O zatrzymaniu kolejnej osoby, która ma związek z przetrzymywaniem i torturowaniem 37-latka w jednym z lokali przy ulicy Piotrkowskiej w Łodzi poinformowała w środę aspirant Kamila Sowińska z Komendy Miejskiej Policji w Łodzi.
- Policjanci na ulicy Kosynierów Gdyńskich w poniedziałek prowadzili swoje działania operacyjne i chcieli zatrzymać pojazd kierowany przez 36-latka. Mężczyzna jednak nie reagował i policjanci byli zmuszeni oddać strzały z broni służbowej. Mężczyzna został zatrzymany - przekazała policjantka.
Mężczyzna usłyszał zarzuty pozbawienia wolności, wymuszenia rozbójniczego oraz niezatrzymania się do kontroli drogowej.
Jak powiedział Paweł Jasiak z Prokuratury Okręgowej w Łodzi, zatrzymany mężczyzna był jednym z głównych inicjatorów uwięzienia i torturowania 37-latka.
Na nagraniu z dwóch kamer monitoringu, widać moment zatrzymania mężczyzny. 36-latek, cofając samochodem z dużą prędkością z impetem uderzył w płot, niszcząc go. Na filmie widać, że samochody jadące ulica Kosynierów Gdyńskich zatrzymują się, bo w kierunku zniszczonego pojazdu biegną policjanci, jeden z nich celuje pistoletem w stronę samochodu, drugi wyciąga kierowcę i zatrzymuje.
Sąd przychylił się do wniosku prokuratury i zdecydował o tymczasowym aresztowaniu 36-latka na okres trzech miesięcy.
Wcześniej zarzuty usłyszały cztery osoby
Prokuratura prowadzi postępowanie w sprawie przetrzymywania i torturowania 37-latka w jednym z mieszkań na ulicy Piotrkowskiej w Łodzi. Do tej pory w sprawie podejrzane były cztery osoby - trzech mężczyzn i kobieta w wieku od 25 do 35 lat. Mężczyznom prokurator postawił zarzuty dotyczące pozbawienia wolności oraz usiłowania wymuszenia rozbójniczego.
- Kobieta nie uczestniczyła w tym, co działo się w lokalu, ale była świadkiem i nie poinformowała policji. I to jej zarzuca prokuratura - relacjonował reporter TVN24 Piotr Borowski.
Trzech mężczyzn zostało, decyzją sądu, tymczasowo aresztowanych.
Bili, dźgali nożem, grozili odcięciem palców
Ofiara podejrzanych to mężczyzna. Wiadomo, że miał być przez trzy dni przetrzymywany w jednym z mieszkań przy ulicy Piotrkowskiej w Łodzi.
Z początkowych ustaleń policjantów wynikało, że gdy 37-latek pojawił się w lokalu przy Piotrkowskiej w środku było już trzech mężczyzn i kobieta. - Wspólnie spożywali alkohol. Doszło między nimi do sprzeczki na gruncie finansowym. Wtedy mężczyzna został przywiązany do krzesła, grożono mu obcięciem palców i użyciem palnika - przekazał wcześniej komisarz Adam Dembiński z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.
Jak informowała prokuratura, 37-latka bito i dźgano nożem. Wspomnianego palnika sprawcy mieli użyć jako kolejnego etapu tortur. Nie zdążyli. Kiedy pojawiła się szansa na ucieczkę, mężczyzna postanowił wyskoczyć z mieszkania przez okno.
Policja o zdarzeniu dowiedziała się 5 listopada. To wtedy dyżurny otrzymał zgłoszenie o mężczyźnie, który wyskoczył z okna kamienicy na Piotrkowskiej. - Policjanci natychmiast pojechali, ratownicy medyczni byli już na miejscu. W pewnym momencie ten mężczyzna wskazał dwie osoby wychodzące z kamienicy jako sprawców. Była to kobieta i mężczyzna - przekazał Dembiński.
Obie te osoby zostały natychmiast zatrzymane. Potem w toku postępowania, policjanci zatrzymali jeszcze dwóch mężczyzn.
37-latek w ciężkim stanie z licznymi obrażeniami ciała został przewieziony do szpitala.
Autorka/Autor: mm, aa, pk/tok, tam
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: monitoring