Audio: Fakty po Faktach
Wacław Radziwinowicz, Tomasz Kanik, Bartłomiej Sienkiewicz, dr Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, Mykoła Kniażycki
Jewgienij Prigożyn, twórca najemniczej Grupy Wagnera, mógł zginąć w katastrofie lotniczej, do której doszło w środę na zachodzie Moskwy - podała agencja TASS, cytująca komunikat Rosawiacji, odpowiednika polskiego Urzędu Lotnictwa Cywilnego. - To było przecież jasne, że będzie odwet, zemsta Putina. (...) Wygląda na to, że swojego przeciwnika, oponenta, tak jak przywykł, nie pierwszy raz, nie jego pierwszego, po prostu likwiduje w ten sposób. Wiedzieli dobrze, kto i dokąd tym samolotem leci. W ten sposób rozliczyli się z człowiekiem - powiedział w "Faktach po Faktach" Wacław Radziwinowicz, wieloletni korespondent "Gazety Wyborczej" w Moskwie. Reporter TVN24 Tomasz Kanik przebywający w Ukrainie powiedział, że oczywistym jest, że "nikt nie będzie żałował Prigożyna". - W Ukrainie nie będzie zaskoczenia, bo już od wielu miesięcy, gdy rozmawia się z Ukraińcami, oni tłumaczą, że "nie możemy przykładać miary zachodniej, europejskiej do tego jak myślą, funkcjonują i jak rządzą Rosją". Tutaj nikt nikomu nie kibicuje. Czy to będzie miało znaczenie dla Ukrainy? Od dłuższego czasu mówi się, że na froncie jest krucha równowaga - relacjonował Kanik. Bartłomiej Sienkiewicz, były szef MSW w rozmowie z Piotrem Marciniakiem ocenił, że "istotą winy Prigożyna nawet nie był jego niepokorny charakter i drżenie nawet najwyższych dowódców wojskowych, ale uświadomienie całemu korpusowi czynowników rosyjskich, że kiedy powstaje błąd i zaczyna się marsz na Moskwę, to nikt nie broni Putina". Dr Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, była ambasador RP w Moskwie oceniła, że "to na pewno nie był wypadek", ponieważ "takie rzeczy przypadkowo się nie dzieją". Mykoła Kniażycki, deputowany Rady Najwyższej Ukrainy stwierdził, że "to prawdziwa egzekucja". - Myślę, że może być destabilizacja w rosyjskiej władzy, co oczywiście jest wygodne dla Ukrainy. Bez lidera będzie trudno cokolwiek zrobić - dodał deputowany.