Groźny wirus krąży po sieci. Wygląda jak policyjny komunikat o tym, że ktoś ma coś nielegalnego na komputerze. I każe delikwentowi płacić, nawet kilkaset złotych. Materiał "Polski i Świata".
Dla samego komputera ten wirus groźny nie jest. Wymierzony jest raczej w łatwowiernych internautów. Zainfekowany komputer jest blokowany, a na pulpicie użytkownika pojawia się okno infomujące, że blokady dokonała policja. Okno straszy tym, że skanowane są dokumenty oraz zdjęcia znajdujące się na twardym dysku, a także informuje, że rejestrowany jest obraz z kamery internetowej. Na koniec dowiadujemy się, że popełniliśmy przestępstwo. Jako powód podawane jest wykrycie dziecięcej pornografii, naruszenie prawa autorskiego, a także nawoływanie do terroryzmu.
- Pierwszy raz zetknęliśmy się z tym, że ktoś podszywał się pod policję. To nie są nasze działania i jest to próba oszustwa - przestrzega Krzysztof Hajdas z Komendy Głównej Policji.
Komunikat jest o tyle wiarygodny, że wyglądem przypomina oficjalną stronę urzędu, czy komendy policji. Wyświetla się m.in. zdjęcie komendanta, polska flaga, paragrafy, oraz wszystkie dane użytkownika komputera.
Można zapłacić "grzywnę"
To wszystko ma na celu wyłudzenie pieniędzy. Użytkownik otrzymuje informację, że w zamian za rzekome odstąpienie od procedury karnej, można płacić grzywnę od 200 do 500 złotych. Kwota uzależniona jest od wersji wirusa.
W ostatnich dniach coraz więcej ludzi nabiera się na tę procedurę. Policja jeszcze nie zna skali zjawiska, ale już apeluje o zgłaszanie spraw.
- Mamy informację, że sporo jest takich zgłoszeń, ale nie wszystkie osoby, które do nas dzwonią, później formalnie zgłaszają ten fakt - tłumaczy Hajdas.
A bez tego znalezienie sprawców jest niemal niemożliwe. Grozić im może do ośmiu lat więzienia.
Autor: BOR/tr / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24