Fakty po Faktach
Piotr Adamowicz, Anna Parzyńska, Kamila Ferenc, Anna Siewierska-Chmaj
Dla mnie, dla naszej rodziny najważniejsze jest to, że ten akt oskarżenia został skierowany do sądu i proces się rozpocznie - powiedział w "Faktach po Faktach" Piotr Adamowicz, brat zamordowanego Pawła Adamowicza. - To jest rzecz najważniejsza, ponieważ liczymy na to, że w trakcie postępowania sądowego dowiemy się, również opinia publiczna, dlaczego do tej zbrodni doszło. Jakie były motywacje, kim są autorytety Stefana W., jego idole, jakie ma poglądy polityczne, jakie poglądy ideowe, kogo widziałby w roli dyktatora Polski - mówił poseł Koalicji Obywatelskiej. - Bezwzględnie mój brat Paweł był poddany silnej propagandowej presji - podkreślił. - Wiadomo, kto tym się zajmował, specjalizowała się tym tak zwana telewizja publiczna - dodał Adamowicz. Pytany o to, czy coś się jego zdaniem zmieniło w kwestii mowy nienawiści i operowania hejtem odpowiedział, że "kompletnie nic".
W drugiej części programu goście Piotra Marciniaka komentowały zapowiedzianą przez wojewódzką konsultant do spraw położnictwa i ginekologii kontrolę w Szpitalu Bielańskim. - Na pewno jesteśmy zaniepokojeni - powiedziała ginekolożka bielańskiego szpitala doktor Anna Parzyńska. - Zwykle kontrole odbywają się wtedy, kiedy pojawiają się jakieś skargi, dochodzi do jakichś nieprawidłowości. Szpital Bielański dostaje tylko i wyłącznie dobre opinie, jest bardzo dobrze oceniany przez pacjentki - dodała autorka bloga Doctor Ashtanga. Jak oceniła prawniczka Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny Kamila Ferenc "ta kontrola jest formą politycznego nacisku". - Zadaję sobie pytanie, dlaczego taka kontrola nie jest przeprowadzana w placówkach, o których od lat wiemy, że albo nie wykonują aborcji, tak jak szpitale w Rzeszowie, w całym województwie podkarpackim. Dlaczego taka kontrola nie odbywa się w Pszczynie, gdzie umarła pacjentka, czy w Białymstoku, gdzie także zignorowano dwie opinie niezależnych psychiatrów - podkreśliła.
Na koniec Anna Siewierska-Chmaj odniosła się do urlopu, na który udał się wiceminister sportu Łukasz Mejza. - Myślę, że teraz bardziej pan Łukasz Mejza potrzebuje PiS-u niż odwrotnie, ale jest to na pewno wyjście bardzo wygodne dla obu stron - stwierdziła. Politolożka zaznaczyła także, że "ten rząd nas troszeczkę znieczulił". - My dzisiaj słyszymy dzień w dzień o naprawdę poważniej aferze i etycznie poważnej, i moralnie, i finansowo, nie mówiąc już, że politycznie. Zaczynamy się do tego przyzwyczajać - powiedziała.