Audio: Loża prasowa

Beata Lubecka, Mariusz Janicki, Agaton Koziński, Paweł Wroński

Czas trwania 54 min

Siły rosyjskie przeprowadziły we wtorek po południu zakrojony na szeroką skalę atak rakietowy na Ukrainę, wymierzony głównie w obiekty energetyczne. Tego dnia na terenie leżącej blisko granicy z Ukrainą wsi Przewodów spadł pocisk, doszło do eksplozji, w wyniku której zginęło dwóch obywateli Polski. Beata Lubecka (Radio Zet) w "Loży prasowej" w TVN24 komentując postawę rządu wobec przekazania informacji obywatelom mówiła, że "rzecznik rządu mógł wyjść i powiedzieć, że doszło do eksplozji, uderzyły niezidentyfikowane rakiety, nie wiemy jeszcze i nie będziemy przesądzać, ale jesteśmy w stałym kontakcie z naszymi sojusznikami i Ukrainą w związku z czym, będziemy informować na bieżąco". - Tak długa przerwa pozostawiała jednak wiele pola do różnych interpretacji. Rozmawiając ze znajomymi widziałam, jak rośnie poczucie zagrożenia. Mówi się, że milczenie jest złotem, ale w tym przypadku to nie było złoto — dodała. Mariusz Janicki ("Polityka") wskazał, że "po to są służby informacyjne rządu, żeby wcześniej wypracowały odpowiednie formuły na takie okoliczności". - Wypowiedź Piotra Muellera nie uspokoiła nikogo, a podgrzała nastroje. Myślę, że nie trzeba było następnego dnia agresywnie mówić, że zrobiło się wszystko fantastycznie, tylko powiedzieć "przepraszam, wszyscy byliśmy zdenerwowani" - dodał Paweł Wroński ("Gazeta Wyborcza"). Agaton Koziński (komentator, publicysta) zwrócił uwagę na źródło informacji. - O całym incydencie dowiedzieliśmy się z tweeta dziennikarza, który napisał, że rosyjska rakieta spadła na Polskę — mówił gość Małgorzaty Łaszcz.