Tillerson: prześladowanie Rohindżów to czystki etniczne


Sekretarz stanu USA Rex Tillerson oświadczył w środę, że operacja birmańskiej armii przeciwko muzułmańskiej mniejszości Rohindżów nosi znamiona czystki etnicznej. Zapowiedział, że Waszyngton rozważa sankcje dla odpowiedzialnych za przemoc w tym kraju.

"Po starannej i gruntownej analizie dostępnych faktów jest jasne, że sytuacja w północnym Rakhine nosi znamiona czystek etnicznych wobec Rohindżów" - podał w oświadczeniu szef amerykańskiej dyplomacji.

"Niedopuszczalne cierpienia"

W dokumencie opublikowanym na stronie internetowej Departamentu Stanu Tillerson oskarżył birmańską armię i służby bezpieczeństwa oraz "lokalnych samozwańczych strażników" o zadawanie "niedopuszczalnych cierpień" Rohindżom.

Wezwał rząd Birmy do przestrzegania praw człowieka wobec "wszystkich osób w granicach państwa".

Amerykański szef dyplomacji stwierdził również, że "żadna prowokacja nie może usprawiedliwiać strasznych zbrodni (...)". Nawiązał w ten sposób do stanowiska birmańskiej armii, że to powstańcy Rohindża rozpoczęli kryzys. Podczas pobytu w Birmie 15 listopada Tillerson zastrzegł, że wciąż jeszcze analizuje, czy USA powinny używać terminu "czystka etniczna" w odniesieniu do sytuacji Rohindżów. Środowe oświadczenie o czystkach - zauważa portal ABC News - nie niesie za sobą żadnych konsekwencji prawnych. Prawdopodobnie jednak "nasili wezwania" wobec administracji prezydenta USA Donalda Trumpa i amerykańskiego Kongresu do nałożenia sankcji na Birmę.

Prześladowana mniejszość

Od sierpnia ponad 600 tysięcy Rohindżów uciekło z Birmy do Bangladeszu w wyniku operacji sił birmańskich w stanie Rakhine (Arakan). Przedstawiciele ONZ uznali we wrześniu tę operację za klasyczny przykład czystki etnicznej. Według oenzetowskich śledczych przedstawiciele mniejszości Rohindża, którzy uciekli z Birmy przed przemocą, zeznali, że w sposób "konsekwentny i metodyczny" dochodziło do zabójstw, tortur, gwałtów i podpaleń.

Chociaż Rohindżowie przebywają w Birmie od pokoleń, nie mają obywatelstwa i uważani są za nielegalnych imigrantów z Bangladeszu. Żyją w biedzie, mają ograniczony dostęp do opieki zdrowotnej, rynku pracy, edukacji, a także są pozbawieni swobody poruszania się.

Autor: kg / Źródło: PAP

Raporty: