P(l)an doskonały, byli policjanci i "trup". Superkradzież krok po kroku, dziś wyrok

[object Object]
Wyrok ma zapaść po półrocznym procesieTVN24 Łódź
wideo 2/8

Wyrok ma usłyszeć czterech, chociaż w spektakularnej kradzieży 8 milionów złotych brało udział pięciu mężczyzn. - Rok temu myśleliśmy, że ktoś nakręci o tym film. Ale teraz tę fabułę da się upchnąć tylko w serialu - mówią śledczy. Dziś ma zapaść wyrok za superskok.

Pierwsza rozprawa odbyła się 12 stycznia 2017 roku. W sumie było ich dziewięć. Przesłuchano 10 świadków (w całym śledztwie około 100), dwóch biegłych psychologów, którzy mieli stwierdzić, jaki wpływ na psychikę Krzysztofa W. miały specyfiki, które brał aby przybrać na wadze. Na dziś sąd zaplanował ogłoszenie wyroku.

- To było jedno z najtrudniejszych śledztw w mojej karierze. Przy wysyłaniu aktu oskarżenia żartowałem, że jest to gotowy materiał na film. Teraz jednak myślę, że tę historii w pełni udałoby się opowiedzieć tylko twórcom serialu - powiedział tvn24.pl prokurator Łukasz Biela, autor aktu oskarżenia.

Rabunek okrzyknięty "skokiem stulecia" w punktach.

Ukradli, ale jak?

* Fałszywy konwojent przyszedł na poranny dyżur.

* W szatni przebrał się, do plecaka spakował swoje rzeczy, wyczyścił swoją szafkę.

* Kolegom, z którymi miał tego dnia pracowaćpowiedział, że boli go noga. Ich bezpośredni przełożony zgodził się, żeby wyjątkowo dyżur przepracował jako kierowca bankowozu.

* W Swarzędzu pod Poznaniem konwojenci wyszli z pojazdu napełnić bankomat. Kiedy zniknęli w banku, bankowóz odjechał.

* Furgonetka zginęła z map, bo w aucie włączone było urządzenie do tłumienia sygnału GPS.

* Przestępcy (konwojent i Dariusz D.) przepakowali 8 milionów złotych do czekającego już w lesie samochodu. Odjechali w kierunku Łodzi. Zniknęli.

Krzysztof W. tuż po zatrzymaniu | Wielkopolska policja

Kto ukradł?

Aresztowany Krzysztof W.

Oskarżony o udział w zorganizowanej grupie przestępczej i przywłaszczenie 8 mln złotych.

Superprzestępca. Tak o nim mówi Łukasz Biela, poznański prokurator, który zajmował się sprawą. W. to były łódzki krawiec. Jego firma splajtowała. Wpadł w długi. Na "skok" zdecydował się, bo – jak zeznał - "nie mógł patrzeć, jak jego dzieci rosną w biedzie". W 2015 roku Krzysztof W. przytył, zgolił włosy i zapuścił brodę. Wcielił się w konwojenta. 10 lipca 2015 roku odjechał furgonetką wypchaną gotówką.

Krzysztofowi W. grozi 10 lat. Powinien, zdaniem prokuratora Łukasza Bieli, trafić do więzienia na 9 lat. Oprócz tego miałby solidarnie z innymi oskarżonymi solidarnie naprawić szkody i zapłacić 25 tys. złotych grzywny.

Odpowiadający z wolnej stopy Adam K.

Oskarżony o udział w zorganizowanej grupie przestępczej i przywłaszczenie 8 mln złotych.

Były policjant, jeden z pracowników firmy Servo. Obok fałszywego konwojenta kluczowa postać. Prokurator Łukasz Biela twierdzi, że należy mu się nadzwyczajne złagodzenie kary, bo zaczął zeznawać. Dzięki niemu wpaść mieli pozostali uczestnicy skoku.

Dla innych oskarżonych jest głównym winowajcą. To on miał wymyślić kradzież i od początku kierować całą akcją. Tę argumentację (prawdopodobnie) podzielił sąd, który w czasie procesu (17 marca 2017 roku) uprzedził strony, że K. może odpowiadać za kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą.

Adamowi K. grozi do 10 lat więzienia. Prokuratura chce, by w więzieniu spędził rok. Oprócz tego miałby pokryć koszty postępowania sądowego.

Aresztowany Marek K.

Oskarżony o udział w zorganizowanej grupie przestępczej i przywłaszczenie 8 mln złotych.

Kolega Adama K. Zwerbował do zadania Krzysztofa W., czyli późniejszego fałszywego konwojenta. Panowie znali się z polowań. K. twierdzi, że w czasie przygotowań wystraszył się "wtopy" i razem z Grzegorzem Łuczakiem chciał wycofać się z kradzieży. Przeciwny temu miał być Adam K. Marek K. przed akcją stwierdził, że jednak nie da rady pomóc fałszywemu konwojentowi w przerzucaniu pieniędzy. Zatrudnił do tej roli Dariusza D.

Grozi mu do 10 lat więzienia. Śledczy chcą dla Marka K. 8 lat za kratami.

Odpowiadający z wolnej stopy Dariusz D.

Oskarżony o udział w zorganizowanej grupie przestępczej i przywłaszczenie 8 mln złotych.

Zwerbowany do "roboty" przez Marka K. W zamian za pomoc w przerzucaniu worków z pieniędzmi miał otrzymać 500 tys. złotych. Przyznaje się do winy. Twierdzi, że „był pod wrażeniem” rozmachu przestępstwa.

Dariuszowi D. grozi do 10 lat więzienia. Prokuratura wnioskuje o 3 lata w zawieszeniu na sześć lat i 25 tys. złotych grzywny.

Ścigany listem gończym Grzegorz Łuczak

Wiceprezes firmy ochroniarskiej Servo. Formalnie ciągle poszukiwany listem gończym. Według śledczych pełnił "kluczową" rolę w planowaniu i realizacji "skoku".

Po "skoku" zaczął zachowywać się irracjonalnie, był leczony w szpitalu psychiatrycznym. Kiedy śledczy wezwali go na przesłuchanie - wyparował. Prokuratorzy podejrzewali, że może nie żyć. To się jednak zmieniło, kiedy Łuczak - albo ktoś kto się za niego podaje - skontaktował się z dziennikarzami jednej z rozgłośni. W czasie rozmowy przez internet zażądał listu żelaznego. Stwierdził, że Krzysztof W. i Marek K. to "pionki", a całym przedsięwzięciem miał sterowaćAdam K.

List gończy za Grzegorzem Łuczakiem | lodzka.policja.gov.pl

Dlaczego to mogło się udać?

Łup bez ofiar

Cel był jeden - maksymalnie duży łup bez robienia krzywdy osobom postronnym. W razie "wpady" ewentualna kara miała być niewielka (do 10 lat więzienia). O tym swoich wspólników wielokrotnie miał przekonywać Adam K. (według zeznań Marka K.).

Marek K. twierdzi, że Adam K. uspokajał kompanów mówiąc, że "skok" bez ofiar sprawi, że policja nie będzie bombardowana pytaniami o wyniki śledztwa przez opinię publiczną i nie będzie aktywna w szukaniu sprawców.

Konwojent był duchem

Krzysztof W. ani przez chwilę nie wzbudził podejrzeń pracowników firmy ochroniarskiej, którzy pracowali z nim codziennie przez miesiąc. Nie zostawił żadnych odcisków palców ani śladów biologicznych. Na potrzeby kradzieży zupełnie zmienił wygląd - do tego stopnia, że na początku procesu dziennikarze sądowi zastanawiali się, który z oskarżonych wcielił się w fałszywego konwojenta.

Kradli na swoim podwórku

Grzegorz Łuczak i Adam K. od lat byli związani z branżą ochroniarską. Wiedzieli, jak i kiedy konwojenci przewożą duże kwoty. Wiedzieli, gdzie są słabe punkty systemu. Zorganizowali całą akcję tak, aby przeniesienie „ich człowieka” do Poznania nie budziło niczyich wątpliwości – wiedzieli, że to właśnie tam brakowało konwojentów.

Poza kręgiem podejrzanych

Jedną z pierwszych osób, do których zadzwoniła policja był obecnie poszukiwany listem gończym Grzegorz Łuczak. Prezes firmy Servo, Jarosław Kur był wtedy na urlopie.

Po „skoku” Łuczak zaczął dziwnie się zachowywać – był nerwowy, bardzo ekspresyjnie krytykował podwładnych, których przepytywał o to, co powiedzieli prokuratorom. To zachowanie jednak - jak wynika z akt sprawy - nie zwróciło początkowo na niego uwagi śledczych. Uważali, że wiceprezes Servo wpadł w depresję po tym, jak „jego” firma została boleśnie ograbiona.

Między innymi dlatego po zniknięciu Łuczaka (we wrześniu 2015 roku) nikt go nie poszukiwał, mimo że prokuratorzy już we wrześniu chcieli go przesłuchać w roli świadka. List gończy za wiceprezesem Servo został wysłany dopiero w styczniu 2016 roku.

Z policją za pan brat

Dwaj twórcy planu – według prokuratora Łukasza Bieli – to Adam K. i Grzegorz Łuczak. Obaj są emerytowanymi policjantami. Poznali się na jednym z komisariatów w centrum miasta. Panowie znali sposoby działania kryminalnych, dlatego wiedzieli, które ślady trzeba zniszczyć.

Adam K. wyposażył konwojenta w substancję, która zniszczyła wszelkie tropy prowadzące do przestępcy – łącznie ze śladami zapachowymi (konwojent miał nią wyczyścić szafkę).

„Architekci” superskoku zadbali też o tłumienie śladów GPS porwanego bankowozu. Pamiętali też, żeby zostawić włączone urządzenie w porzuconym pojeździe – dzięki temu bankowóz znalazł się dopiero godzinę po kradzieży – dzięki informacji od osoby, która spacerowała po lesie pod Swarzędzem.

Wymyślili go byli policjanci, konwojent zagrał oscarową rolę.

Koniec procesu fałszywego konwojenta
Koniec procesu fałszywego konwojentaTVN24 Łódź

Dlaczego wpadli?

Jedyny błąd konwojenta

Prokurator Łukasz Biela w mowie kończącej proces stwierdził, że „konwojent był perfekcyjny” i wpadł tylko przez błędy kompanów. To nie do końca prawda."Architekci" przestępstwa chcieli, żeby ich człowiek został zatrudniony w firmie Servo przez osoby, które z kradzieżą nie miały nic wspólnego. Oskarżeni umówili go więc na rozmowę kwalifikacyjną w Katowicach. Rozmowa kwalifikacyjna szła fałszywemu konwojentowi dobrze. Ostatecznie jednak pracy nie dostał. Dlaczego? Rekruter zapytał go, czy ma uprawnienia do jazdy bankowozem. Krzysztof W. odparł, że jeszcze ich nie ma. To był błąd, bo w Częstochowie od zaraz szukali kogoś, kto będzie mógł zasiąść za kierownicą. Z tego też powodu twórcy planu musieli zatrudnić go w u siebie - co skierowało uwagę prokuratorów na pracowników z Łodzi.

Emocje Grzegorza Łuczaka

- Mówił mi, że jeżeli będę tak kłapał, to firma nie dostanie odszkodowania. Dlatego zabronił mówienia o szczegółach sprawy – mówił o Łuczaku jeden z przesłuchiwanych w sądzie pracowników firmy Servo.

W rozmowach z właścicielem Servo - Jarosławem Kurem – Łuczak też zachowywał się dziwnie. – Mówił, że za sprawą stoi Adam K. i że ten go próbuje wrobić. Cały się trząsł – wspomina Kur.

Wypłata gotówki przez rodzinę Adama K.

Adam K. w sierpniu 2015 roku poprosił swoją żonę i teścia o wpłatę na konto bankowe 250 tys. złotych ze skradzionego łupu. Para przyszła do jednej z łódzkich placówek z reklamówką wypchaną gotówką. Pracownicy usłyszeli, że teść Adama K. chce przekazać córce darowiznę. Bank o podejrzanej transakcji poinformował policję. Niedługo potem okazało się, że wpłacane banknoty mają ten sam numer i serię, co skradzione 10 lipca w Swarzędzu.

Telefony, hotel i karta stałego klienta

Zanim jednak Adam K. popełnił spektakularną wpadkę z wpłatą pieniędzy zrobił jeszcze kilka innych błędów. Przestępcy w dniu skoku używali telefonów komórkowych, które Adam K. kupował w łódzkim markecie. Zadbał o kamuflaż (żeby nie był rozpoznawalny na monitoringu), zapłacił gotówką i… użył karty stałego klienta zarejestrowanej na prawdziwe nazwisko.

W maju – kiedy Krzysztof W. pracował już w Poznaniu - Adam K. do niego pojechał. Swoją kartą płatniczą zapłacił za pokój hotelowy, w którym formalnie nocował Mirosław Duda (takie nazwisko przybrał sobie konwojent).

Zagłuszacz sygnału GPS

Urządzenie, które konwojent włączył po odjechaniu spod banku w Swarzędzu było wcześniej wyczyszczone ze wszystkich śladów. Było to konieczne, bo plan zakładał pozostawienie włączonego urządzenia w porzuconym bankowozie. Urządzenie pracowało na baterie. Zostały one drobiazgowo przebadane przez laboratorium kryminalistyczne policji. Tam też funkcjonariusze w styczniu 2016 roku zabezpieczyli DNA Adama K. (tuż przed tym, jak zaczął „sypać”).

Ukradli 8 milionów złotych, wpadli przez kartę na punkty do marketu.

Przełom w śledztwie jeden, drugi...

Adam K. się łamie

Milczał przez cztery miesiące - od września 2015 do stycznia 2016 roku. W końcu zdecydował się na współpracę ze śledczymi w zamian za nadzwyczajne złagodzenie kary.

Konwojent schwytany

W lutym 2015 roku do jednego z domów jednorodzinnych na przedmieściach Łodzi wtargnęli zamaskowani i uzbrojeni funkcjonariusze policji. Zastali zaskoczonego Krzysztofa W. i jego wystraszoną rodzinę. Mężczyzna tłumaczył im, że ostatnie miesiące spędził na szkoleniu w Niemczech, gdzie uczył się obsługi wtryskarek. Krzysztof W. nie przypominał człowieka, który ukradł 8 mln złotych – zapuścił włosy, schudł i zgolił brodę.

"Jestem ofiarą"

Przez kilka tygodni Krzysztof W. twierdził, że nie ma nic wspólnego z kradzieżą. W końcu i on zaczął opowiadać o szczegółach kradzieży. Twierdził, że w desperacji przyjął „propozycję nie do odrzucenia” i potem chciał się wycofać z akcji. Według jego wersji, grożono wtedy jemu i jego rodzinie.

Adam K. szefem?

Prokuratura w akcie oskarżenia i na sali rozpraw zaznaczała, że bez K. nie udałoby się rozwiązać zagadki „superskoku”. Dlatego też mężczyzna został na początku 2016 roku wypuszczony z aresztu. Do teraz jest na wolności. Prokuratura chce dla niego roku pozbawienia wolności. Wszystko wskazuje na to, że na rolę Adama K. inaczej patrzy sąd, który 17 marca, na Sali rozpraw, uprzedził strony o możliwej zmianie kwalifikacji czynu oskarżonego. Mężczyzna może usłyszeć wyrok za kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą.

Grzegorz Łuczak jednak żyje?

W nieoficjalnych rozmowach przedstawiciele prokuratury i pełnomocnikach oskarżonych sugerowali, że Grzegorz Łuczak nie żyje. Świadczyć o tym miał fakt, że ślad po nim urywa się w momencie, kiedy nie był podejrzanym tylko świadkiem. Dodatkowo, tylko o jego losach inni oskarżeni nie mieli żadnej wiedzy.

Wątpliwości co do ewentualnego zgonu Łuczaka nie rozwiało też pismo, które na początku 2016 roku wpłynęło do prokuratury. Kartka a4, na której podpisany był poszukiwany zawierała propozycję współpracy ze śledczymi w zamian za nietykalność. Prokuratorzy zwrócili jednak uwagę, że podpis znajduje się w nienaturalnym miejscu (na rogu kartki) – dlatego podchodzili do sprawy z dystansem.

Łuczak pod koniec czerwca skontaktował się z dziennikarzami jednej z rozgłośni radiowych. Za pośrednictwem mediów ponowił swój apel o żelazny list. Prokurator Łukasz Biela twierdzi, że na nagraniu "najpewniej jest Łuczak", ale też, że "jest to jeszcze weryfikowane".

Prokurator: "To było jedno z najtrudniejszych moich śledztw"
Prokurator: "To było jedno z najtrudniejszych moich śledztw"Bartosz Żurawicz | TVN 24

Gdzie jest 8 milionów?

Adam K. twierdzi, że pieniądze zostały przez niego zakopane. Potem ktoś miał mu je ukraść.

Krzysztof W. twierdzi, że nie dostał żadnych pieniędzy.

Marek K. twierdzi, że wydał swoją dolę.

Dariusz D. opowiedział w sądzie, że dostał 500 tys. złotych i je wydał.

Linia obrony

Adam K. i jego pełnomocnicy podkreślają, że zdecydował się na współpracę z organami ścigania i w związku z tym zasługuje na nadzwyczajne złagodzenie kary.

Krzysztof W. i jego adwokat zaznaczają, że "fałszywy konwojent" był tylko narzędziem w rękach "architektów skoku", którzy siłą przymusili go do kradzieży. Dodatkowo obrońca W. zaznacza, że w ramach przygotowania do skoku jego klient brał medykamenty, które pomogły mu szybko przybrać masy. Te specyfiki miały - według obrońcy - wpłynąć na możliwość racjonalnej oceny sytuacji.

Marek K. oraz jego obrońca podkreśla, że od momentu zatrzymania był gotów współpracować z organami ścigania. Twierdzi, że to Adam K. rządził grupą i robił wszystko, żeby doszło do kradzieży. Apelował do sądu o niski wyrok z powodu chorych na autyzm dwójki dzieci, które wymagają jego opieki.

Dariusz D. (w czasie procesu nie miał obrońcy) podkreśla, że jego udział przy przestępstwie był nieporównywalnie mniejszy od "architektów" skoku. On też zwraca uwagę na fakt, że od początku współpracował z organami ścigania.

Dwie twarze ducha. Superprzestępca czy ofiara? Reportaż Magazynu TVN24

Autor: Bartosz Żurawicz/i / Źródło: TVN24 Łódź

Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź

Pozostałe wiadomości

Politico oceniło, że spiker Izby Reprezentantów Mike Johnson zdecydował się odblokować kwestię pomocy dla Ukrainy między innymi z powodu alarmujących raportów amerykańskiego wywiadu. Portal wskazał też na rolę Donalda Trumpa w tej kwestii oraz jego spotkanie z prezydentem Andrzejem Dudą.

Co wpłynęło na spikera Izby Reprezentantów? Kongresmeni o "dość mocnym" raporcie na temat wojny

Co wpłynęło na spikera Izby Reprezentantów? Kongresmeni o "dość mocnym" raporcie na temat wojny

Źródło:
PAP

Donald Trump chce się odegrać na Wołodymyrze Zełenskim. Przed wyborami, które przegrał z Joe Bidenem, on dzwonił nawet do Zełenskiego i go trochę szantażował - mówił w "Faktach po Faktach" europoseł Włodzimierz Cimoszewicz, były premier, były szef MSZ i były minister sprawiedliwości. Odniósł się także do ostatniego spotkania Andrzeja Dudy z Trumpem w Nowym Jorku.

Włodzimierz Cimoszewicz: Trump chce się odegrać na Zełenskim

Włodzimierz Cimoszewicz: Trump chce się odegrać na Zełenskim

Źródło:
TVN24

Prezydent Andrzej Duda podczas seminarium na temat bezpieczeństwa transatlantyckiego w Vancouver przekonywał, że NATO musi zwiększać swój potencjał militarny i wydatki na obronność do 3 proc. PKB. Zdaniem Dudy najbardziej realistycznym scenariuszem zwycięstwa Ukrainy w wojnie jest zapewnienie jej zdolności bojowych w przemyślany i skuteczny sposób.

Duda: musimy doprowadzić do wyraźnych strat Rosji, bo Rosjanie znają tylko język siły

Duda: musimy doprowadzić do wyraźnych strat Rosji, bo Rosjanie znają tylko język siły

Źródło:
PAP

Zorza polarna może pojawić się dzisiejszej nocy na polskim niebie. Jak przekazał popularyzator astronomii Karol Wójcicki, zapanowały doskonałe warunki do jej obserwacji. W podziwianiu zjawiska mogą przeszkodzić jednak gęste chmury.

"Zorza na polskim niebie to niemal pewniak". Czy dopisze pogoda?

"Zorza na polskim niebie to niemal pewniak". Czy dopisze pogoda?

Źródło:
Z głową w gwiazdach, tvnmeteo.pl

Policjant rzucił się na pomoc tonącej w Wiśle dziewczynie. Zadziałał natychmiast i dużo ryzykował, ale zrobił to w najrozsądniejszy możliwie sposób.

Skoczył do Wisły, by ratować nastolatkę. Niezwykła akcja policjanta

Skoczył do Wisły, by ratować nastolatkę. Niezwykła akcja policjanta

Źródło:
Fakty TVN

W piątek w alei Niepodległości spłonął samochód elektryczny wart około milion złotych. Jego kierowca chciał uniknąć zderzenia z innym autem, stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w słup. Auto zajęło się ogniem. Na Kontakt 24 otrzymaliśmy nagranie, na którym widać moment uderzenia.

Najpierw dym, po kilku sekundach żywy ogień. Moment uderzenia w słup i pożar luksusowego elektryka

Najpierw dym, po kilku sekundach żywy ogień. Moment uderzenia w słup i pożar luksusowego elektryka

Źródło:
tvnwarszawa.pl, Kontakt 24

Hans Rausing, znany brytyjski miliarder, przeżywa kolejną osobistą tragedię - jego druga żona, Julia, przegrała wieloletnią walkę z rakiem. W 2012 roku zmarła pierwsza żona Rausinga, Eva. Jak podaje "The Independent", "Julia poświęciła swoje życie rodzinie i celom charytatywnym". Wraz z mężem wspierała finansowo m.in. National Gallery i inne instytucje artystyczne.

Najpierw zmarła pierwsza żona, teraz druga. Kolejna tragedia w życiu miliardera Hansa Rausinga

Najpierw zmarła pierwsza żona, teraz druga. Kolejna tragedia w życiu miliardera Hansa Rausinga

Źródło:
The Independent, The Guardian

Centralne Biuro Śledcze Policji opublikowało nagranie z akcji zatrzymania dwóch Polaków podejrzanych o napaść na rosyjskiego opozycjonistę Leonida Wołkowa, współpracownika Aleksieja Nawalnego. Obaj mężczyźni byli poszukiwani na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania przez stronę litewską.

Policja pokazała nagranie z akcji zatrzymania mężczyzn podejrzanych o napaść na rosyjskiego opozycjonistę

Policja pokazała nagranie z akcji zatrzymania mężczyzn podejrzanych o napaść na rosyjskiego opozycjonistę

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W Polsce zatrzymano dwie osoby podejrzane o atak na rosyjskiego opozycjonistę Leonida Wołkowa - poinformowało CBŚP. Wołkow, bliski współpracownik nieżyjącego już krytyka Kremla Aleksieja Nawalnego, został napadnięty w Wilnie 12 marca. Zatrzymanych obywateli Polski doprowadzono do Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga w Warszawie, gdzie wykonano z nimi dalsze czynności. Mężczyźni są obecnie tymczasowo aresztowani.

Zatrzymania po ataku na współpracownika Nawalnego. To obywatele Polski

Zatrzymania po ataku na współpracownika Nawalnego. To obywatele Polski

Aktualizacja:
Źródło:
LRT, PAP, Radio Swoboda, tvn24.pl

Do tragicznego wypadku doszło na przystanku tramwajowym w Bydgoszczy. Piętnastoletnia dziewczyna zginęła pod kołami tramwaju. Policja bada przyczyny wypadku. Sprawą zajmuje się też sąd rodzinny. Są już pierwsze decyzje.

Tragedia na przystanku. Piętnastolatka czekała na tramwaj, zginęła pod jego kołami. Pierwsze decyzje sądu

Tragedia na przystanku. Piętnastolatka czekała na tramwaj, zginęła pod jego kołami. Pierwsze decyzje sądu

Aktualizacja:
Źródło:
tvn24.pl

Do pożaru samochodu elektrycznego doszło na skrzyżowaniu alei Niepodległości z ulicą Madalińskiego. Auto zajęło się ogniem po tym, jak kierowca uderzył w słup.

Chciał uniknąć kolizji, uderzył w słup. Elektryczne auto doszczętnie spłonęło

Chciał uniknąć kolizji, uderzył w słup. Elektryczne auto doszczętnie spłonęło

Źródło:
Kontakt24, tvnwarszwa.pl

Przy skrzyżowaniu alei Niepodległości z ulicą Madalińskiego w Warszawie spłonął elektryczny lucid air. Auto, którego wartość w Polsce szacuje się na nawet milion złotych, to rzadkość na europejskich drogach. Dlaczego jest wyjątkowe?

W Warszawie spłonął lucid air o wartości nawet miliona złotych. Prawdopodobnie jedyny taki w Polsce

W Warszawie spłonął lucid air o wartości nawet miliona złotych. Prawdopodobnie jedyny taki w Polsce

Źródło:
tvn24.pl

Pół miliona złotych schowanych w niewielkiej, ciemnej torbie przekazał mieszkaniec łódzkiego Śródmieścia w ręce oszusta. Ofiara przestępstwa była przekonana, że pomaga policji i prokuraturze rozbić grupę przestępczą. Kilka miesięcy po zdarzeniu, które nagrały kamery, policja zatrzymała 21-letnią kobietę i jej o rok młodszego partnera. 

Oszust przejął pół miliona złotych. Policja pokazuje nagranie

Oszust przejął pół miliona złotych. Policja pokazuje nagranie

Źródło:
tvn24.pl

W najbliższą niedzielę 21 kwietnia odbędzie się druga tura wyborów samorządowych. Choć głosować będą mieszkańcy tylko niektórych polskich miast, cisza wyborcza obowiązywać będzie w całym kraju.

Druga tura wyborów samorządowych. Gdzie obowiązuje cisza wyborcza? Jak długo trwa?

Druga tura wyborów samorządowych. Gdzie obowiązuje cisza wyborcza? Jak długo trwa?

Źródło:
PAP, tvn24.pl

W niedzielę mieszkańcy 748 gmin i miast w Polsce wybiorą wójtów, burmistrzów i prezydentów w drugiej turze wyborów samorządowych. W TVN24 i TVN24 GO będziemy śledzić przebieg głosowania w całej Polsce. O 20.30 rozpocznie się Wieczór Wyborczy, w trakcie którego podamy sondażowe wyniki i pierwsze komentarze.

Druga tura wyborów samorządowych 2024. Oglądaj Wieczór Wyborczy w TVN24 i TVN24 GO

Druga tura wyborów samorządowych 2024. Oglądaj Wieczór Wyborczy w TVN24 i TVN24 GO

Źródło:
tvn24.pl, PAP

Dziennikarze TVN i TVN24 zostali w piątek w Gdyni nagrodzeni podczas VII edycji Festiwalu Wrażliwego. Zdobyli wszystkie nagrody w kategorii Reportaż Filmowy. Nagrodę specjalną "Człowiek Wrażliwy" otrzymała dziennikarka TVN24 Ewa Ewart.

Dziennikarze TVN i TVN24 nagrodzeni podczas VII edycji Festiwalu Wrażliwego

Dziennikarze TVN i TVN24 nagrodzeni podczas VII edycji Festiwalu Wrażliwego

Źródło:
TVN24, tvn24.pl

Ziemia pod chińskimi miastami zapada się, co prowadzi do rosnącego ryzyka występowania powodzi. Naukowcy alarmują w nowej analizie, że na zagrożonych terenach mieszkają miliony ludzi. Powodem tego niebezpiecznego zjawiska jest niezwykle szybka urbanizacja Państwa Środka. Problem dotyczy jednak nie tylko Chin.

Prawie połowa chińskich miast się zapada. Zagrożenie dla milionów ludzi

Prawie połowa chińskich miast się zapada. Zagrożenie dla milionów ludzi

Źródło:
CNN, Reuters, BBC, Science

Tegoroczny Konkurs Piosenki Eurowizji rusza już za niespełna trzy tygodnie. Na scenie wystąpią wykonawcy z kilkudziesięciu krajów. Kogo zobaczymy w półfinałach, a kto dostaje się do finału bez eliminacji? Wyjaśniamy.

Eurowizja 2024. Kiedy finały, którego dnia zaśpiewa reprezentantka Polski?

Eurowizja 2024. Kiedy finały, którego dnia zaśpiewa reprezentantka Polski?

Źródło:
eurovision.tv, eurowizja.org, tvn24.pl

Internauci i serwisy internetowe podają przekaz, że polskie wojsko wysyła pracującym pierwsze powołania - że dostają "pracownicze przydziały mobilizacyjne". Wyjaśniamy, o co chodzi.

Pracownikom wysłano "pierwsze powołania do wojska"? Nie, wyjaśniamy

Pracownikom wysłano "pierwsze powołania do wojska"? Nie, wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24