- Dzisiaj mielibyśmy już tą bazę, gdyby umowa, którą wynegocjowałem w lipcu 2008 roku, została wprowadzona w życie, została ratyfikowana przez polski rząd - powiedział w "Faktach po Faktach" Witold Waszczykowski (PIS). Polityk dodał, że nie wierzy, że tarcza ostatecznie w Polsce powstanie.
Baza w Redzikowie
Waszczykowski w latach 2005-2008 pełnił funkcję podsekretarza stanu w MSZ i jednocześnie był głównym negocjatorem w rozmowach ze Stanami Zjednoczonymi w sprawie budowy tarczy antyrakietowej w Polsce. W "Faktach po Faktach" powiedział, że to przez rząd Donalda Tuska tarcza w ogóle nie powstała.
- 4 lipca 2008 roku polski rząd odrzucił umowę polsko-amerykańską, którą wynegocjowałem. Premier Tusk powiedział, że ta umowa nie wnosi niczego nowego do bezpieczeństwa Polski - wspominał Waszczykowski.
Dodał, że w czasie konfliktu rosyjsko-gruzińskiego rząd szybko podpisał umowę, ale nigdy jej nie ratyfikował. - Nie pozwolono prezydentowi Bushowi i jego administracji rozpocząć budowy - powiedział Waszczykowski. Wyjaśnił, że propozycja upadła całkowicie, kiedy prezydentem USA został Barack Obama. Zapowiedział on, że żadna tarcza antyrakietowa za jego kadencji nie powstanie.
Według Waszczykowskiego dzisiejsze zapowiedzi, że tarcza zostanie zbudowana, nie są realne, a wynika to głównie z harmonogramu wyborów w USA. Przypominał, że w listopadzie 2016 roku w USA wybrany zostanie nowy prezydent. - Do końca nie jestem przekonany, czy to zostanie zrealizowane przez tą administrację, biorąc pod uwagę ten harmonogram.
Baza "konsekwencją działań rządu"
Nie zgodził się z nim Paweł Zalewski (PO), który powiedział, że budowa tarczy w Polsce jest "potwierdzeniem obietnic amerykańskich i konsekwencja działań polskiego rządu".
Dodał, że ogromne podziękowania należą się wiceministrowi Stanisławowi Komorowskiemu (zginął w katastrofie smoleńskiej), który z ramienia rządu Donalda Tuska wynegocjował bardzo dobrą - zdaniem Zalewskiego - umowę o stacjonowaniu wojsk amerykańskich w Polsce. - Cieszę się, że ta baza w Radzikowie będzie na czas zbudowana - podkreślił.
Bez jednego głosu ws. Ukrainy
Politycy rozmawiali także o angażowaniu się polskiego rządu w rozwiązywanie konfliktu na Ukrainie. Tadeusz Iwiński (SLD) powiedział, że Polacy przez ponad dwie dekady konsekwentnie "torowali Ukrainie drogę do struktur europejskich". - Ale my nie możemy za nich zrobić więcej - zastrzegł. - Tam utrzymywała się demokracja oligarchiczna, skala korupcji ogromna.
Z kolei Waszczykowski stwierdził, że rząd PO przez sześć lat "tumanił Polaków" i wmawiał, że nie mamy interesów na Wschodzie. - Mówiono nam, że można doprowadzić do pojednania z Rosją - mówił polityk. Stwierdził, że PO skutecznie ograniczała wydatki na wojsko.
Z koeli Zalewski zauważył, że Polska w sprawie Ukrainy przestała mówić jednym głosem. Wyjaśnił, że PiS uderza w rząd, bo zgoda z PO nie służyła tej partii i Prawo i Sprawiedliwość traciło w sondażach. - Kampania (wyborcza-red.) pożarła jeden głos w sprawie Ukrainy - stwierdził.
Autor: pk/kka / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: mda.mil