie PiS przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie.
"Wyborcza" publikuje stenogram takiego spotkania, który pokazuje, jak przebiegały negocjacje prezesa PiS z austriackim biznesmenem.
"Nagranie, które dziś opisujemy, zaczyna się w czasie, gdy prezes Kaczyński zawiesza jednak projekt budowy biurowca. Ale nie z braku pieniędzy. Denerwuje się, że warszawski ratusz pod rządami Platformy Obywatelskiej blokuje warunki zabudowy. (...) Na nagraniu słychać, jak Jarosław Kaczyński zwleka z zapłatą za wykonaną przez Birgfellnera pracę" – pisze "GW".
"Gazeta" podaje też, że państwowy bank Pekao zgodził się udzielić kredytu na budowę wieżowców przez Srebrną w wysokości 300 milionów euro.
Tego samego dnia Pekao wydaje oświadczenie, w którym podkreśla, że jest bankiem komercyjnym, skupionym na maksymalizacji wartości dla inwestorów oraz klientów.
5 lutego
"Gazeta" publikuje tekst oparty o stenogramy z rozmów Birgfellnera z Kazimierzem Kujdą, prezesem Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej i zaufanym współpracownikiem prezesa PiS. Austriak szuka u Kujdy wsparcia. Obawia się, że za swoją pracę może nie dostać pieniędzy, widzi bowiem, że spółka Srebrna jest coraz mniej zainteresowana inwestycją. Zaczyna nagrywać swoje spotkania. Birgfellner prosi Kujdę o pomoc w negocjacjach z zarządem Srebrnej. Choć prezesem spółki jest jego żona, szef NFOŚ podejmuje się tej misji.
7 lutego
"Rzeczpospolita" ujawnia, że Kazimierz Kujda widnieje w jawnym już inwentarzu IPN jako tajny współpracownik SB o pseudonimie Ryszard, który miał rozpocząć współpracę w 1979 r. w Siedlcach.
Kujda zaprzecza. "Nigdy nie byłem tajnym współpracownikiem SB i nie podpisywałem zobowiązań do współpracy ze służbami specjalnymi PRL. Nie mam też żadnej wiedzy na temat TW Ryszard" – odpowiada na pytania dziennika.
8 lutego
"Rzeczpospolita" pisze, że oświadczenie Kujdy - "bagatelizujące jego współpracę z organami bezpieczeństwa" - "nie wytrzymuje próby" w zderzeniu z zawartością jego teczki.
"Kazimierz Kujda, wieloletni prezes Funduszu a także spółki Srebrna, był tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie Ryszard - pokazują archiwa IPN" – zauważa dziennik.
"Gazeta Wyborcza" pisze o księdzu Rafale Sawiczu. Pracujący w gdańskim urzędzie miasta duchowny idzie w trybie nagłym na urlop i informuje, że chce natychmiast odejść z pracy. Trzy lata wcześniej – jak pisze "GW" – kapłan porzucił swoją parafię i zniknął, a kuria gdańska uznała go za tzw. duchownego zaginionego. Nie przeszkodziło to w powołaniu go 8 maja 2017 roku do rady Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego, do którego należy spółka Srebrna. Członkowie rady fundacji są nieodwoływalni, a Sawicz dołączył do rady po śmierci poprzedniego jej członka abp. Tadeusza Gocłowskiego. Był jego kapelanem i wykonawcą ostatniej woli. Metropolita gdański zmarł 3 maja 2016 roku i prawie przez rok jego miejsce w radzie Instytutu było puste. Głos kapłana, jako członka rady, jest niezbędny do podjęcia decyzji o rozpoczęciu budowy wieżowca.
11 lutego
Pierwsze przesłuchanie Geralda Birgfellnera (w warszawskiej prokuraturze okręgowej).
12 lutego
Minister środowiska Henryk Kowalczyk informuje o dymisji szefa NFOŚ. - Doceniam ogromne zasługi pana prezesa Kazimierza Kujdy, jeśli chodzi o merytoryczne prowadzenie Funduszu, i wykorzystanie środków europejskich - mówi Kowalczyk. - Warte podkreślenia jest to, że w naszym obozie politycznym, gdy pojawiają się wątpliwości, osoby, których dotyczą, potrafią taką decyzję podjąć.
13 lutego
Drugie przesłuchanie Geralda Birgfellnera (w warszawskiej prokuraturze okręgowej).
15 lutego
"Gazeta Wyborcza" ujawnia zeznania Birgfellnera dotyczące ks. Rafała Sawicza, który jest członkiem rady Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego, czyli fundacji będącej właścicielem spółki Srebrna. Austriak twierdzi, że Jarosław Kaczyński nakłonił go, by w lutym 2018 roku wręczył Sawiczowi 50 tysięcy złotych w gotówce. Miała być to forma zapłaty za podpis księdza na uchwale rady fundacji – bez niego, jako członka rady fundacji, nie dało się rozpocząć budowy wieżowców.
22 lutego
Prokuratura wydaje dwa zarządzenia nakładające na Geralda Birgfellnera karę za niestawienie się na przesłuchania (kary zostają potem uchylone przez sąd).
Do Sejmu wpływa rządowy projekt nowelizacji Kodeksu postępowania karnego zmieniający przepisy dotyczące m.in. subsydiarnego aktu oskarżenia. Jeśli wejdzie w życie, to w przypadku odmowy wszczęcia śledztwa przez prokuraturę utrudnione będzie sformułowanie prywatnego aktu oskarżenia przez osobę, która złożyła zawiadomienie do prokuratury.
28 lutego
Trzecie przesłuchanie Geralda Birgfellnera (w warszawskiej prokuraturze okręgowej).
1 marca
Czwarte przesłuchanie Geralda Birgfellnera (w warszawskiej prokuraturze okręgowej).
11 marca
Piąte przesłuchanie Geralda Birgfellnera (w warszawskiej prokuraturze okręgowej).
13 marca
Szóste przesłuchanie Geralda Birgfellnera (w warszawskiej prokuraturze okręgowej).
10 kwietnia
Gerald Birgfellner składa wniosek o odsunięcie od sprawy prokurator Renaty Śpiewak. Wniosek zostaje rozpatrzony negatywnie.
15 kwietnia
Prokuratura wydaje trzecie zarządzenie nakładające na Geralda Birgfellnera karę za niestawienie się na przesłuchanie (kara zostaje potem uchylona przez sąd).
19 lipca
Sejm uchwala nowelizację Kodeksu postępowania karnego, która zmienia przepisy dotyczące subsydiarnego aktu oskarżenia.
12 sierpnia
Siódme przesłuchanie Geralda Birgfellnera (w Austrii).
10 września
Odbywa się rozprawa cywilna w sprawie zwrotu 50 tys. złotych, jakie Birgfellner miał przekazać Jarosławowi Kaczyńskiemu, by ten przekazał je ks. Sawiczowi. Prezesa PiS ani jego pełnomocnika nie było w sądzie. Sędzia prowadząca rozprawę poinformowała jednak, że do sądu trafiło oświadczenie pełnomocnika Kaczyńskiego, w którym stwierdzono, iż zawarcie jakiejkolwiek ugody pomiędzy stronami jest niemożliwe. Do zawarcia ugody więc nie doszło.
5 października
Wchodzi w życie nowelizacja Kodeksu postępowania karnego zmieniająca m.in. przepisy dotyczące subsydiarnego aktu oskarżenia.
11 października
Prokuratura Okręgowa w Warszawie wydaje postanowienia o odmowie wszczęcia śledztwa w sprawie z zawiadomienia Geralda Birgfellnera oraz posłów Platformy Obywatelskiej, o czym jednak nie informuje opinii publicznej.
Łukasz Łapczyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, napisze później w odpowiedzi na nasze pytanie, że 11 października decyzje procesowe w tych sprawach "zostały przekazane sekretariatowi wydziału, który przygotował je do wysyłki".
Jarosław Kaczyński nie został w tym postępowaniu ani razu przesłuchany.
12 października
O północy zaczyna się cisza wyborcza.
13 października
Odbywają się wybory parlamentarne, w których Prawo i Sprawiedliwość zdobywa 43,59 proc. głosów, co daje większość umożliwiającą samodzielne rządy.
15 października
Prokuratura wysyła pisma do Geralda Birgfellnera, jego pełnomocników, a także do posłów PO, którzy złożyli zawiadomienie. Informuje w nich o odmowie wszczęcia śledztwa.
21 października
Cezary Tomczyk odbiera pocztę z pismem z prokuratury i zwołuje konferencje prasową. - Po tym, jak cała Polska zobaczyła nagrania, w których Kaczyński mówi, że żeby zbudować wieże w Warszawie, trzeba wygrać wybory. W Warszawie przegrał, nagrania zostały do dzisiaj nierozliczone. Pamiętajmy, że do dzisiaj Jarosław Kaczyński nie został przesłuchany przez prokuraturę – mówi poseł PO.
Jacek Dubois zaznacza w rozmowie z nami, że prokuratura "robiła wszystko", by zniechęcić Birgfellnera do "dochodzenia swoich praw" i doprowadziła do tego, że zaczął się on "bać o swoje bezpieczeństwo finansowe i inne".
- Nieuzasadnione kary grzywny i niezawoalowane groźby ze strony czołowych polityków. To było tworzenie atmosfery, która miała doprowadzić do tego, by nie dochodził swoich praw – podkreśla Dubois. Podkreśla, że jego klient był przesłuchiwany aż siedmiokrotnie.
Prokuratura w wydanym 21 października oświadczeniu tłumaczy, że Austriak był kilkakrotnie przesłuchiwany w charakterze świadka z uwagi na pojawiające się w jego zeznaniach sprzeczności.
"Czynności podejmowane przez zawiadamiającego i jego adwokatów takie jak niestawiennictwo na wskazane przez prokuratora terminy, ciągłe zgłaszanie szeregu oświadczeń, wniosków i deklaracji, przerywanie czynności na żądanie pełnomocników i ingerowanie w treść protokołu przesłuchania, brak doręczenia oryginałów nagrań, wskazywały na dążenie do nieuzasadnionego wydłużenia czynności, co uniemożliwiło szybkie podjęcie przez prokuratora decyzji procesowych w tym postępowaniu" – wyjaśnia prokuratura.
Dubois zapowiada zaskarżenie do sądu decyzji o odmowie wszczęcia śledztwa. – Będziemy działać dalej. Szczególnie że otworzy to drogę do międzynarodowych trybunałów (umożliwia to wykorzystanie krajowej drogi odwoławczej – przyp. red.) – mówi prawnik.
Dopytywany, czy ta możliwość jest już rozważana, Dubois odpowiada: - Mam nadzieję, że nie będzie takiej potrzeby i że dojdzie do rozstrzygnięcia w kraju, ale jest takie koło ratunkowe.
"Lex Kaczyński"
Giertych i Dubois w zamieszczonym na Facebooku oświadczeniu podkreślili, że prokuratura, wydając postanowienie o odmowie wszczęcia śledztwa po 5 października (gdy weszła w życie nowela Kodeksu postępowania karnego) pozbawiła Geralda Birgfellnera "prawa do złożenia subsydiarnego aktu oskarżenia bez zgody prokuratury".
"Ponieważ jednym z pierwszym zażaleń, które się będzie toczyć według nowego trybu, będzie zażalenie w sprawie sprawy zawiadomienia odnoszącego się do Jarosława Kaczyńskiego postanowiliśmy to prawo w niniejszym oświadczeniu nazwać Lex Kaczyński" – napisali adwokaci.
Dubois tłumaczy w rozmowie z nami, że subsydiarny akt oskarżenia "umożliwia ludziom, którzy są dyskryminowani przez prokuraturę dochodzenie swoich praw przed sądem".
- Z punktu widzenia pokrzywdzonych prokuratura jest często zbędnym balastem. Bez niego można by nieraz sprawniej działać. Nowe reguły utrudnią wniesienie prywatnego aktu oskarżenia. Prokuratura rożnymi zabiegami może to na długi czas totalnie zablokować – zaznacza prawnik.
O nowych przepisach pisaliśmy w zeszłym tygodniu na portalu tvn24.pl.
Prokuratura odsyła do oświadczenia
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Łukasz Łapczyński, którego poprosiliśmy o odniesienie się do krytycznych wobec prokuratury opinii posła Tomczyka i mecenasa Jacka Dubois, odsyła nas do wydanego wcześniej oświadczenia.
Prokuratura podkreśliła w nim m.in., że "zgromadzony i skrupulatnie przeanalizowany w toku czynności sprawdzających materiał dowodowy jednoznacznie wykazał, że nie zaszły jakiekolwiek okoliczności wskazujące na uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa oszustwa na szkodę austriackiego biznesmena".
"Ustalono, że Gerald Birgfellner nie przedstawił żadnych dokumentów potwierdzających poniesione przez niego koszty. Nigdy nie konsultował planowanych wydatków i nigdy wcześniej nie zwrócił się do spółki Srebrna o zwrot poniesionych przez siebie kosztów własnych. Nie przedstawił żadnego rozliczenia i dowodów potwierdzających faktycznie poniesienie takich kosztów. (...) Powstały spór między stronami jest sporem o charakterze wyłącznie cywilnoprawnym i może być tylko rozstrzygany na drodze postępowania cywilnego. Ustalenia te obligowały prokuratora do wydania decyzji o odmowie wszczęcia śledztwa w przedmiotowej sprawie" - zaznaczyła.