logotyp tvn24

Magazyn TVN24

Lista tematów

  • 1
    Zbigniew Nosowski Oskarżyli wszystkich, tylko nie Kościół. Wstyd było słuchać
  • 2
    Justyna Kobus "Gdy miałem 10 lat, wzięliśmy z Michaelem ślub w jego sypialni"
  • 3
    Katarzyna Kaczorowska Bolą głowa, plecy, stawy, nogi, ręce. Ból nas zabija
  • 4
    Katarzyna Kaczorowska "Papież Franciszek nad nami zapłakał. Polscy biskupi nie mieli dla nas łez"
  • 5
    Szymon Jadczak "Porywacza trzeba zaszczuć". Kulisy poszukiwania Amelki
  • 6
    Jakub Majmurek Czy PiS może stracić władzę? Otworzyły się drzwi
  • 7
    Monika Winiarska Niewolnica pana życia i śmierci. Jej horror trwał 88 dni
  • 8
    Maciej Michałek Owiany legendą, niebotycznie drogi. Tak się łowi "szalony miód"
logotyp tvn24

Magazyn TVN24

Zbigniew Nosowski

Oskarżyli wszystkich, tylko nie Kościół. Wstyd było słuchać

Zobacz

Justyna Kobus

Zobacz"Gdy miałem 10 lat, wzięliśmy z Michaelem ślub w jego sypialni"

Czytaj artykuł

Tytuł: Kadr z filmu "Leaving Neverland", będącego oskarżeniem artysty o seksualne wykorzystywanie dzieci Źródło: Dave Hogan/Getty Images

Katarzyna Kaczorowska

ZobaczBolą głowa, plecy, stawy, nogi, ręce. Ból nas zabija

Czytaj artykuł

Tytuł: "Ból jest rwący, pulsujący, palący, rozrywający" Źródło: Shutterstock

Podziel się

Czasem budzi go w nocy. Wtedy budzi też jego mamę, która przychodzi do pokoju i zmienia pozycję, w której leży jej syn. On nie może obrócić się sam. Bartłomiej Skrzyński choruje na zanik mięśni. Rzecznik prezydenta Wrocławia ds. osób niepełnosprawnych jest jednym z 7 milionów Polaków, który codziennie zmaga się z wielkim bólem. On nauczył się z nim żyć, ale inni niekoniecznie. I nie mogą liczyć na pomoc.

Najczęściej bolą głowa, plecy, stawy, nogi, ręce. Czasem boli jedna kończyna czy narząd, a czasem całe ciało. Nie pomaga zmiana pozycji, sen, kąpiel. Ból jest rwący, pulsujący, palący, rozrywający. Stopniowo przestają pomagać tabletki, bierzemy więc ich coraz więcej. Czasem przez głowę przemknie myśl: "a może to już lekomania", która szybko zniknie przy okienku w aptece. Według CBOS 68 procent Polaków przyznaje się do zażywania środków przeciwbólowych.

50 popularnych tabletek przeciwbólowych można kupić w promocji już za pięć złotych, ale nawet jeśli opakowanie kosztuje 15, to i tak jest to mniej niż jeden zabieg akupunktury. Że ból trzeba leczyć? Trzeba, tylko jak, jeśli w Polsce 7,5 miliona ludzi cierpiących na ból przewlekły może szukać pomocy w zaledwie 200 poradniach leczenia bólu z kontraktami Narodowego Funduszu Zdrowia.

Matematyka jest bezwzględna: na jedną taką poradnię przypada 35 tysięcy ludzi, z których większość nawet nie wie, że z bólem powinni walczyć fachowcy, a nie tabletki. Prawdziwą skalę braku dostępu do specjalistycznego leczenia pokazuje jednak to, że wśród tych 200 poradni z kontraktem NFZ tylko 27 ma certyfikat Polskiego Towarzystwa Badania Bólu. Certyfikat gwarantuje, że w takiej przychodni pacjent trafi pod opiekę lekarza, ale też fizjoterapeuty i psychologa, jeśli taka będzie potrzeba. Na jedną certyfikowaną poradnię przypada więc aż 270 tysięcy cierpiących Polaków. Tymczasem według raportu firmy Reckitt Benckiser tylko w 2011 roku w Polsce kupiono łącznie dwa miliardy pigułek (lub saszetek) zawierających leki przeciwbólowe, w tym 157 milionów na receptę, 1 miliard 437 milionów bez recepty i 475 milionów w formie leków na przeziębienie.

Kilka dni temu media obiegła informacja, że Ministerstwo Zdrowia rozważa wprowadzenie na receptę leków przeciwbólowych zawierających pseudoefedrynę. Interpelację w tej sprawie złożyła jedna z posłanek koalicji rządzącej, ale Magazyn TVN24 ustalił, że żaden z departamentów nie prowadzi w tej sprawie działań.

Bartłomiej "Skrzynia" Skrzyński: przyzwyczaiłem się do życia z bólem

"Skrzynia" bólu

Bartłomiej "Skrzynia" Skrzyński w lipcu skończy 40 lat i - jak mówi - od kilkunastu żyje na kredyt. Rzecznik prezydenta Wrocławia ds. osób niepełnosprawnych choruje na dystrofię mięśniową Douchenne'a, czyli postępujący zanik mięśni. Ból jest nieodłącznym towarzyszem jego intensywnego życia.

– Zanik mięśni powoduje, że tracę osłonę nerwów. Kiedy moja dłoń za długo leży na biurku, a coś w niej trzymam i przycisnę mocniej, to… Nie powiem, że boli, bo żeby powiedzieć, co czuję, musiałbym użyć słowa powszechnie uważanego za obraźliwe – przyznaje Skrzyński, który nie kryje, że nauczył się swojego bólu, umie go rozpoznawać, wie, że wyznacza on rytm jego doby. 
W nocy budzi go i wtedy mama przychodzi, by przewrócić syna na drugi bok. I tak co 40 minut, co godzinę. Do rana. W dzień ból pojawia się na przykład wtedy, kiedy zbyt długo siedzi na krześle, na którym nie ma specjalnej poduszki. Ciało wtedy drętwieje, a powrót do jako takiej normalności zajmuje znacznie więcej czasu niż zdrowemu człowiekowi. I to dlatego porusza się na wózku, który kosztował – bagatela – 30 tysięcy złotych. By mniej bolało, bo boleć i tak będzie.

– Można powiedzieć, że jestem przypadkiem ekstremalnym, bo chorych z takim rozpoznaniem jak moje i w moim wieku jest w Polsce może kilkunastu. Dlatego nie mam w sobie skromności, ale mam za to dużo pokory – mówi "Skrzynia", który nie bierze leków przeciwbólowych. Uważa, że to ślepa uliczka, bo na jej końcu są opioidy, czyli morfina, a on pracuje za dziesięciu i nie może sobie pozwolić na to, by leki wyznaczały jego aktywność.

Jego sposobem na ból jest więc fizjoterapia i wiedza o własnym organizmie, którego wciąż się uczy.

– Jakiś czas temu pojechałem do przychodni na badania. Pielęgniarka nie mogła się wkłuć pod łokciem, więc zaczęła szukać żyły najpierw w jednej dłoni, potem w drugiej. Po badaniu obie były sine, zdrętwiałe, a mój fizjoterapeuta zrobił mi awanturę. "Bartek, do takich badań jest stopa! Tylko stopa! Jak się coś stanie, to sam ci ją odrąbię i nie będzie problemu" – opowiada Skrzyński, przyznając, że nie tylko pielęgniarka w przychodni nie wiedziała, jak pobrać od niego krew, ale bywa, że nawet specjaliści nie wiedzą, jak postępować z człowiekiem, którego mięśnie zanikają, a ból jest jego codziennością.

Dlatego z wielkim uznaniem mówi o wrocławskiej poradni żywienia pozajelitowego, gdzie pielęgniarka nawet go nie poprosiła o rękę, po prostu zdjęła but i wkłuła się w stopę, kiedy konieczne były badania krwi.

Bartłomiej "Skrzynia" Skrzyński: to jest taki ból, którego nikomu nie życzę

Anna czekająca

Starsza od "Skrzyni" o 30 lat emerytowana laborantka, 72-letnia Anna Jurek, odlicza miesiące do operacji wymiany stawu biodrowego.

Właśnie złożyła kolejne podanie o przyspieszenie terminu. 
– Zaczęło się jakieś 10 lat temu. Najpierw bolały mnie kolana. Ortopeda w przychodni zalecił blokady. Pomogły, ale na jakiś czas. Potem do kolan dołączyły biodra. No to brałam leki przeciwbólowe i przed oczami miałam własną matkę, która w szufladzie w kuchni miała zawsze zapas tabletek z krzyżykiem na ból głowy. Żartowaliśmy, że mamy w domu lekomankę, ale dzisiaj sama mam podobny zapas – starsza pani przyznaje jednak, że do swojej szuflady stara się sięgać w ostateczności.

Choruje na nadciśnienie, cukrzycę i bardziej od bólu boi się powikłań. – Zwracałam uwagę na to, jak chodzę, jak siedzę, jak wstaję. Jeden zły ruch i ból rósł. Kiedy w końcu poszłam z płaczem do lekarza, to rozłożył ręce, dał skierowanie do ortopedy, a ten wypisał skierowanie do szpitala na operację wymiany stawu biodrowego. Termin z trzech lat skrócono mi po prośbie do roku. No to czekam i modlę się, żeby nie bolało.

Pytana, czy jakikolwiek lekarz skierował ją do poradni leczenia bólu, nie kryje zaskoczenia: – Prawdę mówiąc, nie pamiętam. Sama zresztą też nie pytałam, bo nawet nie wiedziałam, że jest takie miejsce – mówi starsza pani.

Wanda Skrzyńska: nikt nam w niczym nie pomagał

Ból, czyli choroba

Ból przewlekły trwa powyżej trzech miesięcy. Często jest następstwem choroby bądź urazu, z trwałymi skutkami oraz towarzyszącą depresją.

– Ból ostry jest objawem choroby. Mija, kiedy wracamy do zdrowia. W bólu przewlekłym nic nie mija, bywa, że jego przyczyna jest nieznana. Ten ból ma też różne natężenie u różnych pacjentów, ale jedno jest pewne – staje się towarzyszem człowieka – tłumaczy prof. Andrzej Kübler z Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, wieloletni konsultant krajowy ds. anestezjologii. I dodaje: – Lada moment wejdzie w życie najnowsza, opracowana przez Światową Organizację Zdrowia, Międzynarodowa Klasyfikacja Chorób i Procedur Medycznych. Znajdą się w niej nowe jednostki chorobowe – różne postacie bólu przewlekłego. Będą wymagały odrębnych procedur, wykwalifikowanych specjalistów, którzy będą wiedzieć, jak z taką chorobą postępować, a tymczasem ja mam dla studentów medycyny zaledwie jeden wykład o leczeniu bólu i jedno seminarium w trakcie zajęć z medycyny paliatywnej.

Jak należy leczyć ból przewlekły? Pacjent powinien mieć dostęp do lekarza wykształconego w kierunku leczenia bólu, fizjoterapeuty, pielęgniarki i... psychologa. Poradnia, w której na chorego czeka taki zespół, gwarantuje zintegrowane leczenie – najefektywniejsze.

Wanda Skrzyńska: byłam i jestem tak silna psychicznie, że nie szukam porad

Trwają prace nad koncepcją?

Polskie Towarzystwo Badania Bólu opracowało projekt systemowego leczenia bólu przewlekłego i złożyło go w Ministerstwie Zdrowia. Zainteresowany był nim minister Konstanty Radziwiłł, ale odszedł z rządu. Krzysztof Jakubiak, dyrektor Biura Prasy i Promocji Ministerstwa Zdrowia, pytany przez Magazyn TVN24 o los projektu, odpowiedział, że obecnie analizowane są uwagi do projektu. A to wymaga czasu.

Koncepcja opracowana przez specjalistów z Towarzystwa zakłada utworzenie 5-6 centrów leczenia bólu w akademickich ośrodkach klinicznych – z łóżkami szpitalnymi dla pacjentów wymagających hospitalizacji (obecnie "upycha się" ich na chirurgii lub internie). Centra te byłyby także ośrodkami szkoleniowymi. W tej chwili w Polsce jest tylko jedno takie miejsce – w Krakowie. Szkolenia i kursy prowadzi tam Towarzystwo, które opracowało również wytyczne, m.in. dla postępowania w bólu pooperacyjnym i nowotworowym.

Specjaliści leczenia bólu przewlekłego za wzór stawiają rozwiązania oparte na integracji interdyscyplinarnej leczenia i rehabilitacji chorych. W Wielkiej Brytanii stworzono Pain Management Program (PMP) – placówki, które mają za zadanie pomagać pacjentom, by ułożyli sobie w miarę normalne życie. W PMP są zatrudnieni specjaliści z zakresu medycyny pracy, pielęgniarki i fizjoterapeuci. Jeśli wymagana jest lekarska konsultacja, to pacjent ją otrzymuje, ale przede wszystkim w ośrodku dostaje wsparcie, które pozwala mu w miarę normalnie pracować, utrzymywać sprawność ruchową i równowagę psychiczną.

W Polsce jak na razie brytyjski standard jest niedościgłym wzorem.

Bartłomiej "Skrzynia" Skrzyński: ustawy nie mają nic wspólnego z realnością

Pionierzy nowego spojrzenia

Po raz pierwszy na świecie o leczeniu bólu przewlekłego zaczęto mówić dzięki Johnowi Bonice, lekarzowi, anestezjologowi i byłemu zawodowemu zapaśnikowi, pochodzącemu z Sycylii, który założył w Seattle w Stanach Zjednoczonych specjalistyczną klinikę leczenia bólu.

Bonica zbierał doświadczenie w czasie II wojny światowej w szpitalach polowych. Obserwacja pacjentów z ciężkimi urazami z pola walki, po amputacjach, ze stresem pourazowym spowodowała, że zaczął się bólowi przyglądać nie tylko uważniej, ale też systemowo. 
Kolejnym krokiem było utworzenie przez Bonicę kliniki, w której zajęto się terapią pacjentów cierpiących na ból przewlekły, oraz napisanie pierwszego podręcznika z zakresu kontroli bólu wydanego w 1953 roku. W 1977 roku Bonica przeszedł na emeryturę, a w 1994 zmarł. Polskę odwiedzał kilka razy. Jego uczeń John Loeser, który przez kilka lat był przewodniczącym Międzynarodowego Stowarzyszenia Badań nad Bólem, miał jasne przesłanie: "Ból jest sednem naszej pracy jako lekarzy, a uśmierzanie bólu jest podstawową formą leczenia".

Bonica i Loeser nie wygrali z bólem. Dlaczego? Pisze o tym Sam Quinones w wydanej niedawno przez Wydawnictwo Czarne książce "Dreamland. Opiatowa epidemia w USA": "(…) Doktor John Loeser rozbudował klinikę, zaś w całym kraju powstały setki innych wzorowanych na niej placówek. Jednak firmy ubezpieczeniowe stopniowo wycofywały się z refundowania usług, które nadawały tym ośrodkom charakter interdyscyplinarny. Pigułki przeciwbólowe na receptę były łatwiejsze w stosowaniu i przede wszystkim tańsze, i przynajmniej przez jakiś czas rzeczywiście się sprawdzały. Ponieważ macierzysta uczelnia coraz bardziej marginalizowała rolę kliniki, w 1998 roku Loeser ustąpił ze stanowiska".

W Polsce z problemem leczenia bólu zaczęto się mierzyć w latach 60. XX wieku. Po raz pierwszy efekty leczenia bólu nowotworowego w 1972 roku przedstawił publicznie w Poznaniu dr Bolesław Rutkowski, anestezjolog. Rok później w Gliwicach przy Instytucie Onkologii powstała pierwsza poradnia leczenia bólu. Rutkowski był wielkim orędownikiem wykorzystania akupunktury w terapii u pacjentów z bólem przewlekłym. Akupunktury w Chinach uczył się również prof. Kübler, który wyjechał na specjalistyczne szkolenie w 1977 roku.

Od powstania pierwszej poradni w Gliwicach minęło 46 lat. Do tej pory jednak w Polsce nie stworzono żadnej regulacji prawnej dotyczącej organizacji leczenia bólu, choć w maju 2017 roku weszła w życie ustawa dająca każdemu pacjentowi prawo do takiego leczenia niezależnie od wieku, źródła bólu i miejsca pobytu chorego. Przed jej przyjęciem prawnie zagwarantowane było tylko łagodzenie bólu u pacjentów w stanie terminalnym.

Wanda Skrzyńska: nie miałam w głowie tego, że nie urodzi się zdrowy

Sól fizjologiczna zamiast morfiny?

– Zawsze będę pamiętać tę sytuację z praktyk z liceum pielęgniarskiego. Druga połowa lat 80., oddział chirurgii w nieistniejącym już szpitalu im. Rydygiera we Wrocławiu. Jeden z pacjentów z rozpoznaną chorobą Bürgera, czekający na wyłuskanie kikutów nóg ze stawów biodrowych, dosłownie wył z bólu. Młody mężczyzna, niewiele ponad trzydziestkę, do czasu choroby, jak się potem dowiedziałyśmy, był ratownikiem wodnym, wysportowanym, aktywnym. Dzwonki z jego sali się urywały, więc w końcu przyszła pielęgniarka, żeby podać mu zastrzyk przeciwbólowy. Byłyśmy pewne, że podała mu morfinę, ale w dyżurce okazało się, że to była... sól fizjologiczna. To był dla nas szok, a pielęgniarka tłumaczyła nam, że lekarz zabronił podawania temu pacjentowi morfiny częściej niż raz dziennie, bo się uzależni. Przecież on umierał, na nieuleczalną chorobę! Po co mu było to dodatkowe cierpienie? – opowiada Sylwia Niewiadomska, która po kilku latach pracy w zawodzie zrezygnowała z pielęgniarstwa i otworzyła sklep.

Prof. Andrzej Kübler przyznaje, że takie historie jeszcze w latach 90. nie były rzadkością. Dominowało przekonanie, że ból jest integralną częścią choroby i jeśli boli, to boleć ma.

– Dzisiaj świadomość jest inna. Również w ocenie stosowania opioidów, co niewątpliwie wynika z rozwoju medycyny paliatywnej, która bardzo zmieniła podejście do bólu przede wszystkim u lekarzy. Ale powtórzę, brak rozwiązań systemowych, brak dostępu do profesjonalnego leczenia, a więc o podejściu zintegrowanym, dającym gwarancję interdyscyplinarności, powoduje, że pacjenci "leczą się" na własną rękę. Sami. I sytuacja robi się naprawdę dramatyczna, bo w chwili obecnej w Polsce powikłania po niesterydowych lekach przeciwzapalnych są groźniejsze i częstsze niż po opioidowych, a więc tych, które odpowiadają za epidemię uzależnień w Stanach Zjednoczonych – mówi prof. Kübler.

Wieloletni konsultant krajowy z anestezjologii przyznaje, że pacjenci w Polsce łykają dziennie po kilka czy nawet kilkanaście tabletek leków, które mają różne nazwy, ale tę samą substancję aktywną. Oglądają seriale, które w przerwach mamią ich nieprawdziwym działaniem cudownych specyfików, po których ból mija jak ręką odjął.

– Więc zażywają te specyfiki, jeden po drugim, bo ból nie mija. I trafiają do szpitala z niewydolnością nerek, krwawieniami, nierzadko w ciężkim stanie. Tak wygląda leczenie bólu w Polsce – mówi z goryczą anestezjolog.

Wanda Skrzyńska: wydaje mi się, że przez chorobę Bartka jesteśmy fajną rodziną

Można było inaczej?

W latach 90. we Wrocławiu przy Klinice Anestezjologii i Intensywnej Terapii utworzono zespół lekarzy, który zajął się pacjentami po operacjach. Jeden z członków Postoperative Pain Service – jak nazwano zespół – co kilka godzin szedł na oddział chirurgiczny i monitorował stan chorych, szczególnie dużo uwagi poświęcając dolegliwościom bólowym. Prof. Andrzej Kübler przyznaje, że powstało dzięki temu kilka doktoratów, ale program poległ w zderzeniu z realiami, kiedy wrocławskie kliniki przeniosły się do nowego szpitala, dysponującego ponad tysiącem łóżek.

– Okazało się, że anestezjologów jest za mało i fizycznie nie są w stanie regularnie odwiedzać wszystkich pacjentów po zabiegach operacyjnych – mówi prof. Kübler.

Rozwiązanie tego problemu znalazł kilkanaście lat temu dr Józef Bojko, wojewódzki konsultant ds. anestezjologii w województwie opolskim i przez jakiś czas dyrektor tamtejszego szpitala wojewódzkiego. Przekonał ówczesnego szefa Narodowego Funduszu Zdrowia w Opolu do sfinansowania programu uśmierzania bólu pooperacyjnego, identycznego jak ten wrocławski. Wygospodarowano pieniądze – niewielkie – na działania, które zlecono pielęgniarkom, mającym najczęstszy kontakt z pacjentami. Program wprowadzono we wszystkich szpitalach na Opolszczyźnie. Nikt nie miał wątpliwości, że wpływa korzystnie na jakość leczenia. Ale po roku uznano, że nie ma sensu płacić dodatkowo pielęgniarkom, a ból jest normalnym objawem pooperacyjnym i minie sam.

W 2017 roku, po wejściu w życie rozporządzenia dającego pacjentom prawo do leczenia bólu, Najwyższa Izba Kontroli opublikowała raport o tym, jak to leczenie wygląda w polskich szpitalach:  "(…) Procedury leczenia bólu i oceny skuteczności tego leczenia u wszystkich pacjentów (operowanych i nieoperowanych) odczuwających ból opracowano i wdrożono tylko w 1/3 skontrolowanych szpitali. W pozostałych placówkach, nawet jeśli procedury ustalono, nie zawsze były one stosowane. Tylko w dwóch szpitalach (spośród 32 skontrolowanych) ustalono i w pełni stosowano zasady ujęte w wewnętrznej procedurze leczenia i oceny skuteczności leczenia bólu. U pacjentów tych szpitali prowadzono systematyczne pomiary natężenia bólu oraz dokonywano regularnej oceny efektów wdrożonego leczenia przeciwbólowego, co rzetelnie odnotowywano w dokumentacji medycznej".

Kontrolerzy NIK ujawnili, że na terenie 70 proc. powiatów (266 z 380) nie było możliwości skorzystania z bezpłatnej wizyty u specjalisty w poradni leczenia bólu.

Podziel się
-
Zwiń

Katarzyna Kaczorowska

Zobacz"Papież Franciszek nad nami zapłakał. Polscy biskupi nie mieli dla nas łez"

Czytaj artykuł

Tytuł: Lisiński: nie wierzę w te liczby, dlatego powołamy Komisję Sprawiedliwości i Zadośćuczynienia

Szymon Jadczak

Zobacz"Porywacza trzeba zaszczuć". Kulisy poszukiwania Amelki

Czytaj artykuł

Jakub Majmurek

ZobaczCzy PiS może stracić władzę? Otworzyły się drzwi

Czytaj artykuł

Tytuł: "Wyłonienie się Wiosny, konsolidacja opozycji oraz seria wizerunkowych kłopotów PiS zmieniły polityczną dynamikę" Źródło: NurPhoto/Contributor/Getty Images

Monika Winiarska

ZobaczNiewolnica pana życia i śmierci. Jej horror trwał 88 dni

Czytaj artykuł

Tytuł: Jame Closs Źródło: Barron County Sheriff's Department, MEGA/East News

Maciej Michałek

ZobaczOwiany legendą, niebotycznie drogi. Tak się łowi "szalony miód"

Czytaj artykuł

Redaktor prowadząca

Aleksandra Majda

 

Autorzy

Katarzyna Kaczorowska, Maciej Michałek, Zbigniew Nosowski, Monika Winiarska, Jakub Majmurek, Justyna Kobus, Szymon Jadczak

 

Redakcja

Aleksandra Majda, Mateusz Sosnowski

 

Fotoedycja

Mateusz Gołąb, Karol Piątkowski, Daria Ołdak, Michał Sadowski, Jacek Barczyński, Krystiana Konieczna

Poprzedni weekend 09-10.03.2019
2 tygodnie temu 02-03.03.2019
3 tygodnie temu 23-24.02.2019
4 tygodnie temu 16-17.02.2019
5 tygodni temu 09-10.02.2019
Zobacz wszystkie