Syjoniści, polityczni bankruci, bananowa młodzież, dyktatura ciemniaków, komandosi - pojęcia, które stają się tym mniej zrozumiałe, im więcej czasu upływa od wydarzeń marcowych 1968 roku. Trudno zrozumieć Marzec bez zrozumienia, co znaczyły słowa używane wówczas w publicznym obiegu i kim byli aktorzy tego dramatu. W 50. rocznicę studenckiego buntu, protestu pisarzy i antysemickiej nagonki przypominamy alfabet tamtych dni.
Syjoniści, polityczni bankruci, bananowa młodzież, dyktatura ciemniaków, komandosi - pojęcia, które stają się tym mniej zrozumiałe, im więcej czasu upływa od wydarzeń marcowych 1968 roku. Trudno zrozumieć Marzec bez zrozumienia, co znaczyły słowa używane wówczas w publicznym obiegu i kim byli aktorzy tego dramatu. W 50. rocznicę studenckiego buntu, protestu pisarzy i antysemickiej nagonki przypominamy alfabet tamtych dni.
:: Antysemityzm
Antysemicka kampania propagandowa 1968 r. doprowadziła do wyjazdu z Polski około 15-20 tysięcy osób pochodzenia żydowskiego. Zamiast paszportów otrzymywali od władz "dokumenty podróży" tylko w jedną stronę. W dokumentach tych było napisane, że ich posiadacze nie są polskimi obywatelami [patrz: emigracja].
Część partyjnego aparatu PZPR zaczęła knuć przeciw Żydom długo przed 1968 rokiem. Były to jednak działania zakulisowe. Dopiero w 1968 roku wyszły na światło dzienne.
Już na początku lat 60. grupa skupiona wokół członka KC PZPR, ministra spraw wewnętrznych Mieczysława Moczara [patrz: moczarowcy], prowadziła antysemickie czystki w resortach siłowych.
Antysemicka kampania rozpętana w 1968 roku nie była jednak wyłącznie dziełem frakcji Moczara. Pierwszy sekretarz KC PZPR Władysław Gomułka wskutek prowokacji moczarowców dał się zaprząc do antysemickiego rydwanu. "Kolejne posunięcia władz szły po linii szowinistycznej i militarystycznej ideologii moczarowców" - twierdzi prof. Wojciech Roszkowski.
Łukasz Kamiński z Instytutu Pamięci Narodowej uważa, że ważnym elementem antysemickiej propagandy było oskarżanie Izraela o zawarcie przymierza z Niemiecką Republiką Federalną (NRF), co zdaniem propagandy miało "prowadzić do uznania Polaków winnymi zbrodni na Żydach w czasie II wojny światowej".
:: Bananowa młodzież
Propaganda marcowa głosiła, że studenckie protesty wywołały dzieci "bankrutów politycznych", czyli dygnitarzy z okresu stalinowskiego. "Często pojawiała się przy tym informacja o uprzywilejowanej sytuacji materialnej wielu z nich" - przypomina Jerzy Eisler ("Polski rok 1968", IPN 2006). Banan - owoc egzotyczny - był wówczas symbolem luksusu; dobrem niedostępnym dla mas pracujących, bo Gomułka dążył do samowystarczalności żywieniowej kraju. Pojęcie "bananowa młodzież" miało więc ukazywać liderów studenckiego buntu jako opływających w rzadkie dobra, oderwanych od rzeczywistości i żerujących na bezkrytycznym poparciu otumanionych studenckich mas.
Ciekawe jest, że pojęcie to przetrwało tamte nieciekawe czasy i pięć następnych dekad. Funkcjonuje do dziś. "Bananowa młodzież" występuje w internetowym "Słowniku slangu i mowy potocznej" i oznacza młodych ludzi, których "ubierają się ostentacyjnie w markowe ciuchy, koszule Lacoste itp.". "Banan" to zaś, według tegoż słownika, "człowiek bogaty, a raczej mający bardzo bogatych rodziców".
:: Dyktatura ciemniaków
Słowa wypowiedziane przez Stefana Kisielewskiego w czasie zebrania warszawskiego oddziału Związku Literatów Polskich 29 lutego 1968 roku - miesiąc po ostatnim przedstawieniu "Dziadów" w reżyserii Kazimierza Dejmka [patrz: "Dziady"], a tydzień przed pierwszymi wystąpieniami studentów [patrz: studenci]. Oceniając obskurancką i represyjną politykę kulturalną państwa, Kisielewski mówił: "Sprawa dostała się w ręce ciemniaków, wyposażonych w absolutną, monopolistyczną władzę". Pod koniec przemówienia powtórzył słowa o "skandalicznej dyktaturze ciemniaków w polskim życiu kulturalnym".
Gomułka dał Kisielewskiemu odpór w przemówieniu wygłoszonym w Sali Kongresowej PKiN 19 marca [patrz: Gomułka]. Wypominał literatom, że są dotowani z państwowych pieniędzy i odbierał im prawo do krytykowania władz. "Te dotacje i subwencje powstają z pracy narodu, z pracy tych, których jaśnie oświecony wróg Polski Ludowej Kisielewski — określił pogardliwie mianem ciemniaków!" - grzmiał Gomułka, a jego słowa dzięki transmisji słyszała cała Polska.
Urażona epitetem ciemniaków władza wzięła propagandowy odwet na intelektualistach nie tylko w przemówieniu Gomułki. "Dla ludzi kultury, nauki i sztuki nawet po wielu latach Marzec nadal jawi się głównie jako pogrom antyinteligencki. To wtedy w środkach masowego przekazu z niezwykłą brutalnością atakowano z nazwiska pisarzy i naukowców" (Eisler, 2006).
:: "Dziady"
Spektakl według dramatu Adama Mickiewicza w reżyserii Kazimierza Dejmka. Wystawiony jedenaście razy między 25 listopada 1967 roku a 30 stycznia 1968 w Teatrze Narodowym w Warszawie. Krytykowany przez Komitet Centralny PZPR za "antyradziecki wydźwięk" i "religianctwo".
Kłopotem dla władzy była jednak nie treść Mickiewiczowskiego dramatu, a reakcje publiczności na widowni, która burzliwymi oklaskami nagradzała antyrosyjskie fragmenty. Gomułce usłużnie doniesiono o tym, bo on sam nie lubił teatru i nie chodził na spektakle.
"Dziady" Dejmka w swoim czasie obrosły miejską legendą. Po Warszawie rozeszła się pogłoska, że przedstawienie zostało zdjęte z afisza na skutek interwencji ambasady ZSRR. Opowiadano, jak rzekomo Gustaw Holoubek wygłaszając Wielką Improwizację miał zejść ze sceny i potrząsać kajdanami przed siedzącym w pierwszym rzędzie ambasadorem ZSRR Awierkijem Aristowem. W rzeczywistości ambasada zachowała się wobec "Dziadów" Dejmka powściągliwie. Według relacji Gustawa Herlinga-Grudzińskiego ("Kultura" /Paryż/, 1968, nr 4) towarzysze radzieccy nie chcieli, aby polskie władze zdejmowały spektakl z afisza. "Odradzali Gomułce ten ryzykowny i głupi krok. Ale tu właśnie Gomułka postanowił zabłysnąć swoją rzadko kiedy indziej przejawianą 'suwerennością'".
Zakazanie dalszego wystawiania "Dziadów" było bezpośrednim impulsem, który spowodował protesty studenckie. Pierwszy wiec protestacyjny odbył się pod pomnikiem Mickiewicza, bezpośrednio po ostatnim spektaklu 30 stycznia 1968 r. Milicja rozpędziła demonstrantów pałkami. Dziewięć osób stanęło przed kolegiami karno-administracyjnymi (odpowiednik dzisiejszych sądów ds. wykroczeń). Każdemu z obwinionych przedstawiono ten sam zarzut: "zakłócenie spokoju publicznego przez wznoszenie okrzyków i hałasowanie". Zapłacili grzywny.
Znacznie większe protesty, w których domagano się między innymi przywrócenia "Dziadów" na afisz, miały jednak dopiero nastąpić. [patrz: studenci].
:: Emigracja
Zmuszając po Marcu 1968 roku do wyjazdu część swoich obywateli, Polska Rzeczpospolita Ludowa pozbyła się części inteligencji. Z danych MSW wynika, że raz na zawsze kraj opuściło prawie pięciuset pracowników wyższych uczelni i instytutów naukowych. Wolny świat przyjął ich z otwartymi rękami i z wdzięcznością.
Karol Modzelewski (PAP, 30.01.2018) podaje przykłady trzech profesorów, którzy zostali wyrzuceni z Uniwersytetu Warszawskiego i natychmiast znaleźli pracę na zachodnich uczelniach.
"Leszek Kołakowski np. wyjechał z Polski nie na emigrację, tylko po prostu na wykłady. Najpierw do Kanady na Uniwersytet McGill, potem do Stanów Zjednoczonych, do Berkeley, a w końcu do Oksfordu.
Zygmunt Bauman otrzymał Katedrę Socjologii w Leeds. Również Krzysztof Pomian wyjechał nie na emigrację, tylko do pracy, do École des hautes études en sciences sociales w Paryżu".
Wśród emigrantów 1968 roku znajdowali się nie tylko znamienici profesorowie. Byli też urzędnicy stalinowskiego aparatu represji, a wyjazd za granicę pozwolił im do końca życia uniknąć odpowiedzialności za popełnione czyny. Symbolicznym tego przykładem jest Helena Wolińska, stalinowska prokurator wojskowa, która tuż po wojnie aresztowała generała AK Augusta Emila Fieldorfa "Nila". Po 1990 roku władze wolnej Polski próbowały pociągnąć Wolińską do odpowiedzialności, ale Wielka Brytania odmówiła ekstradycji swojej obywatelki.
:: Encyklopedia
W roku 1968 do subskrybentów Wielkiej Encyklopedii Powszechnej PWN wydawnictwo rozesłało erratę. Dotyczyła ona hasła "obozy koncentracyjne hitlerowskie". Twierdzono w niej, że w haśle "obozy koncentracyjne hitlerowskie" "znalazły się poważne błędy", a zwłaszcza "brak [było] informacji o męczeństwie i stratach narodu polskiego".
Dyrektorem wydającego kolejne tomy encyklopedii Państwowego Wydawnictwa Naukowego był wówczas Adam Bromberg, syn żydowskiego przedwojennego przedsiębiorcy z Lublina. Zapłacił on stanowiskiem, a 39 innych członków redakcji (w tym przewodniczący podstawowej organizacji partyjnej w PWN Jerzy Baumritter) utratą pracy za nieprawomyślny opis "obozów koncentracyjnych hitlerowskich", pomniejszający martyrologię narodu polskiego i zaliczający do ofiar wśród Żydów "Polaków żydowskiego pochodzenia" - jak określał tę grupę Kazimierz Rusinek, publicysta krytykujący encyklopedię.
W reakcji na encyklopedię w "Trybunie Ludu" ukazał się cykl publikacji o tym, że Polacy masowo chronili Żydów przed Niemcami. Ich autor Czesław Pilichowski "gloryfikując polską pomoc dla Żydów, wyciągał przykłady postaw kolaboranckich wśród ludności żydowskiej" - pisze Jerzy Eisler (2006).
:: Gomułka
Władysław Gomułka - "Wiesław". Pierwszy sekretarz KC PZPR, sprawujący władzę w państwie w latach 1956-1970. Choć był człowiekiem numer jeden w państwie, formalnie - poza przywództwem partii - nie pełnił żadnej funkcji. W 1956 roku odmówił objęcia teki premiera. W roku 1968 był szeregowym posłem PZPR. Szefem klubu poselskiego PZPR był wtedy partyjny podwładny Gomułki - Zenon Kliszko.
"Wiesław" – gdy w 1956 roku stanął na czele partii, początkowo wydawał się Polakom mężem opatrznościowym. Wszak przekonał towarzyszy radzieckich, by powstrzymali się od zbrojnej interwencji w zbuntowanej w 1956 roku Polsce i uzyskał akceptację Moskwy dla umiarkowanych reform.
Gomułka początkowo dopuszczał względną swobodę w działalności artystycznej, publicystycznej i naukowej. Stopniowo jednak ograniczał ją poprzez cenzurę, partyjną kontrolę nad różnymi ośrodkami myśli, ograniczanie autonomii uczelni.
Był wyznawcą surowego i skromnego stylu życia, bez rozpasania - zarówno bytowego, jak i intelektualnego. Dążył do samowystarczalności żywieniowej Polski. Uważał, że Polakom powinny wystarczyć: ziemniaki, cebula, jabłka i olej z rzepaku ozimego uprawianego na polskiej ziemi. Cytrusy uznawał za zbędny luksus, a rytuału picia kawy nie cierpiał. Z rezerwą podchodził do postępu cywilizacyjnego - nie lubił samochodów, a przed telewizją nie widział żadnej przyszłości. Nienawidził: hipisów, filmów Polańskiego, satyry Szpotańskiego, twórczości Hłaski, Kabaretu Starszych Panów, rock and rolla, Kaliny Jędrusik i intelektualistów.
Do historii przeszło transmitowane przez radio i telewizję przemówienie "Wiesława" w Sali Kongresowej PKiN z 19 marca 1968 roku, w którym - zapewne dla przejęcia sympatii delegatów popierających Moczara - bez trudu wszedł w antysemicką retorykę. Wytykał żydowskie pochodzenie inspiratorom zajść na Uniwersytecie Warszawskim. Powiedział, że część obywateli polskich pochodzenia żydowskiego "uczuciowo i rozumowo nie jest związana z Polską, lecz z państwem Izrael (...). Przypuszczam, że ta kategoria Żydów wcześniej lub później opuści nasz kraj" - zapowiadał Gomułka. W dalszej części przemówienia deklarował zaś: "dziś tym, którzy uważają Izrael za swoją ojczyznę, gotowi jesteśmy wydać emigracyjne paszporty".
Gomułka zachowawczo zapewniał, że walka z syjonizmem (nacjonalizmem żydowskim) nie ma nic wspólnego z antysemityzmem, ale aktyw warszawski PZPR namawiał go skandowaniem, aby przemawiał "śmielej". "Gomułka obronił swoją pozycję, ale za cenę akceptacji nagonki antysemickiej" - konstatuje Wojciech Roszkowski (1992).
:: Komandosi
"Niepokorna, nastawiona opozycyjnie grupa młodzieży, działająca od połowy lat sześćdziesiątych na terenie Uniwersytetu Warszawskiego". "Nazwa wzięła się stąd, że inteligentni i oczytani młodzi ludzie pojawiali się regularnie na zebraniach partyjnych i zetemesowskich i jak prawdziwi komandosi działający na zapleczu nieprzyjaciela, dezorganizując jego szyki swoimi kontrowersyjnymi i nonkonformistycznymi wystąpieniami, zakłócali oni z góry ustalony porządek obrad" (Eisler, 2006).
Działali, jak prawdziwi komandosi, brawurowo i desperacko, bo za zakłócanie spotkań firmowanych przez władzę groziły wtedy surowe kary. "Jeżeli w latach sześćdziesiątych ktokolwiek w Polsce publicznie otwarcie występował przeciwko istniejącej rzeczywistości, musiał być zdecydowany, jeśli nie na wszystko, to przynajmniej na wiele – jak komandosi" - konstatuje Eisler.
Do grupy komandosów, wprowadzających nieprawomyślny ferment na oficjalnych spotkaniach wyreżyserowanych przez partię, należeli m.in.: Seweryn Blumsztajn, Teresa Bogucka, Józef Dajczgewand, Jan Gross, Wiktor Holsztyński, Jakub Karpiński, Jan Kofman, Marcin Król, Irena Lasota, Jan Lityński, Adam Michnik, Aleksander Perski, Nina Smolar, Henryk Szlajfer, Barbara Toruńczyk, Antoni Zambrowski.
Patronami środowiska komandosów byli więźniowie polityczni: Jacek Kuroń i Karol Modzelewski.
W procesach politycznych po wydarzeniach marca trzynaścioro komandosów usłyszało wyroki skazujące.
:: Moczarowcy
Frakcja w PZPR skupiona wokół Mieczysława Moczara, ministra spraw wewnętrznych, posła na Sejm i członka Komitetu Centralnego PZPR. Towarzysz "Mietek" dążył do tego, aby zająć miejsce towarzysza "Wiesława" na czele PZPR. Moczarowcy, którzy formowali się praktycznie od początku lat 60., mieli za sobą zaplecze oparte na strukturach MSW, Związku Bojowników o Wolność i Demokrację, Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich oraz Stowarzyszenia Pax.
Moczarowcy głosili swoiście rozumiany patriotyzm. W początkach lat sześćdziesiątych wspólnie z Grzegorzem Korczyńskim [patrz: partyzanci] zaczęli skupiać wokół siebie młodych działaczy partyjnych, zwłaszcza o nacjonalistycznej orientacji. Ludzie ci, zbyt młodzi, żeby uczestniczyć w czasie wojny w walce, nazywani byli niekiedy 'patriotami'" (Eisler, 2006). "Partyzanci generała Moczara (...) prowadzili wichrzycielskie intrygi" - podsumowuje działania frakcji Norman Davies ("Boże igrzysko", 1992).
Moczarowcy dążyli do przejęcia władzy w PZPR. Chcieli odsunąć od stanowisk aparat tkwiący korzeniami jeszcze w latach stalinowskich, zwłaszcza tych o żydowskich korzeniach. "W Biurze Politycznym, Komitecie Centralnym kluczowe pozycje zajmowali towarzysze pochodzenia żydowskiego (...). Ważne to jest (...) dla zrozumienia ujawnionych wówczas antysemickich skłonności naszego aparatu" - wspominał Edward Gierek, pierwszy sekretarz PZPR w latach 1970-1980. "Moczarowska argumentacja o odpowiedzialności Żydów za nadużycia w UB stanowiła czystą demagogię; dawni 'bezpieczniacy' pochodzenia żydowskiego byli już odsunięci, natomiast znów szli w górę ich 'czyści rasowo' współpracownicy" - twierdzi Wojciech Roszkowski ("Historia Polski, 1914-1991, PWN 1992).
Moczarowcom przypisuje się umiejętne podsycanie nastrojów antysemickich w PZPR w związku z protestami studenckimi w marcu 1968 roku i protestami intelektualistów oraz artystów po zakazaniu wystawiania "Dziadów" Dejmka.
:: Niepodległość bez cenzury
Myśl ukuta przez Karola Modzelewskiego. Stała się jednym z głównych haseł buntu 1968 roku. "Byłem na ostatnim przedstawieniu 'Dziadów' i brałem udział w demonstracji na widowni. Zacząłem wtedy to hasło skandować. Tego hasła nie dało się pominąć w oficjalnej propagandzie. Władzy trudno było twierdzić, że jesteśmy nihilistami narodowymi. Bo hasło 'niepodległość bez cenzury' naprawdę oznaczało żądanie nieokrojonej niepodległości, było wymierzone w gruncie rzeczy w doktrynę Breżniewa" - mówił Modzelewski w wywiadzie dla PAP (2018).
:: Partyzanci
Mit stworzony przez Mieczysława Moczara dla uwiarygodnienia swojej frakcji w oczach mas partyjnych [patrz: moczarowcy] i zyskania dla niej poparcia.
W czasie II wojny światowej Moczar był dowódcą partyzanckich oddziałów Gwardii Ludowej i Armii Ludowej w Łódzkiem i Lubelskiem. W latach 60. Moczar stworzył legendę partyzantki komunistycznej zasłużonej dla wyzwolenia Polski od niemieckiej okupacji (pomniejszając rolę AK i NSZ). Zbudowaniu mitu najpierw posłużyła książka (1962), która stała się bestsellerem. "Barwy walki", podpisane nazwiskiem Moczara, rozeszły się w jedenastu wydaniach w prawie milionowym nakładzie. Autorstwo tej książki jest jednak kwestionowane. Jan Nowak Jeziorański zauważał, że poziom intelektualny Moczara był zbyt niski na napisanie prostego pisma, a co dopiero książki. Tak czy inaczej Moczara stać było, żeby wydać "swoją" książkę. "Miał w swych rękach potężny resort spraw wewnętrznych, a co za tym idzie i pieniądze, zaczął dosyć cynicznie tworzyć swoją legendę" (Gierek, 1990). A ponieważ pięćdziesiąt lat temu kino było najważniejszą ze sztuk, według "Barw walki" został nakręcony film (1964) Jerzego Passendorfera pod tym samym tytułem, wyświetlany potem w kinach przy pełnych salach.
Zastanawiając się nad popularnością książkowych i filmowych "Barw walki", biograf Moczara Krzysztof Lesiakowski twierdzi (1999), że Polacy uwierzyli w tę prostą, wartką opowieść, bo chcieli wierzyć, że wolność od okupacji niemieckiej nie została przyniesiona tylko na sowieckich bagnetach, ale również przez "naszych" "chłopców z lasu".
"W odróżnieniu od staroświeckiego Gomułki, Moczar rozumiał rolę radia i telewizji; dbał więc, aby wprowadzać tam swoich ludzi (...). Stale dążył też do poszerzania swoich wpływów na prasę" - pisze Jerzy Eisler w książce "Marzec 1968. Geneza, przebieg, konsekwencje" (1991). "Pod hasłami narodowymi udało mu się skupić wokół siebie wielu kombatantów nie tylko z AL, lecz także z AK. Zaczęto organizować wspólne AL-owsko-AK-owskie biwaki i ogniska. Były partyzanckie śpiewy, wspomnienia, była wódka, bigos, kiełbaski na patyku".
Wszystko to działo się ledwie dwadzieścia lat po wojnie, na której każdy kogoś stracił. Docenianie przez szefa MSW weteranów wojennych było przychylnie przyjmowane przez ludzi. Miarą popularności Moczara były wybory do Komitetu Centralnego na IV Zjeździe PZPR (1964). Otrzymał wówczas poparcie rzędu 97 procent.
Partyzanci Mieczysława Moczara tworzyli silną nieformalną grupę w PZPR. Poza liderem należeli do niej m.in. generałowie: Grzegorz Korczyński, Jan Czapla, Teodor Kufel, Tadeusz Pietrzak, Franciszek Szlachcic, Mieczysław Róg-Świostek.
:: Pisarze do pióra
Jedno z haseł obnoszonych i skandowanych na wiecach poparcia dla PZPR i Władysława Gomułki, organizowanych przez terenowe struktury partii w zakładach pracy. Na wiecach tych wysyłano również "studentów do nauki", "syjonistów do Syjonu", (lub błędnie: "do Syjamu") i "syjonistów do Dajana" (Mosze Dajan - w 1968 roku izraelski minister obrony, który wydał rozkaz rozpoczęcia wojny sześciodniowej).
Hasło "pisarze do pióra", względnie: "literaci do pióra", nawiązywało do ostrej krytyki władzy, wyrażonej na zebraniu warszawskiego oddziału Związku Literatów Polskich w związku ze zdjęciem z afisza "Dziadów" Kazimierza Dejmka (patrz: "Dziady"). Rezolucja ZLP doprowadziła Gomułkę do furii, czemu dał wyraz w czasie pamiętnego przemówienia w Sali Kongresowej. Zaatakował Stefana Kisielewskiego (patrz: dyktatura ciemniaków), Andrzeja Kijowskiego, Pawła Jasienicę, Janusza Szpotańskiego, Adolfa Nowaczyńskiego.
Rzekomo spontaniczne, a w rzeczywistości starannie wyreżyserowane masówki robotnicze raziły sztucznością i tępotą, co sugestywnie ukazał Radosław Piwowarski w filmie "Marcowe migdały" (1989). Wieść gminna bezlitośnie zaś wykpiwała hasła konstruowane według tego samego schematu - "pisarze do pióra", "studenci do nauki", "syjoniści do Syjonu". Ludzie dopowiadali szeptem: "pasta do podłóg".
:: Pokolenie Marca 1968
"Wydarzenia marcowe przyczyniły się do uformowania czegoś, co umownie można nazwać pokoleniem 1968 r. Wielu jego przedstawicieli (...) w latach siedemdziesiątych działało w opozycji demokratycznej, a po Sierpniu 1980 r. znalazło się wśród działaczy i doradców NSZZ 'Solidarność'. Osoby te często uznają Marzec za własne najważniejsze doświadczenie życiowe, a prawdę – za najważniejszą w wyznawanym systemie wartości" - uważa Jerzy Eisler (2006).
Jerzy Holzer podkreśla zaś, że poczucie wspólnoty w pokoleniu Marca 68 ukształtowały wspólna niedola, jakiej doświadczyli jego przedstawiciele - przemoc milicji, kłamliwe piętnowanie w reżimowych mediach, relegowanie ze studiów, wyrzucanie z pracy, procesy karne.
:: Praska Wiosna
Proces odnowy demokratycznej w Czechosłowacji, zapoczątkowany po objęciu przywództwa w Komunistycznej Partii Czechosłowacji przez Aleksandra Dubczeka w styczniu 1968 roku. Zniesiono cenzurę, zrehabilitowano ofiary systemu, przystąpiono do reformowania milicji, reformowano gospodarkę. Czechosłowacja - jako pierwszy kraj bloku komunistycznego - wprowadziła swobodę wyjazdów zagranicznych.
Przemiany w Czechosłowacji były z sympatią obserwowane w Polsce. Z ust do ust przekazywano sobie rymowankę: "Cała Polska czeka na swojego Dubczeka". Dubczek proponował Gomułce, aby Polska wspólnie z Czechosłowacją i Węgrami budowała "socjalizm z ludzką twarzą", ale Gomułka odrzucił ten pomysł jako nierealny i awanturniczy. Uważa się jednak, że praska wiosna sprzyjała rodzeniu się marcowego buntu w Polsce.
Towarzysz "Wiesław" po tym, jak rozprawił się w Polsce z protestem marcowym, w sierpniu tego samego roku wysłał Ludowe Wojsko Polskie, aby wsparło Armię Czerwoną w zbrojnym stłumieniu praskiej wiosny.
:: Propaganda
Polska Zjednoczona Partia Robotnicza dbała o propagandę. W Komitecie Centralnym zajmował się nią specjalny wydział. Nad tekstem przemówienia wygłoszonego przez Gomułkę 19 marca w Sali Kongresowej pracował sztab specjalistów, m.in. Artur Starewicz, Ryszard Frelek, Andrzej Werblan, Walery Namiotkiewicz. Jednak antysemickie wtręty Gomułka miał już dopisywać osobiście.
W walkę o rząd dusz Polaków partyjna machina propagandowa zaangażowała państwowe media. Innych niż państwowe wówczas w Polsce nie było. Historycy wymieniają publicystów, którzy szczególnie zaangażowali się wtedy po stronie władzy: Ryszarda Gontarza, Klaudiusza Hrabyka, Kazimierza Kąkola i Tadeusza Kura.
Historyk IPN Franciszek Dąbrowski dowiódł, że w pomarcowej publicystyce Gontarza, jako tezy autora, znajdowały się fragmenty niemal żywcem przepisane z tajnych notatek wysokich oficerów MSW. Świadczy o tym nie tylko podobieństwo całych fraz, ale i te same błędy w nazwiskach opozycyjnych działaczy popełniane zarówno przez bezpieczniaków, jak i przez Gontarza, np. "Dojczegwand" zamiast Dajczgewand albo "Szlaifer" zamiast Szlajfer, czy "Weitraub" zamiast Wajntraub.
Gontarz był jawnym pracownikiem UB i SB. Klaudiusz Hrabyk, publicysta "Żołnierza Wolności", atakujący Pawła Jasienicę był - jak głoszą publikacje IPN - tajnym współpracownikiem Departamentu I MSW (wywiad). Poglądy moczarowców reprezentował w publicystyce Tadeusz Kur, którego natrętna propaganda drażniła innych dziennikarzy. Z jednym z jego artykułów chciał polemizować Dariusz Fikus, jednak cenzura nie dopuściła do druku jego polemiki zatytułowanej "Kur wie lepiej".
:: Robotnicy
Pierwszoplanową rolę w protestach marca 1968 roku odgrywali studenci i popierający ich intelektualiści. Robotnicy prezentowali wobec tych protestów trzy postawy.
Obojętną - którą symbolicznie pokazał w "Człowieku z żelaza" Andrzej Wajda, kiedy zaangażowany w studencką rewoltę Maciej Birkut namawia swojego ojca Mateusza, aby robotnicy przyłączyli się do studentów i wspólnie wystąpili przeciw władzy. Ojciec wtedy powiada, że jeszcze nie czas, że jak przyjdzie czas, to on sam to synowi powie. Syn wtedy wyrzeka się ojca i zrywa z nim kontakty.
Aktywną po stronie władzy - polegającą na udziale "aktywu robotniczego" w rozpędzaniu studenckich demonstracji przez milicję. 8 marca na dziedziniec Uniwersytetu Warszawskiego wjechało kilkanaście autobusów marki Jelcz z napisami "wycieczka" na szybach czołowych. Wysiedli z nichmężczyźni, uzbrojeni w pałki lub kawałki grubych kabli, i biciem rozpędzali studentów zgromadzonych na wiecu.
Aktywną po stronie studentów - polegającą na wspieraniu protestujących. Do masowych demonstracji, w których brali udział robotnicy, doszło między innymi w Legnicy [patrz: studenci]. Protesty studenckie wspierali robotnicy z Bydgoszczy, Radomia, Poznania, Katowic, Gdańska, Bielska-Białej.
:: Studenci
Grupa, która najaktywniej i masowo zaprotestowała w 1968 roku przeciwko polityce władzy. Instytut Pamięci Narodowej podaje dziś, że do protestów doszło w 28 miastach. W Polsce nie było wtedy aż tylu ośrodków akademickich. Udokumentowane są jednak protesty słuchaczy studiów nauczycielskich - pomaturalnych szkół przygotowujących do zawodu nauczyciela.
Protest z marca 1968 roku zaczął się jednak na wyższych uczelniach. Najbardziej masowy i gwałtowny przebieg miał on na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie przez cztery dni (8-11) marca odbywały się wiece i demonstracje, rozpędzane przez milicję i "aktyw robotniczy". Do protestów dołączyły inne warszawskie uczelnie. Tam również zajścia miały gwałtowny przebieg. Na politechnice studenci wydziału elektroniki za pomocą gaśnic i popielniczek na długich stalowych nogach odparli szturm ZOMO.
Akcje protestacyjne popierające studentów z Warszawy odbywały się na uczelniach w innych ośrodkach akademickich, m.in. w Krakowie, Wrocławiu, Poznaniu i Gdańsku.
Bezpośrednią przyczyną protestów studentów w Warszawie było zakazanie wystawiania "Dziadów" Dejmka w Teatrze Narodowym [patrz: Dziady] oraz relegowanie z uczelni Adama Michnika i Henryka Szlajfera za udzielenie wywiadu francuskim dziennikarzom. Protestujący studenci przypominali władzom treść artykułu 71 Konstytucji PRL, w którym była mowa o wolności słowa, druku oraz zgromadzeń.
Studencki protest roku 1968 miał typowo wolnościowy charakter. Nie zgłaszano w nim żądań bytowych (pieniądze, dobra materialne itp.). Chodziło o swobody obywatelskie, wolność artystyczną i prawo do wyrażania poglądów. Po drugiej stronie barykady była uzbrojona w pałki "ortodoksyjna komunistyczna ciasnota poglądów", by użyć określenia Normana Daviesa.
:: Syjoniści
Według Gomułki - nacjonaliści żydowscy. Według marcowej propagandy - mający żydowskie korzenie przeciwnicy władzy. W powszechnej opinii - po prostu Żydzi.
"Syjonizm zwalczamy jako program polityczny, jako nacjonalizm żydowski i to jest słuszne. Nie ma to nic wspólnego z antysemityzmem. Antysemityzm ma miejsce wówczas, jeśli ktoś występuje przeciwko Żydom dlatego, że są Żydami. Syjonizm i antysemityzm — to dwie strony tego samego nacjonalistycznego medalu" - tłumaczył Gomułka w czasie przemówienia z 19 marca. Wojciech Roszkowski (1992) ocenił te zapewnienia jednym słowem: "obłudne".
O tym, jaki był rzeczywisty cel wprowadzenia do propagandy słowa "syjonista" świadczy dowcip z tamtych czasów: "Tato, jak się pisze słowo 'syjonista'?", Teraz to nie wiem, ale za moich czasów pisało się przez 'ż'".
:: Ulica i zagranica
Hasło użyte przez przewodniczącego klubu poselskiego PZPR Zenona Kliszkę w debacie nad interpelacją koła poselskiego "Znak". Posłowie ci, reprezentujący ruch świeckich katolików, sprzeciwili się brutalności milicji rozpędzającej studenckie protesty.
Ten krok ostro skrytykował lider klubu poselskiego PZPR. "Do kogo posłowie 'Znaku' kierowali swą interpelację? Czy do rządu? Nie! Do ulicy i do zagranicy. Jej tekst natychmiast kolportowano po Warszawie. Przekazano go do Wolnej Europy, przez którą był wielokrotnie nadawany".
W związku z tym, że hasłem "ulica i zagranica" również dzisiejsza, obecna władza usiłuje dezawuować swych przeciwników, autora tego hasła przypomniał w ostatnich dniach grudnia ubiegłego roku Tomasz Fiałkowski, publicysta związany z "Tygodnikiem Powszechnym", a wcześniej ze "Znakiem".