Koronawirus w zakładzie mięsnym, klasztorze i kopalni. "Jesteśmy w czasie pandemii, w każdym miejscu można się zakazić"

Autor:
mag
Źródło:
TVN 24 Katowice, PAP
Koronawirus w klasztorze w Częstochowie
Koronawirus w klasztorze w CzęstochowieTVN 24 Katowice
wideo 2/2
TVN 24 KatowiceKoronawirus w klasztorze w Częstochowie

Zakonnica pojechała na urlop do klasztoru w innym mieście. W kolejnym mieście wzięła udział w wyborach prezydenckich. Dzień później źle się poczuła i okazało się, że jest zakażona. Oba klasztory są dzisiaj zamknięte. Na Śląsku koronawirusa wykryto także w kopalni i zakładzie mięsnym. - Jesteśmy w czasie pandemii, jest swobodna transmisja wirusa, potencjalnie można się zakazić w każdym miejscu - ostrzega inspekcja sanitarna z Częstochowy.

W województwie śląskim zdiagnozowano nowe ognisko koronawirusa. To klasztor Zgromadzenia Wynagrodzicielek Najświętszego Oblicza, czyli w skrócie sióstr obliczanek, przy ulicy Kubiny w Częstochowie, nieopodal Jasnej Góry.

- Zakażonych jest 18 sióstr, są izolowane w klasztorze - mówi Edyta Kapelka, rzeczniczka Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Częstochowie.

Nikt nie może wejść do klasztoru ani z niego wyjść. W czwartek zakonnice będą miały pobrane wymazy do testów, które dadzą odpowiedź, czy ognisko zostało opanowane.

- Siostry miały kontakt z różnymi osobami, między innymi z siostrą z innego zgromadzenia, z osobami z innych miast, z zakonnicą ze zgromadzenia w Leśniowie, jak i z zakonnicami, które przebywały na terenie Częstochowy - mówi Kapelka.

Zakonnica z Lublina na urlopie w Żarkach

Trudno ustalić, kto był pierwszym zakażonym w częstochowskim klasztorze. Dziennikarze TVN prześledzili, że wszystko mogło zacząć się od zakonnicy z innego województwa, która 30 czerwca przyjechała na urlop do sióstr obliczanek w Leśniowie, dzielnicy miasta Żarki w powiecie myszkowskim w Śląskiem.

14 lipca obliczanki informowały na swojej stronie, że "w domu naszego Zgromadzenia w Lublinie na Sławinie potwierdzono zakażenie Covid-19 u 7 osób, które obecnie przebywają na oddziale zakaźnym. Dom w całości objęty jest kwarantanną". 

Z kolei na stronie Sanktuarium Matki Bożej Leśniowskiej w Żarkach czytamy: "Osobą zakażoną wirusem SARS -CoV-2, jest Siostra Zakonna przebywająca na urlopie w Klasztorze Sióstr Obliczanek. Na podstawie decyzji PSSE siostra została przetransportowana do izolacji zewnętrznej w Szpitalu poza Klasztorem".

Prowadzący sanktuarium paulini poinformowali także, że zakonnice i zakonnicy z Leśniowa objęci są kwarantanną. Izolacja dotyczy 23 osób.

Z ustaleń TVN 24 wynika, że zakażona siostra, zanim miała objawy i test, wzięła udział w wyborach prezydenckich w Częstochowie i mogła mieć kontakt z tutejszymi zakonnicami, a paulini z Żarek spotykali się z paulinami z Częstochowy.

Kapelka: - Jesteśmy w czasie pandemii, jest swobodna transmisja wirusa, potencjalnie można się zakazić w każdym miejscu.

Testy w kopalniach

Dzisiaj rozpoczęły się badania przesiewowe w prywatnej, czeskiej kopalni Silesia w Czechowicach-Dziedzicach. Do środy odnotowano tam 95 zakażeń i 23 ozdrowienia. 112 pracowników poddano kwarantannie. Kopalnia czasowo wstrzymała wydobycie węgla.

Badania przesiewowe w kopalni Silesia w Czechowicach-DziedzicachTVN 24 Katowice

- Testy przeprowadzane są od rana. W sumie zostanie przeprowadzonych 300 testów, a badaniom zostaną poddani pracownicy dołowi, którzy najbardziej narażeni są na zakażenie koronawirusem. Wyniki najprawdopodobniej otrzymamy z końcem tego tygodnia – mówi Małgorzata Bajer, rzeczniczka Silesii. - Kolejne decyzje i ewentualne dalsze kroki będziemy podejmować wspólnie z wojewodą oraz bielskim sanepidem po otrzymaniu wyników dzisiejszych badań – dodaje.

W dalszej kolejności około trzystuosobowe grupy górników mają być też przetestowane pod kątem SARS-CoV-2 w należących do Polskiej Grupy Górniczej kopalniach Bielszowice w Rudzie Śląskiej i Chwałowice w Rybniku, gdzie wciąż pojawiają się nowe zakażenia. W środę w Bielszowicach zarażonych było 75 osób, a w Chwałowicach 48.

Łącznie od początku epidemii w kopalniach PGG koronawirusem zaraziło się 2060 pracowników (od wtorku wzrost o 23 przypadki), z których 1876 (91,1 procent) wyzdrowiało. Od wtorku przybyło 4 ozdrowieńców. Chorują 184 osoby.

W JSW zakaziło się dotąd 4012 osób (od wtorku wzrost o 3 przypadki), a wyzdrowiało 3775 (od wtorku przybyło 28 ozdrowieńców). Nowe zachorowania odnotowano w należących do JSW kopalniach Zofiówka, Budryk i Szczygłowice. 37 pracowników JSW jest nadal w kwarantannie. Choruje 237 osób.

Ogółem od początku epidemii do środy koronawirusem zaraziło się 6662 pracowników trzech górniczych spółek kontrolowanych przez Skarb Państwa, z których 6241 wyzdrowiało. Dane te, oprócz JSW i PGG, obejmują także należącą do spółki Węglokoks Kraj kopalnię Bobrek, gdzie wyzdrowiało już wszystkich 590 zakażonych górników; nie obejmują natomiast prywatnej kopalni Silesia, gdzie zachorowało 95 osób, a wyzdrowiały 23.

Cztery przypadki w zakładzie mięsnym

Według danych sanepidu, w województwie śląskim – gdzie odnotowano najwięcej w kraju zakażeń – do środy koronawirusa wykryto u 14 tys. 671 osób, z których 375 zmarło. W regionie wyzdrowiało 12 101 osób, czyli blisko 82,5 procent wszystkich zakażonych.

Kolejnym ogniskiem jest Zakład Przetwórstwa Mięsnego w Rudzie Śląskiej.

"4 osoby zachorowały, które zostały natychmiast odizolowane łącznie z osobami z którymi miał kontakt. Wszystkie te osoby przebywają w domu i czują się bardzo dobrze" - poinformowała firma na swoim profilu facebookowym. Informacje te potwierdzają w lokalnych mediach służby wojewódzkie.

Rudzki zakład to rodzinna firma. "Informujemy, że mając na względzie dobro i bezpieczeństwo zarówno pracowników i klientów, zostanie ponownie przeprowadzone badanie wszystkich pracowników. Decyzją naszą - właścicieli, działalność jest zawieszona od 23.07 - 3.08. Przykry jest fakt, że Covid może dopaść każdego i nikomu tego nie życzymy" - poinformował zakład..

Koronawirus w zakładzie mięsnymfacebook

- Już mieliśmy wykonane wszystkie wymazy pracowników. Mogę tylko podziękować sanepidowi za współpracę. Jest to dla nas sytuacja bardzo stresująca. Mamy na względzie dobro pracowników i klientów. Niczego nie jesteśmy winni, a musimy się z tym uporać. Ale robimy wszystko, żeby było zgodnie z wszelkimi procedurami i dla dobra wszystkich - powiedziała nam Małgorzata Kuś, przedstawicielka rudzkiej firmy.

Autor:mag

Źródło: TVN 24 Katowice, PAP

Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice

Pozostałe wiadomości