Przedmioty wykonane przez więźniów dawnego obozu koncentracyjnego Stutthof, m.in. aluminiowy krzyżyk i grzebień oraz blaszki z numerami więziennymi znaleziono w czasie prac archeologicznych prowadzonych na dawnym terenie obozu. Prace będą kontynuowane. Obejmują obszar 100 ha.
O pierwszych efektach tegorocznych prac, które archeolodzy prowadzą na byłym terenie obozu od kwietnia, poinformował w czwartek rzecznik prasowy Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Gdańsku Marcin Tymiński. Jak wyjaśnił, archeolodzy znaleźli m.in. wykonany przez któregoś z więźniów – najpewniej w obozowych warsztatach, niewielki krzyżyk z aluminiowej blachy, a także stworzony z tego samego metalu grzebień oraz nóż wykonany z uchwytu menażki. Wśród przedmiotów znalazła się też popielniczka, prawdopodobniej wypalona przez któregoś z więźniów pracujących w działającej niedaleko obozu cegielni.
Archeolodzy natrafili także na dwie blaszki z obozowymi numerami więźniów, które zidentyfikowano jako numery dwóch Polaków przywiezionych do obozu z Warszawy w czasie Powstania Warszawskiego. Jak powiedział Tymiński, metalowe blaszki z numerami wprowadzono w KL Stutthof najprawdopodobniej po uruchomieniu krematorium: taki sposób oznaczania więźniów miał ułatwiać ich identyfikację.
Zastawa i nieśmiertelnik
W czasie prac natrafiono też na przedmioty należące do załogi obozowej, w tym nieśmiertelnik jednego z niemieckich żołnierzy.
Wiadomo, że należał on do żołnierza z kompanii kadrowej z 29. zmotoryzowanego zapasowego batalionu piechoty. Jest na nim wybita grupa krwi "A", raz numer 5261. Może on świadczyć o tym, że mężczyzna, został powołany w ostatnim stadium wojny.
- Macierzysty garnizon tego batalionu znajdował się w Skandynawii, stąd należy przypuszczać, że żołnierz został wcielony do jednego z pododdziału XVIII Korpusu Górskiego, który został przerzucony wiosną 1945 roku na Mierzeję Wiślaną. W pierwszych dniach maja 1945 roku organizował on kolejną linię obrony na wysokości obozu - poinformował Tymiński.
Oprócz nieśmiertelnika znaleziono też uszkodzony porcelitowy kubek ze stołówki koszar załogi wartowniczej SS. - Tylko w Stutthofie zastawę w stołówce dodatkowo oznaczano: ze znaku na kubku wynika, że musiał on być używany przez członka 1. kompani wartowniczej – dodał Tymiński. Dyrektor Muzeum Stutthof Piotr Tarnowski powiedział, że w sumie archeolodzy znaleźli kilkanaście przedmiotów. Przypomniał, że prace archeologiczne na dawnym terenie obozu dopiero się rozpoczęły: archeolodzy prowadzą rozpoznanie całego liczącego 100 hektarów obszaru, na którym niegdyś znajdował się obóz, a który teraz należy do Lasów Państwowych. Dalsze prace zaplanowano w sumie na trzy lata.
- W najbliższych planach mamy urządzenie nowej wystawy stałej w naszej placówce. Liczymy, że dzięki temu, co zostanie znalezione, będziemy mogli wzbogacić naszą ekspozycję o zupełnie nowe przedmioty – powiedział Tarnowski.
W tym samym miejscu?
Sprawę przedmiotów po byłych więźniach obozu nagłośnił w ubiegłym roku jeden z czytelników TVN24.pl, który przypadkowo się na nie natknął. W minioną sobotę odwiedził to samo miejsce, które wcześniej wskazywał muzealnikom.- Te przedmioty wciąż się tam znajdują. Nikt z nimi chyba nic nie zrobił - mówi czytelnik.
Rzecznik konserwatora zabytków, zapewnia, że archeolodzy wiedzą o butach, ale na razie nie ma możliwości, żeby je stamtąd usunąć. - To nie jest kilka butów tylko ogromna hałda, którą trzeba wydobyć, sprawdzić i zakonserwować to, co cenne. Dodatkowo muzeum musi znaleźć miejsce, gdzie te rzeczy będą trzymane. To największy i najtrudniejszy element całych prac. Niestety na razie buty muszą zostać tam, gdzie są - tłumaczy Tymiński.
Znaleźli "dywan" z butów
Prace archeologiczne na terenie, na którym w czasie II wojny światowej działał niemiecki obóz koncentracyjny, mają związek z odkryciem, jakiego w czerwcu ub.r. dokonała tuż za ogrodzeniem Muzeum Stutthof kręcąca tam zdjęcia ekipa filmowa. Znaleziono wówczas fragmenty butów - głównie podeszwy, a także inne przedmioty, które mogły być związane z obozem. Część rzeczy leżała na powierzchni ziemi, inne były częściowo zakopane. Dyrekcja muzeum zawiadomiła wówczas o sprawie Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków w Gdańsku prosząc o wytyczne, w jaki sposób zabezpieczyć znalezisko.
Jesienią ub.r. WUOZ wydał zalecenie, by w ciągu trzech lat, przeprowadzić powierzchniowe rozpoznawcze badania archeologiczne całego terenu byłego obozu pozostającego poza granicami Muzeum.
Przypadkowe znalezisko
Pierwsze badania miały miejsce jesienią ub. r.: przebadano obszar, na którym ekipa filmowa dokonała znaleziska. Archeolodzy zabezpieczyli wówczas fragmenty obuwia – głównie podeszwy, naczynia emaliowane i fragmenty potłuczonych naczyń ceramicznych oraz butelek. Znaleziska poddawane są oględzinom, ale wiele z tych przedmiotów najpewniej nie ma związku z KL Stutthof. W kwietniu br. rozpoczęto kolejny etap poszukiwań: prowadzi je Pracownia Archeologiczna „Signum” przy merytorycznym wsparciu muzeum oraz Fundacji Bowke, badającej najnowsze dzieje Pomorza. Tegoroczne prace archeologiczne będą częściowo finansowane ze środków, jakie muzeum pozyskało właśnie z ministerstwa kultury. - Szukamy też innych, dodatkowych źródeł finansowania prac. Chcielibyśmy aby w tym roku trwały one do jesieni – powiedział Tarnowski.
65 tys. ofiar
Obóz koncentracyjny Stutthof powstał 2 września 1939 r. nieopodal miejscowości, która dziś nosi nazwę Sztutowo, a która przed II wojną światową wchodziła w skład Wolnego Miasta Gdańska. Początkowo obóz był przeznaczony dla Polaków z Pomorza. Od 1942 r. Niemcy zaczęli do niego przewozić Polaków z innych regionów oraz grupy osób innych narodowości, m.in. Żydów i Rosjan. Z czasem z niewielkiego obozu rozrósł się do ponad 120 ha, miał też liczne podobozy. Do KL Stutthof trafiło w sumie około 110 tys. więźniów. Liczbę ofiar obozu szacuje się na około 65 tys., spośród których ok. 28 tys. stanowiły osoby pochodzenia żydowskiego. Muzeum Stutthof w Sztutowie zostało utworzone w 1962 r. staraniem byłych więźniów. Placówka działa na części dawnego obozu liczącej ok. 20 ha, gdzie zachowały się niektóre budynki tzw. Starego Obozu, w tym komora gazowa, komendantura z garażami, przestrzeń ogrodów warzywnych i szklarni. Muzeum obejmuje też część terenu tzw. Nowego Obozu i Obozu Żydowskiego.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/ec / Źródło: PAP/TVN 24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: WUOZ Gdańsk