Francja rok przed wyborami. "Ta kampania już się po cichutku, ale wyraźnie zaczyna"

List generałów utrzymany w zaskakująco ostrym tonie, używający sformułowań, do których Francuzi nie są przyzwyczajeni w obecnych czasach, pozwolił Marine Le Pen wystąpić niemal w roli gołębia. Ona wypadła na ich tle łagodnie, pojednawczo i koncyliacyjnie - powiedział Piotr Moszyński, korespondent "Gazety Wyborczej" we Francji. Redaktor w "Faktach o Świecie - rozmowie" skomentował list otwarty dwudziestu emerytowanych francuskich generałów wystosowany do prezydenta Emmanuela Macrona oraz parlamentarzystów, w którym wojskowi przestrzegają przed chaosem i wojną domową oraz zwracają uwagę na szerzący się islamizm w kraju. Jak stwierdził były ambasador Polski w Niemczech i Francji Andrzej Byrt, "Macron powołał do rządu nowego ministra spraw wewnętrznych, który reprezentuje znacznie bardziej poglądy prawicowe, co jest odpowiedzią na pojawiające się głosy, iż władze nie doceniają ryzyka islamizacji kraju". - Jednym z wielkich tematów tej kampanii będzie powrót do protekcjonalizmu, tylko w dwóch różnych ujęciach. Macron uważa, że to Unia Europejska razem powinna chronić obywateli Europy, a prawica uważa, że ten protekcjonizm powinien się ograniczyć do Francji - powiedział Michel Viatteau, korespondent AFP w Polsce. Wybory prezydenckie we Francji zaplanowane są na maj 2022 roku. Rozmowę prowadził Jan Niedziałek.