- Zanim się wejdzie na rynek kryptowalut, dobrze jest mieć podstawową wiedzę - mówił podczas debaty w TVN24+ profesor Krzysztof Piech z Instytutu Międzynarodowych Stosunków Politycznych i Gospodarczych Uczelni Łazarskiego, dyrektor Centrum Technologii Blockchain.
Jak zauważył, osoby chcące inwestować na giełdzie, muszą wypełnić ankietę MiFID dotyczącą instrumentów finansowych, "żeby można było sprawdzić, czy on rozumie, w co inwestuje". Na rynku kryptowalut nie ma takiego wymogu.
- I wtedy być może by się okazało, że pewne instrumenty nie są dla niektórych osób - stwierdził.
"Poważne firmy tak nie robią"
Jak zaznaczył Piech, "niestety, ale w naszym kraju też jest wiele grup przestępczych, które wydzwaniają do ludzi, namawiając na kupno różnego rodzaju rzeczy".
- Poważne firmy tak nie robią. Firmy z branży kryptowalut nie dzwonią do ludzi, namawiając na zakup czegoś, co przypomina kryptowaluty - powiedział.
- Jak już znajdziemy odpowiednią platformę, która jest zaufana, to możemy na niej działać i wtedy już tylko są normalne ryzyka rynkowe, ale najpierw jest ta bariera dla zwykłych użytkowników, że trzeba się wyedukować, trzeba choć trochę wiedzieć, co zrobić, żeby się nie dać oszukać - stwierdził.
"To jest urząd, który najbardziej ze wszystkich walczył z kryptowalutami"
Rynek kryptowalut w Polsce funkcjonuje obecnie w oparciu o fragmentaryczne regulacje, głównie wynikające z przepisów dotyczących przeciwdziałania praniu pieniędzy i finansowaniu terroryzmu oraz o prawo podatkowe. Nie ma organu nadzorczego.
Sytuację miała zmienić przygotowana przez rząd ustawa o rynku kryptoaktywów, której celem była implementacja unijnych przepisów, czyli rozporządzenia MiCA (The Markets in Crypto-Assets Regulation). Zgodnie z ustawą nadzór nad rynkiem kryptoaktywów sprawowałaby Komisja Nadzoru Finansowego. Regulacja została jednak zawetowana przez prezydent Karola Nawrockiego. Sejmowi nie udało się w piątek odrzucić weta, zatem ustawa nie wejdzie w życie.
- Bardzo często w mediach się mówi, że branża nie chce się regulować. Nie, nieprawda. Chcemy się regulować. Chcemy się regulować choćby dlatego, żeby mieć szansę przetrwać na tym rynku - powiedział Sławek Zawadzki, dyrektor generalny Kanga Exchange, jednej z polskich giełd kryptowalut.
Jednak w jego ocenie "od pewnego czasu różne urzędy, w szczególności Urząd Komisji Nadzoru Finansowego, był najbardziej antagonistycznie nastawionym urzędem w Polsce i walczył z kryptowalutami".
- To jest urząd, który najbardziej ze wszystkich walczył z kryptowalutami. Tam się nic nie zmieniło. Ta ustawa, która została zawetowana, po prostu była zamachem na polską przestrzeń kryptowalutową - stwierdził Zawadzki.
Blokada stron? "I tak ludzie mogliby to obchodzić"
Jednym z uprawnień, które miał uzyskać KNF, miała być możliwość natychmiastowego wyłączenia strony internetowej działającej na rynku kryptoaktywów w przypadku podejrzenia oszustwa.
- Ryzyko jest takie, że to tylko miałoby następować przed wyrokiem sądu - zauważył Michał Fuja z "Superwizjera", autor reportażu "Co się stało z królem kryptowalut?" w TVN24+. Jak stwierdził, mieliśmy wiele sytuacji "w historii Polski, gdzie państwo zniszczyło duże biznesy przez pomyłkę urzędnika". - Ja nie patrzę na to zero-jedynkowo, że ustawa była zła albo dobra, tylko były pewne elementy dobre, były pewne elementy złe - zaznaczył.
- Ten element, że można szybko zareagować w sytuacji nieprawidłowości, jest w porządku pod warunkiem proporcjonalnym - mówił podczas debaty Krzysztof Piech.
- I tak ludzie mogliby to obchodzić. Bo to nie jest wyłączenie strony internetowej, to jest zabronienie polskim dostawcom internetu wyświetlania tej strony internetowej - mówił. Jak dodał, optymalnym rozwiązaniem byłby pojawiający się na takiej stronie napis ostrzegawczy. - Wtedy biznes jeszcze mógłby w jakiś sposób funkcjonować - podkreślił, dodając, że jednocześnie potencjalny inwestor otrzymałby ostrzeżenie, że "jest ryzyko".
"Pojawiły się propozycje pieniężne, pojawiły się groźby"
Podczas debaty wskazywano, że przestępstwa finansowe, a także związki z przestępcami, mogą dotyczyć nie tylko rynku kryptowalut.
Michał Fuja z "Superwizjera" wskazywał jednak, że kilka lat temu, podczas pracy nad reportażem o polskim "królu kryptowalut" ustalił, że "za jedną z największych giełd kryptowalut ówcześnie działających w Polsce stali tacy tradycyjni analogowi przestępcy".
- Bo tam byli ludzie odpowiedzialni za rozboje, za sutenerstwo, za podrabianie dokumentów, wprowadzanie fałszywych pieniędzy do obrotu, ale przede wszystkim za oszustwa VAT-owskie. I kiedy to zaczęliśmy ujawniać, pojawiły się te propozycje pieniężne, pojawiły się groźby - mówił reporter "Superwizjera".
Autorka/Autor: pkarp/dap
Źródło: TVN24+
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock