Adam Piechnik, Wojciech Szaraniec

W sobotę w Warszawie odbędzie się największy od lat protest pracowników służby zdrowia. W piątek medycy mieli negocjować z rządem, ale spotkanie zakończyło się po kwadransie. Minister zdrowia Adam Niedzielski porównał żądania medyków z lotem na Marsa. - Dzisiaj mieliśmy apogeum hejtu i agresji ze strony pana ministra Adama Niedzielskiego. Dla nas to jest po prostu niezrozumiałe, jak można w takich słowach mówić o medykach, pielęgniarkach, lekarzach. Służba zdrowia jest poważnym tematem i uważam, że takie słowa są po prostu nie na miejscu - skomentował wypowiedź ministra Przewodniczący Porozumienia Rezydentów Wojciech Szaraniec, który zapowiedział powstanie białego miasteczka pod Kancelarią Prezesa Rady Ministrów.

 

Krzysztof Skórzyński pytał ratownika medycznego Adama Piechnika o wysokość ich zarobków. - Ratownik medyczny startuje od stawek 18-19 złotych brutto do dwudziestu paru złotych. Gdyby ratownik pracował w wymierze etatowym, zarabiałby mniej niż ekspedient w dyskoncie - wyjaśnił i dodał, że w szczytowym momencie ostrzegawczego protestu obsady nie miało 47 z 80 warszawskich karetek. Prowadzący pytał również o zaostrzenie formy protestu i możliwość odejścia od łóżek pacjentów, jeśli do 18 września ministerstwo nie przystanie na postulaty protestujących. - Będziemy kontynuować protest. Te protesty rozleją się w całym kraju. My przed czwartą falą jesteśmy już zdeterminowani i chemy walczyć o polskiego pacjenta - zakończył Wojciech Szaraniec.

 

W dogrywce w TVN24 GO Krzysztof Skórzyński pytał, czy ze strony ministerstwa nie padła propozycja zmiany terminu protestu. - Zawsze jest trudny moment. Tak naprawdę nie ma idealnego momentu na akcje protestacyjne. Natomiast, to już jest apogeum. Po trzeciej fali pan minister Niedzielski obiecywał z nami porozmawiać, obiecywał, że coś się zmieni. W tym momencie mamy tylko arogancję władzy. My się na to nie godzimy. Mówimy dość - wyjaśnił Przewodniczący Porozumienia Rezydentów.