Nowe prawo, które wchodzi w życie o północy czasu lokalnego, wywołało ostry sprzeciw firm technologicznych i obrońców wolności słowa, ale zyskało poparcie rodziców i organizacji chroniących dzieci.
Australijski eksperyment z uwagą obserwują rządy na całym świecie.
Platformy blokują nieletnich użytkowników
W środę od północy czasu lokalnego (godz. 14:00 polskiego czasu) dziesięć największych platform społecznościowych ma obowiązek zablokować dostęp do nich Australijczykom poniżej 16. roku życia. Na liście znajdują się m.in. YouTube, Instagram należący do Meta oraz TikTok.
Firmy zapowiedziały, że będą stosować metody szacowania wieku na podstawie aktywności w sieci, selfie, dokumentów tożsamości lub danych bankowych. Część z nich z wyprzedzeniem podjęła odpowiednie działania, blokując tysiące kont.
Jedyną platformą, która nie zadeklarowała współpracy, jest serwis X, należący do Elona Muska.
Australia jako pierwsza z takim zakazem
Australia jest pierwszym państwem, które wprowadza tak restrykcyjny limit wieku w mediach społecznościowych.
Ich skutki mają być dokładnie analizowane przez australijskiego komisarza ds. e-bezpieczeństwa we współpracy z Uniwersytetem Stanforda i 11 naukowcami przez co najmniej dwa lata. Rozwiązaniom z uwagą przyglądają się m.in. Wielka Brytania, Dania, Malezja oraz wybrane stany USA.
– Choć Australia jako pierwsza wprowadza takie ograniczenia, jest mało prawdopodobne, by była ostatnia – podkreśla Tama Leaver z Uniwersytetu Curtin.
Koniec "nieograniczonej ekspresji"
Rządy uzasadniają nowe regulacje ochroną zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży. Impulsem były m.in. ujawnione przed czterema laty dokumenty Mety, wskazujące, że firma wiedziała o negatywnym wpływie swoich produktów na samoocenę nastolatków.
Platformy podkreślają, że nie zarabiają wiele na reklamach kierowanych do nieletnich, ale ostrzegają przed utratą przyszłych użytkowników. Tuż przed wejściem w życie zakazu 86 proc. Australijczyków w wieku 8–15 lat korzystało z mediów społecznościowych.
– Czasy, gdy media społecznościowe były postrzegane jako platforma nieograniczonej ekspresji, moim zdaniem dobiegają końca – ocenia Terry Flew z Uniwersytetu w Sydney.
Elon Musk uważa natomiast, że zakaz "wydaje się tylnymi drzwiami do kontrolowania dostępu do internetu dla wszystkich Australijczyków". W australijskim Sądzie Najwyższym toczy się już sprawa kwestionująca konstytucyjność nowych przepisów.
Autorka/Autor: Jan Sowa
Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock