"Strzały w powietrze nie pomagały". Policjanci skierowali pistolety w ludzi i otworzyli ogień

Poznaliśmy szczegóły śledztwa
Poznaliśmy szczegóły śledztwa
TVN24 Łódź
Śledztwo niedługo zostanie zakończoneTVN24 Łódź

- Baliśmy się o życie - zeznali w prokuraturze policjanci. Łącznie oddali 15 strzałów, najpierw w powietrze, potem celowali już w mężczyzn, którzy mieli się na nich rzucić. Prokuratura od siedmiu miesięcy bada sprawę. Wiemy, jakie są efekty ich pracy blisko finału śledztwa.

Wszystko wydarzyło się w lutym tego roku przy ul. Rembowskiego w Zgierzu (woj. łódzkie). To niewielka, osiedlowa uliczka wśród bloków. Kończy się krzakami, za którymi są tory kolejowe, po których jeżdżą pociągi z Łodzi do Kutna. Dalej są domki jednorodzinne. W jednym z nich, od dwóch tygodni, mieszkali obcokrajowcy – dziś podejrzani o czynną napaść na funkcjonariuszy policji.

- Śledztwo powinno niedługo się zakończyć. To skomplikowana sprawa, bo mówimy o dynamicznym zajściu z udziałem wielu osób - mówi tvn24.pl Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.

Śledczy wiedzą już, co do powiedzenia miało kilkanaście osób z bloków, których w środku nocy obudziły odgłosy awantury a potem wystrzeliwanych pocisków. W aktach sprawy są też zeznania policjantów, którzy uczestniczyli w akcji oraz - wreszcie - obywateli Ukrainy, Mołdawii i Gruzji, którzy starli się z policją. W tym pięciu osób, w nogach których utkwiły policyjne pociski.

- Nie mamy wątpliwości co do tego, kto brał udział w zdarzeniu. Musimy jednak precyzyjnie odtworzyć rolę każdego z nich – mówi Kopania.

Na podstawie zeznań – często ze sobą sprzecznych – nie sposób tego zrobić. Dlatego też prokuratorzy wystąpili o opinię biegłego z zakresu badania śladów biologicznych. Na tej podstawie prokuratorzy będą próbowali m.in. ustalić, kto odpowiada za spowodowanie obrażeń głowy u jednego z zaatakowanych policjantów. Chcą też wiedzieć, kto rzucał kamieniami i fragmentami płyty chodnikowej.

Zarzuty czynnej napaści usłyszało ośmiu mężczyzn. Sześciu przebywa za kratkami.

Co na teraz wiadomo?

Krew na miejscu zdarzeniaTVN24 Łódź

Kontrola

Tej nocy mieli pracować razem. 46-letni Tadeusz K. i 34-letni Konrad K. Śledczy ze zgierskiej policji podobnie jak podczas kilku ostatnich dyżurów mieli ustalać, kto należy do grupy przestępczej kradnącej auta ze zgierskich ulic. Ubrani po cywilnemu jeździli grafitowym dostawczakiem. Żeby nie wzbudzać podejrzeń. Było przed godziną 2 w nocy, kiedy na osiedlowej drodze pomiędzy blokami zauważyli grupkę mężczyzn.

O tym, co stało się 23 lutego opowiadali przełożonym i prokuratorom. Udało nam się poznać ich wersję.

Tadeusz K. pamięta, że jeden szedł środkiem drogi, reszta po chodniku.

"Obserwowaliśmy ich. Chcieliśmy sprawdzić, czy nie uszkodzą samochodów zaparkowanych przy chodniku" – mówił po zdarzeniu Konrad K.

Nie uszkodzili. Ale byli głośno. Na tyle, że krzyki słyszeli przez zamknięte szyby. Podjęli decyzję: legitymujemy.

Wersja policjantów

Grafitowy citroen przejechał koło grupy idącej w kierunku torów kolejowych dwukrotnie. Za pierwszym razem ich powoli minął. Postawny mężczyzna idący dotąd środkiem drogi zszedł im z drogi, ale gwałtownie przy tym gestykulował. Konrad zawrócił i podjechał do mężczyzn. Tadeusz K. wysiadł z auta. Pamięta, że w ręku trzymał legitymację. Przedstawił się, powiedział, że jest z policji. Wtedy – jak twierdzi – ktoś z grupy złapał go za kurtkę. Opowiada, że złapał pałkę, która była w aucie. Zadał cios, wytrącił trzymającemu go człowiekowi butelkę z alkoholem, ta rozbiła się na ulicy.

Zapanował chaos. Konrad K. zdążył nadać do dyżurnego komunikat alarmowy: "funkcjonariusz w niebezpieczeństwie!". Wysiadł zza kierownicy. Widział, jak Tadeusz próbuje obezwładnić człowieka, który zaczął go szarpać. Słyszał krzyki w jakimś wschodnioeuropejskim języku.

"Powiedz mu, że my z policji" - mówili policjanci do kolegi agresywnego mężczyzny, który sprawiał wrażenie, że chce załagodzić sytuację.

Zabezpieczenie śladów, zdjęcie zrobione kilka godzin po zdarzeniuTVN24 Łódź

Nagle - jak wspominają policjanci - leżący już mężczyzna wyrwał się i podbiegł do otwartego, nieoznakowanego radiowozu.

Konrad K. bał się, że tamten będzie chciał odjechać, dlatego za nim pobiegł. Złapał mężczyznę, kiedy otwierał tylne, rozsuwane drzwi citroena. Policjant nie wiedział, że ma za sobą kilku innych mężczyzn. Przewrócili go.

Tadeusz K. przypomina sobie, że jego kolega upadł. Agresorzy mieli go kopać i uderzać. Policjant wyciągnął broń. Strzały z jego służbowego Walthera zrobiły wrażenie na tych, którzy bili drugiego funkcjonariusza. Z ustaleń śledczych wynika, że napastnicy zerwali się z ziemi i zaczęli się wycofywać. W tym czasie z krzaków przy torach kolejowych wybiegła kolejna grupa.

Tadeusz K. twierdzi, że widział, iż mężczyźni mają czym walczyć – w ręku trzymali coś, co przypominało pałki (potem okaże się, że to m.in. nogi z połamanego taboretu - red.). Rzucali kamieniami, sypały się też fragmenty połamanej płyty chodnikowej. Konrada K. ktoś uderzył w głowę. Krew zalała mu oko. Policjanci się cofali, strzelali w powietrze. Wspominają, że „tamci nie reagowali”. Ciągle szli, jakby nie słyszeli strzałów.

W końcu funkcjonariusze lufy swoich pistoletów skierowali w napastników. Celowali w nogi. Niektórzy atakujący upadli. Reszta zaczęła uciekać w stronę torów kolejowych.

Wersja obcokrajowców

Jeden budynek, kilkunastu mieszkańców. W piętrowym domu jednorodzinnym mieszkali sami mężczyźni - od 20 do 45 lat. Pracowali w magazynie jednego z marketów.

- To był czwartkowy wieczór. Część chłopaków dostało wypłaty, a następnego dnia mieli wolne. No to pili, bo co tu innego robić – mówił śledczym jeden z Gruzinów.

Było kilka piw i toasty "za rodzinę w kraju". Jak się wódka skończyła, to do sklepu poszła delegacja. Wrócili i pili dalej. Znowu zabrakło. Nikita, mieszkaniec piętrowego domu jednorodzinnego opowiadał, że część biesiadników poszła spać, inni wybrali się do marketu. Zeznał, że w nocnym sklepie grupa kupiła cztery piwa i litr wódki.

Miejsce starcia, u góry osiedle domów jednorodzinnych, gdzie mieszkali obcokrajowcy TVN24 Łódź

Do tego momentu wersja niemal wszystkich obcokrajowców jest zbieżna. Potem jest dużo rozbieżności.

"Jak wracaliśmy, to dwóch od nas szło środkiem ulicy. Darli się i wyzywali. W końcu zatrzymał się samochód. Od razu wiedziałem, że to policja" - mówił o zdarzeniu jeden z nich. Nie ukrywał, że ma żal do kolegów, że wywołali burdę.

"Szliśmy spokojnie. Nagle zatrzymali się jacyś ludzie i po polsku zaczęli krzyczeć. Szarpali i bili. Nie wiedziałem, że to policja. U nas, na Ukrainie mają mundury i nie jeżdżą nieoznakowanymi radiowozami" - twierdzi z kolei drugi.

20-letni Ukrainiec, który szedł przed grupą pobiegł do domu i zawołał kompanów. Chociaż było 10 stopni mrozu, tamci wybiegli jak stali - w bluzach. Wcześniej zdążyli się tylko "uzbroić".

"Jeden połamał stołek, żeby mieć czym walczyć. Nie wiem, czy jak wybiegali, to wiedzieli, że idą bić się z policją" - dodaje inny.

"Co mam robić?!"

Całe zdarzenie trwało tylko kilka minut.

- Były jakieś wrzaski, ale jak tamci popili, to zawsze były wrzaski. Dlatego się nie przejąłem, próbowałem usnąć, bo następnego dnia rano do pracy miałem iść - zeznawał Gruzin, który został w domu. Jego pokój był na parterze. Obudził go wrzask jednego z Ukraińców.

- Wstałem. Zobaczyłem, że ma dziurę w kolanie. A wszędzie dużo krwi. Tamten krzyczał przerażony. Mówił, że zaczęli do nich strzelać. Nie mówił nic o policji - opowiadał.

Ci, którzy zostali w domu wezwali karetkę. Po chwili w domu był inny Ukrainiec, też z raną postrzałową.

Dom, w którym mieszkali obcokrajowcyTVN24 Łódź

Zatrzymanie

W tym czasie na miejscu, gdzie doszło do starcia roiło się już od policjantów. Dyżurny ze Zgierza w trybie alarmowym ściągnął niemal wszystkich funkcjonariuszy z okolicy. Na miejscu leżało już pięciu obcokrajowców, których zatrzymali przyjeżdżający kolejno policjanci.

- Wielu było agresywnych. Gryzło i wierzgało. Ranę postrzałową u jednego z nich zobaczyłem dopiero, jak w radiowozie zrobiło się sporo krwi - opowiada jeden z policjantów.

Dyżurny dostał informację o tym, że przy ulicy Limanowskiego w Łodzi jest wezwanie do człowieka z raną postrzałową.

- To chyba ludzie od was – przekazał policjantom, którzy byli przy ulicy Rembowskiego.

Pod wskazanym adresem po chwili było już kilka radiowozów. Ustawione zostały tak, żeby oświetlać jak najwięcej podwórka.

- Na dole było ciemno, na górze paliło się światło. Jak podjechały radiowozy, to ktoś je wyłączył – relacjonuje jeden z funkcjonariuszy biorący udział w akcji.

Policjanci otoczyli budynek. Przez taras na parterze zobaczyli leżących w łóżkach mężczyzn. Zapukali w okna. Osoby w środku się podniosły i otworzyły drzwi balkonowe. Niedługo potem kilkanaście osób z domu leżało już z kajdankami na rękach. Dwóch zatrzymanych miało rany postrzałowe.

Kto i za co

Wojciech Szczawiński jest obrońcą jednego z zatrzymanych Ukraińców, który został postrzelony z policyjnej broni.

- Nie ma wątpliwości, że zdarzenia ze Zgierza nie są niczym chwalebnym. Ale zachowanie wymiaru sprawiedliwości wobec zatrzymanych jest co najmniej zastanawiające – ocenia mecenas.

Nie rozumie, dlaczego sąd regularnie godzi się na przedłużanie aresztu.

- Mamy zgromadzony materiał dowodowy, ryzyko matactwa nie występuje. Mimo to stosowany jest najbardziej surowy środek zapobiegawczy – opowiada.

Dodaje przy tym, że śledczym do teraz nie udało się ustalić, kto de facto zrobił krzywdę policjantowi. . Nie jest też jasne, którzy uczestnicy zdarzenia byli świadomi tego, że idą bić się z policją. Zaznacza, że w lipcu sąd nie uwzględnił prokuratorskiego wniosku o przedłużenie aresztu.

Sąd wtedy uznał, że podejrzani mogą wyjść na wolność, bo nie istnieje ryzyko opuszczenia kraju - w opinii sędziego do zabezpieczenia postępowania wystarczył środek zapobiegawczy w postaci zakazu opuszczania kraju.

Prokuratorzy złożyli zażalenie od tej decyzji. Podkreślali, że podejrzanym grozi surowa kara. Zaznaczali przy tym, że podejrzani nie mają w Polsce meldunku i mogą uciec z kraju. Dodali przy tym, że trzeba zaczekać na wyniki biegłego z zakresu śladów biologicznych - bo wtedy będzie można dokładnie ustalić, kto odegrał jaką rolę w zajściu.

Sędziego przekonały te argumenty i areszt ostatecznie został przedłużony.

- De facto nie pojawiły się żadne nowe argumenty. W tej sprawie materiał dowodowy mógł być zgromadzony dużo wcześniej. O opinię biegłego w zakresie badania śladów biologicznych też można było wystąpić już dawno. Sąd mimo wszystko akceptuje fakt, że przy tym tempie stosuje się najsurowszy ze środków zapobiegawczych - komentuje Wojciech Szczawiński.

***

Prokuratura liczy, że w ciągu kilku dni otrzyma opinię biegłego, który ma wypowiedzieć się w przedmiocie śladów biologicznych.

- Na początek października przewidujemy przeprowadzenie czynności końcowych w tej sprawie – mówi Kopania.

Równolegle, w prokuraturze Łódź Bałuty trwa śledztwo w sprawie zasadności użycia broni służbowej przez policjantów.

Autor: bż/i / Źródło: TVN24 Łódź

Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź

Pozostałe wiadomości

Politico oceniło, że spiker Izby Reprezentantów Mike Johnson zdecydował się odblokować kwestię pomocy dla Ukrainy między innymi z powodu alarmujących raportów amerykańskiego wywiadu. Portal wskazał też na rolę Donalda Trumpa w tej kwestii oraz jego spotkanie z prezydentem Andrzejem Dudą.

Co wpłynęło na spikera Izby Reprezentantów? Kongresmeni o "dość mocnym" raporcie na temat wojny

Co wpłynęło na spikera Izby Reprezentantów? Kongresmeni o "dość mocnym" raporcie na temat wojny

Źródło:
PAP

Donald Trump chce się odegrać na Wołodymyrze Zełenskim. Przed wyborami, które przegrał z Joe Bidenem, on dzwonił nawet do Zełenskiego i go trochę szantażował - mówił w "Faktach po Faktach" europoseł Włodzimierz Cimoszewicz, były premier, były szef MSZ i były minister sprawiedliwości. Odniósł się także do ostatniego spotkania Andrzeja Dudy z Trumpem w Nowym Jorku.

Włodzimierz Cimoszewicz: Trump chce się odegrać na Zełenskim

Włodzimierz Cimoszewicz: Trump chce się odegrać na Zełenskim

Źródło:
TVN24

Prezydent Andrzej Duda podczas seminarium na temat bezpieczeństwa transatlantyckiego w Vancouver przekonywał, że NATO musi zwiększać swój potencjał militarny i wydatki na obronność do 3 proc. PKB. Zdaniem Dudy najbardziej realistycznym scenariuszem zwycięstwa Ukrainy w wojnie jest zapewnienie jej zdolności bojowych w przemyślany i skuteczny sposób.

Duda: musimy doprowadzić do wyraźnych strat Rosji, bo Rosjanie znają tylko język siły

Duda: musimy doprowadzić do wyraźnych strat Rosji, bo Rosjanie znają tylko język siły

Źródło:
PAP

Zorza polarna może pojawić się dzisiejszej nocy na polskim niebie. Jak przekazał popularyzator astronomii Karol Wójcicki, zapanowały doskonałe warunki do jej obserwacji. W podziwianiu zjawiska mogą przeszkodzić jednak gęste chmury.

"Zorza na polskim niebie to niemal pewniak". Czy dopisze pogoda?

"Zorza na polskim niebie to niemal pewniak". Czy dopisze pogoda?

Źródło:
Z głową w gwiazdach, tvnmeteo.pl

Policjant rzucił się na pomoc tonącej w Wiśle dziewczynie. Zadziałał natychmiast i dużo ryzykował, ale zrobił to w najrozsądniejszy możliwie sposób.

Skoczył do Wisły, by ratować nastolatkę. Niezwykła akcja policjanta

Skoczył do Wisły, by ratować nastolatkę. Niezwykła akcja policjanta

Źródło:
Fakty TVN

W piątek w alei Niepodległości spłonął samochód elektryczny wart około milion złotych. Jego kierowca chciał uniknąć zderzenia z innym autem, stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w słup. Auto zajęło się ogniem. Na Kontakt 24 otrzymaliśmy nagranie, na którym widać moment uderzenia.

Najpierw dym, po kilku sekundach żywy ogień. Moment uderzenia w słup i pożar luksusowego elektryka

Najpierw dym, po kilku sekundach żywy ogień. Moment uderzenia w słup i pożar luksusowego elektryka

Źródło:
tvnwarszawa.pl, Kontakt 24

Hans Rausing, znany brytyjski miliarder, przeżywa kolejną osobistą tragedię - jego druga żona, Julia, przegrała wieloletnią walkę z rakiem. W 2012 roku zmarła pierwsza żona Rausinga, Eva. Jak podaje "The Independent", "Julia poświęciła swoje życie rodzinie i celom charytatywnym". Wraz z mężem wspierała finansowo m.in. National Gallery i inne instytucje artystyczne.

Najpierw zmarła pierwsza żona, teraz druga. Kolejna tragedia w życiu miliardera Hansa Rausinga

Najpierw zmarła pierwsza żona, teraz druga. Kolejna tragedia w życiu miliardera Hansa Rausinga

Źródło:
The Independent, The Guardian

Centralne Biuro Śledcze Policji opublikowało nagranie z akcji zatrzymania dwóch Polaków podejrzanych o napaść na rosyjskiego opozycjonistę Leonida Wołkowa, współpracownika Aleksieja Nawalnego. Obaj mężczyźni byli poszukiwani na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania przez stronę litewską.

Policja pokazała nagranie z akcji zatrzymania mężczyzn podejrzanych o napaść na rosyjskiego opozycjonistę

Policja pokazała nagranie z akcji zatrzymania mężczyzn podejrzanych o napaść na rosyjskiego opozycjonistę

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W Polsce zatrzymano dwie osoby podejrzane o atak na rosyjskiego opozycjonistę Leonida Wołkowa - poinformowało CBŚP. Wołkow, bliski współpracownik nieżyjącego już krytyka Kremla Aleksieja Nawalnego, został napadnięty w Wilnie 12 marca. Zatrzymanych obywateli Polski doprowadzono do Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga w Warszawie, gdzie wykonano z nimi dalsze czynności. Mężczyźni są obecnie tymczasowo aresztowani.

Zatrzymania po ataku na współpracownika Nawalnego. To obywatele Polski

Zatrzymania po ataku na współpracownika Nawalnego. To obywatele Polski

Aktualizacja:
Źródło:
LRT, PAP, Radio Swoboda, tvn24.pl

Do tragicznego wypadku doszło na przystanku tramwajowym w Bydgoszczy. Piętnastoletnia dziewczyna zginęła pod kołami tramwaju. Policja bada przyczyny wypadku. Sprawą zajmuje się też sąd rodzinny. Są już pierwsze decyzje.

Tragedia na przystanku. Piętnastolatka czekała na tramwaj, zginęła pod jego kołami. Pierwsze decyzje sądu

Tragedia na przystanku. Piętnastolatka czekała na tramwaj, zginęła pod jego kołami. Pierwsze decyzje sądu

Aktualizacja:
Źródło:
tvn24.pl

Do pożaru samochodu elektrycznego doszło na skrzyżowaniu alei Niepodległości z ulicą Madalińskiego. Auto zajęło się ogniem po tym, jak kierowca uderzył w słup.

Chciał uniknąć kolizji, uderzył w słup. Elektryczne auto doszczętnie spłonęło

Chciał uniknąć kolizji, uderzył w słup. Elektryczne auto doszczętnie spłonęło

Źródło:
Kontakt24, tvnwarszwa.pl

Przy skrzyżowaniu alei Niepodległości z ulicą Madalińskiego w Warszawie spłonął elektryczny lucid air. Auto, którego wartość w Polsce szacuje się na nawet milion złotych, to rzadkość na europejskich drogach. Dlaczego jest wyjątkowe?

W Warszawie spłonął lucid air o wartości nawet miliona złotych. Prawdopodobnie jedyny taki w Polsce

W Warszawie spłonął lucid air o wartości nawet miliona złotych. Prawdopodobnie jedyny taki w Polsce

Źródło:
tvn24.pl

Pół miliona złotych schowanych w niewielkiej, ciemnej torbie przekazał mieszkaniec łódzkiego Śródmieścia w ręce oszusta. Ofiara przestępstwa była przekonana, że pomaga policji i prokuraturze rozbić grupę przestępczą. Kilka miesięcy po zdarzeniu, które nagrały kamery, policja zatrzymała 21-letnią kobietę i jej o rok młodszego partnera. 

Oszust przejął pół miliona złotych. Policja pokazuje nagranie

Oszust przejął pół miliona złotych. Policja pokazuje nagranie

Źródło:
tvn24.pl

W najbliższą niedzielę 21 kwietnia odbędzie się druga tura wyborów samorządowych. Choć głosować będą mieszkańcy tylko niektórych polskich miast, cisza wyborcza obowiązywać będzie w całym kraju.

Druga tura wyborów samorządowych. Gdzie obowiązuje cisza wyborcza? Jak długo trwa?

Druga tura wyborów samorządowych. Gdzie obowiązuje cisza wyborcza? Jak długo trwa?

Źródło:
PAP, tvn24.pl

W niedzielę mieszkańcy 748 gmin i miast w Polsce wybiorą wójtów, burmistrzów i prezydentów w drugiej turze wyborów samorządowych. W TVN24 i TVN24 GO będziemy śledzić przebieg głosowania w całej Polsce. O 20.30 rozpocznie się Wieczór Wyborczy, w trakcie którego podamy sondażowe wyniki i pierwsze komentarze.

Druga tura wyborów samorządowych 2024. Oglądaj Wieczór Wyborczy w TVN24 i TVN24 GO

Druga tura wyborów samorządowych 2024. Oglądaj Wieczór Wyborczy w TVN24 i TVN24 GO

Źródło:
tvn24.pl, PAP

Dziennikarze TVN i TVN24 zostali w piątek w Gdyni nagrodzeni podczas VII edycji Festiwalu Wrażliwego. Zdobyli wszystkie nagrody w kategorii Reportaż Filmowy. Nagrodę specjalną "Człowiek Wrażliwy" otrzymała dziennikarka TVN24 Ewa Ewart.

Dziennikarze TVN i TVN24 nagrodzeni podczas VII edycji Festiwalu Wrażliwego

Dziennikarze TVN i TVN24 nagrodzeni podczas VII edycji Festiwalu Wrażliwego

Źródło:
TVN24, tvn24.pl

Ziemia pod chińskimi miastami zapada się, co prowadzi do rosnącego ryzyka występowania powodzi. Naukowcy alarmują w nowej analizie, że na zagrożonych terenach mieszkają miliony ludzi. Powodem tego niebezpiecznego zjawiska jest niezwykle szybka urbanizacja Państwa Środka. Problem dotyczy jednak nie tylko Chin.

Prawie połowa chińskich miast się zapada. Zagrożenie dla milionów ludzi

Prawie połowa chińskich miast się zapada. Zagrożenie dla milionów ludzi

Źródło:
CNN, Reuters, BBC, Science

Tegoroczny Konkurs Piosenki Eurowizji rusza już za niespełna trzy tygodnie. Na scenie wystąpią wykonawcy z kilkudziesięciu krajów. Kogo zobaczymy w półfinałach, a kto dostaje się do finału bez eliminacji? Wyjaśniamy.

Eurowizja 2024. Kiedy finały, którego dnia zaśpiewa reprezentantka Polski?

Eurowizja 2024. Kiedy finały, którego dnia zaśpiewa reprezentantka Polski?

Źródło:
eurovision.tv, eurowizja.org, tvn24.pl

Internauci i serwisy internetowe podają przekaz, że polskie wojsko wysyła pracującym pierwsze powołania - że dostają "pracownicze przydziały mobilizacyjne". Wyjaśniamy, o co chodzi.

Pracownikom wysłano "pierwsze powołania do wojska"? Nie, wyjaśniamy

Pracownikom wysłano "pierwsze powołania do wojska"? Nie, wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24