Czas decyzji: kampania 2023
Biedroń o rozdziale państwa od Kościoła: to jest jedna z fundamentalnych rzeczy
Ja bym Błaszczakowi nie powierzył nawet mojej kolekcji ołowianych żołnierzyków, bo wiem, że by mi je zniszczył, a co dopiero poważnej armii - mówił Robert Biedroń na spotkaniu otwartym z mieszkańcami w Kołobrzegu. Odwołał się w ten sposób do naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez białoruskie śmigłowce. Współprzewodniczący Nowej Lewicy przypomniał, że "jednym z naszych obowiązków, i po to Lewica wprowadzała Polskę do NATO, żebyśmy mieli naprawdę silną, sprawną armię". Biedroń poruszył również temat rozdziału państwa od Kościoła, który jego zdaniem jest "jedną z fundamentalnych rzeczy, które musimy naprawić, kiedy opozycja, a przede wszystkim Lewica, dojdzie do władzy". - Będziemy musieli chronić ofiary, nasze dzieci i to oznacza nie tylko to, że Kościół katolicki powinien zbierać pieniądze na zadośćuczynienia dla ofiar, ale to musi oznaczać także to, że wyprowadzimy lekcje religii ze szkół - kontynuował Biedroń. Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, odwołując się do wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego o rodzeniu dzieci jako "największym prezencie, jaki można zrobić Polsce", podkreśliła, że "zapaść demograficzna w Polsce jest dramatyczna". - W Polsce ciąża pod rządami Prawa i Sprawiedliwości oznacza ryzyko utraty zdrowia, a czasami życia - powiedziała posłanka. Jak zaznaczyła, żeby zapewnić kobietom bezpieczeństwo zachodzenia w ciążę, potrzeba między innymi dekryminalizacji pomocy w aborcji, likwidacji klauzuli sumienia czy wprowadzenia legalnej i bezpiecznej aborcji, kiedy kobieta jej potrzebuje, bez względu na przesłanki.
Następnie Magdalena Biejat zwróciła uwagę na niskie płace w budżetówce, wspominając, że "są w niej zatrudnione głównie kobiety". Zapewniła, że kiedy Lewica będzie miała wpływ na władzę, natychmiast wprowadzi 20-procentową podwyżkę pensji dla budżetówki, "bo jest to sfera, w której pensje mrożone są od lat". - Państwo musi być wreszcie dobrym pracodawcą - mówiła. Natomiast Adrian Zandberg wskazał, że "inwestycje w badania, naukę, rozwój, to musi być priorytet kolejnego rządu, bo jeśli tego nie zrobimy, to polska gospodarka zapłaci za to bardzo przykrą cenę, a wtedy, wraz z nią, całe społeczeństwo". - Najłatwiej jest prowadzić politykę, pokrzykując "odsuniemy od władzy tych, którzy są u władzy", a trudniej jest rozmawiać o planie, jak chce się rządzić - zaznaczył.