Audio: Bez polityki

Omilanowska-Kiljańczyk: zastałam Zamek Królewski lekko nadęty, za mało myślano o tym, czego naprawdę potrzebuje współczesny Polak

Czas trwania 54 min

Do pewnego stopnia spodziewałam się, że zastanę to, co zastałam, ale zaskoczenia przeżywam każdego dnia, kiedy nieustannie uświadamiam sobie, że ta instytucja była dziwnie zarządzana - mówiła w programie "Bez polityki" Małgorzata Omilanowska-Kiljańczyk, która we wrześniu objęła stanowisko dyrektora Zamku Królewskiego w Warszawie. Pierwszą zmianą, jakiej dokonała, było zwiększenie dostępności m.in. dla dzieci i osób z niepełnosprawnościami. Rozmówczyni Piotra Jaconia przyznała, że zastała zamek "lekko nadęty". - Duży nacisk położony był na rozmach, wielkość i rzucenie świata na kolana "co to nie my", a za mało myślano o tym, czego naprawdę potrzebuje współczesny Warszawiak, Polak - kontynuowała. Jej zdaniem należy już do pokolenia, które nie powinno kreować wizji placówki kultury. - Wchodzę tam ze swoimi kompetencjami zarządczymi, uważam, że je mam - mam za sobą ćwierć wieku na funkcjach kierowniczych, potrafię pracować z zespołem i wspierać go w tym, aby konstruował pewne rzeczy, ale wizje, jaki powinien być ten zamek, powinni tworzyć ludzie pokoleniem ode mnie młodsi - powiedziała Omilanowska-Kiljańczyk. W programie nawiązała także do swojego życia prywatnego - wychowywania dzieci, relacji z partnerami i świadomości swoich wad i zalet. - Ja na pewno nie byłam dobrą matką, kiedy moja córka była mała. Nie umiem bawić się z dziećmi, umieram z nudów natychmiast. Mam czwórkę fantastycznych wnucząt, ale zaczęły być dla mnie fantastyczne wtedy, kiedy zaczęliśmy móc ze sobą rozmawiać - wyznała.