Składy amunicji ciągle płoną. "Przyczyną dywersja lub niedbalstwo"


Pożar i wybuchy w największych składach amunicji w pobliżu miasta Bałaklija w obwodzie charkowskim mogą potrwać jeszcze nawet tydzień – oświadczył premier Ukrainy Wołodymyr Hrojsman. Szef ukraińskiego rządu przyjechał na miejsce zdarzenia.

Według Wołodymyra Hrojsmana ogień objął już połowę składów. - Uszkodzone zostało blisko połowy składów. Widzimy, że potrzebne nam jest jeszcze kilka dni. Taka sytuacja może potrwać od trzech do siedmiu dni – powiedział premier, cytowany przez agencję Interfax-Ukraina.

Szef rządu mówił także o śledztwie w sprawie pożaru.

- Wśród przyczyn rozpatrywana jest dywersja, czego nie wykluczamy, oraz niedbalstwo, co także trzeba sprawdzić. Konieczne jest sprawdzenie wszystkich wersji – podkreślił Hrojsman.

Eksplozja pocisków

Pożar w składach amunicji w Bałaklii wybuchł w czwartek około godziny 3 nad ranem (godzina 2 w Polsce), wywołując eksplozje znajdujących się tam pocisków.

Ogień rozprzestrzenił się z miejsca, gdzie przechowywano pociski czołgowe i artyleryjskie. Władze ewakuowały okolicznych mieszkańców i wytyczyły tam strefę bezpieczeństwa. Mimo to jedna osoba została ranna.

Składy zajmują powierzchnię 368 hektarów i przechowywanych jest tam prawie 140 tysięcy ton pocisków. W związku z incydentem ukraińskie służby graniczne wzmocniły kontrole na granicy z Rosją.

Państwowe przedsiębiorstwo obsługi ruchu powietrznego Ukrainy Ukraeroruch zamknęło przestrzeń powietrzną w strefie 40 kilometrów wokół miejsca zdarzenia. Skierowano tam także dwa pociągi strażackie.

Autor: tas\mtom / Źródło: PAP